ginocchia

69 4 9
                                    

POV Damiano

"Por favore signore, musi Pan zapiąć pasy" ze snu wyrwał mnie głos służby pokładowej, albowiem byłem wtedy w samolocie. Wybrałem się w podróż w interesach po najstraszniejszym zakątku świata - bloku wschodnim. Wielu odradzało mi zapuszczanie się w te rejony, lecz ja jestem hardkorem, więc chuja mi mogą doradzać.

"Spierdalaj kleszczu" powiedziałem, bo jestem mroczny i tajemniczy.

"Za 10 minut lądujemy w Varsavii"

"Jebać Varsovię, tylko Lechia Gdańsk"

Po tym pocisku steward wycofał się na kolanach, przy tym wzrokiem pożerając moje zgrabne kostki. Przewróciłem zabójczo umalowanymi oczami i wyjrzałem przez okno. Za szybą malował się obraz biedy, syfu i tandety. Wiedziałem, że już niedługo.

Podczas lądowania w moich myślach była Victoria. Moją victorią byłoby, gdybym nie zrzygał się przy takich turbulencjach. Cudów jednak nie ma. Mimo że pilotowi udało się wylądować bez wymordowania połowy populacji, nie zwiastowało to odwrócenia się mojego losu. Na lotnisku zostałem potraktowany niczym najniższy sort. Najwyraźniej mój dojebany outfit zasugerował służbom, iż przewożę kokainę w anusie. Bardzo mnie to wydarzenie zdegustowało, więc wolałbym do niego nie wracać.

Pierwsze kroki na polskiej ziemi sprawiły, że na usta cisnęły mi się jedynie dwa słowa.

"Ale chujnia" pomyślałem i skierowałem się w stronę dworca. Wszak czekała mnie kolejna wielogodzinna podróż. Z Varsavii musiałem udać się do Danzici. Szczerze mówiąc, cieszyłem się, że opuszczam stolicę. Jebała gównem.

Już na dworcu przekonałem się, że Polska bardzo różni się od mojej Italii. Jest dużo gorsza. Nikt nie poprosił mnie o autograf czy fotografię. Nikt nie życzył mi miłego dnia ani nie składał ofert matrymonialnych. Nie wystosowano również żadnego komitetu powitalnego, co uważam za sporą dyplomatyczną wpadkę. Co prawda podróżowałem incognito, ale niewiele to zmienia.

Signora z kasy postanowiła stroić sobie ze mnie nieśmieszne żarty i zwracała się do mnie jej wysokość księżno Diano. Nie wiem o chuj jej chodziło. Nie wiedziałem, że Polska to monarchia. Nie wydała mi reszty.

W pociągu przyszło kolejne upokorzenie - pół drogi musiałem stać, co nie bardzo rozumiem. Legalną drogą nabyłem bilet, dlaczego nie pozwolono mi spocząć? Ludzie także nie okazali serca - gdy kulturalnie zapytałem, co się kurwa dzieje, starsza pani przeżegnała się i uciekła. Tyle dobrego z jej postępku, że przynajmniej mogłem zająć jej miejsce. Podróż koleją była długa i pełna rozczarowań.

Chciałbym móc powiedzieć, że widok Danzici rozpędził moje wszystkie obawy i złe myśli. Błąd. On je potroił. Gdy już wytargałem samodzielnie swój bagaż na peron (nikt nie zechciał udzielić pomocy), rozejrzałem się. W okół dworca ganiały trójnogie psy. Żebraków było więcej niż kiepów na popękanej posadzce, która od moich wykurwistych platform pękała jeszcze bardziej. Na szczęście, a przynajmniej tak wtedy myślałem, znalazłem tutejszą szczęśliwą fontannę.

"Oby tylko jakoś przeżyć w tym kurwidołku" pomyślałem i wrzuciłem euraska. W tym momencie cztery osobniki, do tej pory kalekie, rzuciły się do wody by ratować monetę. Z wyrazem obrzydzenia na mojej atrakcyjnie kościstej twarzy, odszedłem.

Na postoju taksówek czekała mnie kolejna, tym razem już bardziej fortunna, niespodzianka. Otóż kierowcy tych niskiej jakości pojazdów wręcz zabijali się o moją uwagę, błagając, bym wybrał właśnie ich. Kłamałem, to było bardzo spodziewane. Po krótkich oględzinach doszedłem do wniosku, że każde auto jest, większym lub mniejszym, bezpośrednim zagrożeniem życia. Nie zraziło mnie to ani trochę. To jeden z mniej znanych faktów na mój temat, znany tylko moim fanom. A jako że jestem swoim największym fanem mogę zdradzić, że moje drugie imię to niebezpieczeństwo. Wybrałem więc najmniej obiecujący z automobili i poleciłem szoferowi odstawić mnie do grande hotelu.

Hotel w ogromnym stopniu odstawał od europejskich standardów, ale nie dziwiłem się temu, przecież Polska to nie Europa. Bagaże zostawiłem w przejściu, nauczony polską gościnnością wiedziałem, że obsługa zajmie się mną dopiero, gdy stanę się nieznośnie uciążliwy. Nie stanowiło to dla mnie najmniejszego problemu. Idąc do recepcji kopnąłem jeszcze jakieś biegające dziecko w skrzypce. Obcas z łatwością przebił pudło renesansowe, i dobrze. Może nauczy się, że liczy się tylko rock. Może jest jeszcze dla niego nadzieja.

Pokój na myśl przywodził mi francuską kulturę. Był nad wyraz chujowy. Wyjrzałem przez okno. Zwymiotowałem. Żałowałem każdej sekundy istnienia. Położyłem się spać.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 14, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

legato con sanguinaccio d'amore | damiano david x berbard dornovskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz