Marco POV
Wytarłem krew z dłoni i spojrzałem na lekko opuchnięte kostki.
- Wydajesz się wytrącony z równowagi? – Santi zaryzykował odezwanie się.
- A wnosisz to po? – spytałem, idąc do umywalki.
- Jesteś niecierpliwy. Zazwyczaj poświęcasz im więcej uwagi.
Nie miałem ochoty przedłużać niepotrzebnie przesłuchania.
- Zazwyczaj nikt nie wyrywa mnie w środku nocy z ciepłego łóżka, w którym leży naga kobieta.
- Usidlony? – zażartował.
- I kto mówi? – zmrużyłem oczy – Alicja manipuluje tobą, jak chce.
- Nie mam nic przeciwko. Ma głowę na karku. Kocha seks...
- I gdyby cię otruła, zrobiłaby to tak, żeby nikt się nie dowiedział. – dodałem, myjąc ręce.
- Too much credit. – zaśmiał się szyderczo.
Spojrzałem na niego z lekką ironią. Czyżby nie wiedział...?
- Zapytaj kiedyś Alicję o ojca jej dziecka i to jak znalazła się w rękach Patricka. – poradziłem z krzywym uśmieszkiem, wycierając dłonie do sucha – Ale do rzeczy. – sięgnąłem po telefon.
- Santini.
- Itchenko. – przywitałem się z prawą ręką Nikolaya.
- Co cię do mnie sprowadza?
Zapach krwi unoszący się w powietrzu nieco mnie dzisiaj drażnił.
- Nieoczekiwana wizyta rosyjskiego kółka leśnego.
- Kółko leśne ma wiele różnych oddziałów. – odparł spokojnym tonem. Wszedłem w aparat mojego telefonu i wysłałem mu zdjęcie. Czekając na odpowiedź, wpatrywałem się w wykrwawiającego się jednego z rusków. Zwisał nieprzytomny przywiązany do metalowego krzesła tuż nad studzienką dopływową w podłodze. Podobał mi się ten patent. Mniej sprzątania. W końcu Wania postanowił się odezwać. – Ilu ich odjebałeś?
- Sumie czy tylko ja? – przysiadłem na krawędzi umywalki.
- W sumie. – odparł, zaciągając z rosyjskiego. Robił tak tylko wtedy, kiedy się irytował.
- Dziesięciu.
- Gdzie? – nie ukrywał ciekawości.
- Florencja.
- Zadarliście z domem Romanova? – ewidentnie mi nie dowierzał.
- Mogę zapytać cię o dokładnie to samo. – odarłem, krzyżując kostki, żeby oprzeć się wygodniej – Ile osób wie o naszym małym układzie? Nie potraficie trzymać jadaczki za zębami?
- Nie mamy żadnego interesu, żeby tracić najlepszego dostawcę.
- Aż trudno uwierzyć, że zabłądzili tak daleko od domu, a wy nic nie wiecie.
Zaczynałem się powoli wkurwiać.
- Jakby to po angielsku powiedzieć... - zamilkł na chwilę i zapytał o coś w innym języku, ale nie był to rosyjski – nie jesteśmy sojusznikami.
- I jaki jeszcze kit chcesz nam wcisnąć? – parsknąłem – Romanov trzęsie rosyjskim drzewem a Dimitrij skacze z nim na skakance.
- Każdy z nas ma swoje małe sekreciki. Romanov rozumie tylko jedną walutę. – usiłował mnie oświecić oczywistym – Pieniądze.

CZYTASZ
Not My Name - Baleary tom #5
RomanceZemsta smakuje najlepiej jeśli jest serwowana na zimno. Przemyślana. Przygotowana. Mój brat stworzył mnie z niczego. Ukształtował na swój chory sposób. Nikt nie wie, jak naprawdę wyglądam. Ani jak się nazywam. Odradzam się jak feniks z popiołów i t...