Cz. 24 - Centrum Handlowe

103 12 2
                                    

NICK

- Nick, gdzie my idziemy?
- Za chwilę Panu wszystko wytłumaczę! Jeszcze kawałek!

Dobiegaliśmy akurat do ulicy Drapieżnej. Oczywiście miejsce tu miała jedna wielka impreza. Jak zwykle. Musieliśmy się przeciskać przez tłum, a momentami nawet przepychać. Bennett chyba miał pewne wątpliwości.
- Co my tu robimy?
- Już prawie... tak jak myślałem! Nikt ich już nie pilnuje!

Dosłownie wbiegłem w drzwi, otwierając je na oścież. W bogato udekorowanym pomieszczeniu znajdowała się jedynie lisica, która od razu wymierzyła w nas z pistoletu. Miałem nosa, że ją tu znajdę.
- Czekaj! - zawołałem, unosząc łapy.
- Nick? - zdziwiła się, opuszczając broń - co ty...

Wtedy też zauważyła stojącego za mną Bennetta. Chyba ją to lekko skołowało. Dlatego też zawiesiła łapę w powietrzu.
- Przyszliście nas aresztować? - spytał Jack, który wyłonił się zza rogu.
- Nie!
- Na pewno?
- Porwali Karotę! - wysapałem, chwytając się ściany - Newta i Martę też!
- Co!? Ale jak...
- Nie wiem jak! - krzyknąłem, podchodząc bliżej - ale wiem gdzie ich trzymają! Potrzebuję pomocy... waszej pomocy!
- Prosisz nas o pomoc? - zapytał Jack, śmiejąc się - swoich wrogów? Wolne żarty...
- Tu nie chodzi o mnie! - odparłem, spoglądając mu prosto w oczy - tu chodzi o Karotę! O nią, jej siostrę i mojego brata. Mówiłeś, że zależało Ci na niej. Udowodnij to!

Królik się zawahał i przygryzł wargę. Ukradkiem spojrzał też na Skyler, jakby bał się że źle zrozumie słowa "zależało Ci na niej".
- Wybacz Nick, ale nie zaryzykujemy...
- Ja wam pomogę - wtrąciła się Skyler bez wahania.
- Co? Poczekaj! - przytrzymał ją Jack - czy to jest dobry pomysł?
- Mają kłopoty!
- A co z nami? - zapytał - w końcu mamy spokój! W końcu jesteśmy... wolni! Nie chcę ryzykować, że wszystko to stracimy!
- Po pierwsze, Murphy wciąż jest na wolności - przypomniała mu - więc nie jesteśmy jeszcze stuprocentowo bezpieczni. A po drugie... komu niby zawdzięczasz tą, jak na razie, częściową wolność, co?
- Ale...

Skyler podeszła do niego i położyła swoją łapę na jego policzku. W ich przypadku wyglądało to nieco komicznie. Dopiero po chwili do mnie dotarło, że przecież też tak wyglądam z Karotą.
- Bajer miał rację - mruknęła, wpatrując się w jego oczy - te króliki tak łatwo się wzruszają...

Jack spojrzał na mnie, jakby to była moja wina. Ja jedynie wzruszyłem ramionami. Skyler miała swoje zdanie i zdecydowanie potrafiła postawić na swoim.
- Ten facet zabił twojego brata, Jack - przypomniałem mu - nie wmówisz mi, że nie chcesz tej zemsty.
- No dobrze... to jaki mamy plan?
- Chwila...

Sięgnąłem po telefon, bo ktoś próbował się dodzwonić. Był to Finnick.
- Co jest? - spytałem, pokazując reszcie żeby była cicho.
- Ty się mnie pytasz!? Telewizor włącz!
- Akurat nie ma...
- Policja otoczyła starą galerię handlową! Podobno Murphy się tam kryje i nie dość że ma zakładników, to w dodatku grozi detonacją budynku. Nick?

Zamarłem. Tego tylko brakowało! Ale... jakim cudem?
- Gdzie jesteś? - spytałem, próbując ustabilizować swój głos.
- A dlaczego...
- Spotkamy się u mnie - przerwałem mu - wszystko Ci wytłumaczę...
- Ty? A gdzie Judy?
- W galerii... razem z Newtem i Martą.

Rozłączyłem się i spojrzałem na resztę. Jack był trochę zestresowany, jak i również Bennett. Jedynie Skyler była wyluzowana.
- Zmiana planu - oznajmiłem - policja otoczyła starą galerię, bo Murphy grozi, że ją zdetonuje. Może to zapewne zrobić jednym ruchem, bo cały budynek został wyłożony ładunkami po brzegi. Zapewne przedstawi jakieś swoje żądania. A my nie będziemy na nie czekać...
- Chcesz tam wejść? - zapytał Jack, myśląc że oszalałem - może nas wysadzić!
- I siebie samego!? - zapytałem, tracąc do niego cierpliwość - on nie ma planu! Próbuje jakoś z tego wybrnąć i tyle.
- No dobrze... a my mamy plan?

Zwierzogród II - W Obliczu Upiornej Przeszłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz