Parę miesięcy później zaczęliśmy się starać. Nie udawało się więc poszliśmy na badania. Wszystko było ok, wyniki badań nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Zaczęliśmy zastanawiać się czy problem nie leży w głowie.
- Może my się za bardzo staramy, a to może wpłynąć negatywnie?
- Sam nie wiem.
- Może to samo przyjdzie?
- Może...
- Uda nam się w końcu
- Na pewno
Przestaliśmy się starać...
UDAŁO SIĘ! Wreszcie się udało...
Może to dziwnie zabrzmi ale już zastanawiamy się nad imieniem. Na razie cała trójka nic nie może wymyślić. Szymi i ja myślimy nad imieniem dla chłopca a Michał nad imieniem dla dziewczynki. Szymi wymyślił imię (nie wiem skąd on je wziął) Fabrycjusz. Ja jeszcze nic nie wykombinowałam, wiem że to musi być nietypowe imię ale za razem piękne. Nie może być takie pospolite dlatego że nie pasowało by do mojego imienia bo Nicoletta to nie jest jakieś super popularne imię, nie pasowało by do Anastazji, no a jedyny z normalnym imieniem okazał się być Michał bo Szymon to też takie trochę zapomniane imię. Co do imienia to Nastka wymyśliła że albo będzie Zosia albo Kacper.
- Nigdy w życiu nie zgodzę się na imię Kacper - powiedziałam z oburzeniem
- Ale dlaczego mamo? Kacper to przecież zwykle imię.
- No właśnie, zwykle. Poza tym imię Kacper to zło.
- Nie możesz mi tego wytłumaczyć?
- Pomyśl nad imieniem dla dziewczynki.
- No dobra
Hmm... Jakie imię by wymyślić? Może Julian? Niee bo to będzie się wszystkim kojarzyć z tym głupkowatym lemurem z kreskówki. Kurde no... Ooo a może Kajetan albo Daniel? Daniel nie Bonda pospolite a Kajetan... No nwm. No nie wymyślę nic. Szymi wpadł na kolejny świetny pomysł a mianowicie... Eustachy...
- Chłopie ja nwm skąd ty bierzesz te imiona ale dla odmiany jakieś normalne nie pospolite imię byś wymyślił a nie imiona jak dla nienormalnych elfów...
- Uważasz że Eustachy i Fabrycjusz to imiona dla nienormalnych elfów?
- A może to są imiona dla dziecka?
- No a nie?
- Ja się już boję co będzie jak ty będziesz miał własne dzieci...
- Nie bój się nie będzie tak źle
- Też będą mieć imiona jak dla elfów?
- TO NIE SĄ IMIONA DLA ELFÓW!
- Taa jasne ... Spotkałeś kiedyś dziecko o imieniu Fabrycjusz?
- Hmm... Noo...
- Noo więc?
- No dobra ake i tak to nie są imiona dla elfów
Nadal nie mogliśmy wymyślić tego imienia. Ja już nie moge.
Może samo mi coś wpadnie do głowy.
...
Przyszedł ten dzień którego tak bardzo się bałam...
- Mamo co to jest?- zapytała Nastka wskazując na moje ręce
- Nic takiego - Odpowiedziałam dyplomatycznie.
Poczułam jakby coś dźgneło mnie w serce.
Postanowiliśmy że pojedziemy do Polski. Zaczeliśmy się pakować, Szymi został w Holandii a my pojechaliśmy na dwa tygodnie do Polski.
W pierwszy tydzień spotykaliśmy się ze starymi znajomymi. A w drugi tydzień siedzieliśmy w domu u mojego taty. Tata chodził z Nastką na spacery i wgl się nią zajmował.
3 dni przed wyjazdem do Holandii jakoś dziwnie się poczułam. Nagle zrobiło mi się bardzo smutno. Sama nie wiem czemu przecież nic się nie stało. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczełam płakać. To wszystko wracało, np. To jak Michała nie było przez tak długi czas, wszystkie pobyty w szpitalu, krew która spływała po rękach, te wszystkie ogniska, ten smutek którego nie mogłam się pozbyć przez długi czas, te wszystkie łzy, pierwsze spotknie z Michałem, zaręczyny. To wszystko przypominało mi o Polsce i o tym jak mi tu było dobrze (nie mówie że tam mi źle czy coś) po prostu teraz wróciły wszystkie wspomnienia. Tęskniłam za tym domem i za tatą.
...
MAM!
MAM IMIE! wymyśliłam!
- Michał wymyśliłam imię, dokładniej dwa. Możesz wybrać. - powiedziałam z euforią w głosie
- Jakie wymyśliłaś?
- Luka lub Oktavian? Wybieraj
- Hmm... Bardziej mi się podoba Luka
- Ooo kur** zapomnieliśmy!
- O czym?
- Tacie trzeba powiedzieć!
- A no fakt!
- Damy radę kotku
*parę miesięcy później*
Wpadłam na cudowny pomysł... A mianowicie zrobię sobie septum.
Taak, od dawna o tym marzyłam. Chciałam tatuaż ale to dopiero po ciąży i wgl jak skóra będzie już ok.
Tak więc zdecydowałam się na przekłucie lekko niżej pod przegrodą. Cieszyłam się bardzo. Michał był ze mną, trzymał mnie za rękę. (Chyba nie wspominałam o tym że oboje mamy tunele 25 mm)
Luka miał się urodzić za niecałe dwa miesiące. Ledwo chodziłam, nie miałam na nic siły, wszystko mnie denerwowało, jeszcze huśtawki nastroju i wgl. Wściekałam o byle co. Nie dało się ze mną wytrzymać, było ciężko. Miesiąc przed terminem pojechałam do szpitala na badania kontrolne i w trakcie tych że badań zaczęły się skurcze. No i oczywiście ja zaczynam rodzić a Michał odleciał. Eh Ci faceci.
Po półtorej godziny było po wszystkim. Okazało się że Luka ma bliźniaka o którym nikt wcześniej nic nie wiedział, nie pokazywał się na USG. Tak więc był Luka i Octavian.
Sorry że tak długo musieliście czekać. Co do tego rozdziału to trochę śmieszna historia. Ostatnio mamy nie ciekawe lekcje religii (w sumie one nigdy nie są ciekawe ale to już pomine) w każdym razie połowa tego rozdziału była pisana na jednej lekcji religii. Co do imion to pytałam przyjaciół o nietypowe imiona i w końcu musiałam zapytać eksperta WUJKA GOOGLE. Taa moimi przyjaciółmi nie da się dobrze posłużyć.
I na koniec...
POZDROWIENIA DLA KSIĘDZA WYKRZYKNIKA!
CZYTASZ
Miłość Ponad Wszystko
Lãng mạnWszystko zaczyna się na ulicy i potem pędzi do przodu z prędkością światła.