Prolog

18 2 0
                                    

Wokół panowała noc. Jasny księżyc wyróżniał się na tle Srebrnej Skóry. Otaczające obóz drzewa migotały w bladym świetle księżycowej tarczy. W wiatr szeleścił liśćmi tworząc delikatną przyjemną dla kociego ucha kompozycje muzyczną. W obozie panował spokój. Spały wszystkie koty, poza dwoma. 
Cichy szelest paproci obwieścił medykowi że ku jego legowisku zmierza przywódczyni Klanu.
Usiadł na gałęzi przewróconego drzewa i otulił swe łapy ogonem, wiatr przyjemnie gładził jego futro. Uszy kocura nasłuchiwały niespokojnych kroków przywódczyni. Skierował wzrok w dół na małą sadzawkę czystej wody w swoim legowisku. Wiatr marszczył tafle wody i sprawiał że pojawiały się na niej delikatne smugi rozchodzące się w różne strony.  Ujrzał w niej odbicie swojego pyska, swoich blizn na czole i szarych oczu. Emocje na jego twarzy jak zawsze pozostawały jednostajne i opanowane. Wstał i skierował głowę w stronę wejścia kiedy usłyszał szelest ostrokrzewu oznajmiający że biała kotka w szare pręgowane łaty nareszcie pojawiła się w jego legowisku.
Przywódczyni przywitała się pochyleniem pyska.
Witaj Czarna Pajęczyno. Wybacz jeśli cię teraz obudziłam ale miałam przed chwilą wizje. — miauknęła wyraźnie przestraszona tym co widziała.
Medyk machnął ogonem.
Nie obudziłaś mnie, słyszałem jak wychodzisz ze swojego legowiska i kierujesz się do mnie. Co widziałaś w swoim śnie? — zapytał z troską w głosie.

Bursztynowo-oka spojrzała na smugi w sadzawce. Powolnym krokiem podeszła do niej i przysiadła na jej brzegu.
Widziałam ciemność. Mrok który ogarniał wszystko, nawet ostatnie iskierki światła. Czułam wtedy śmiertelny strach, i ból. Słyszałam jak moi wojownicy umierają w cierpieniach mroku. — Lśniąca Gwiazda skończyła opisywać swoją wizję. Widać było że jej ciało i głos drżą kiedy opowiada o swoim śnie.
Czarna Pajęczyna wstał i mając ogon w gotowości zeskoczył z pnia. Spokojnym krokiem podszedł do sadzawki. Przysiadł obok Przywódczyni tak blisko że ich futra ocierały się nawzajem o siebie. Medyk wiedział że to pozwoli jej ochłonąć i opanować strach.
Jego oczy przesunęły wzrok na sadzawkę. Tafla zmarszczyła się jeszcze bardziej a Czarna Pajęczyna ujrzał w niej najjaśniejszą z gwiazd na niebie.
W najciemniejszej nocy, gwiazdy świecą najjaśniej. Nawet w największym mroku narodzi się nadzieja — Mruknął po chwili.
Lśniąca Gwiazda spojrzała na kocura, który intensywnie wpatrywał się w lustro wody.
Co? O czym ty mówisz? — zapytała cicho. Była wyraźnie zdziwiona słowami medyka. 

Czarna Pajęczyna spojrzał na Lśniącą Gwiazdę. Jego szare oczy błyszczały jasno odbijając światło księżyca, jak zwykle skrywała się w nich niebywała inteligencja oraz tajemniczość jego umysłu. Wiatr muskał jego ciemne futro.

Nie masz się czego bać Lśniąca Gwiazdo. Nikt z nas nie ma — miauknął, a jego głos odbił się echem wśród ścian pomiędzy którymi miał legowisko
Lśniąca Gwiazda wyglądała na jeszcze bardziej zaintrygowaną. Bursztynowe oczy odzyskały blask jej dawnej odwagi. Słowa Czarnej Pajęczyny znacząco ją uspokoiły.
Czy to oznacza że mój sen był po prostu... snem? i niczym więcej? — Zapytała w końcu. Chciała by medyk potwierdził jej słowa ale nie spodziewała się odpowiedzi którą  otrzymała
Chodziło mi bardziej o to że nie musimy się martwić ponieważ zostaniemy uchronieni. Klan Gwiazdy zna nasze potrzeby i wie co zrobić by nas uratować. Narodzi się kot który niczym najjaśniejsza gwiazda oświetli naszą przyszłość. — Wyjaśnił po czym ziewnął. Zmęczenie wyrazie wdało mu się we znaki. 
Lśniąca Gwiazda widząc zmęczenie kocura nie pytała o nic więcej. Jednie wstała, machnęła ogonem na pożegnanie i wyszła z jego legowiska dając mu odpocząć.

Powolnym krokiem przeszła do swojego legowiska, a potem wspięła się na wysoki konar. Usadowiła się na nim wygodnie i oplotła obóz swoim troskliwym wzrokiem. Jako przywódczyni traktowała cały swój klan jako swoje kocięta, dbała o nie i walczyła za nie. Strach odszedł, teraz wiedziała że cokolwiek ich spotka Klan Gwiazdy ocali Klan Złotej Rzeki od złego.
Niebo się zachmurzyło, a do umysłu Lśniącej Gwiazdy napłynęły wspomnienia. Przypominała jej się scena kiedy Złota Gwiazda, jej poprzednik i stwórca klanu, mianował ją na najpierw na uczennice, potem na wojownika, zastępcę a na końcu na przywódczynię. Łzy raz po raz spływały po jej policzkach kiedy rozmyślała nad całym jej życiem. Kątem oka Lśniąca Gwiazda dostrzegła poruszenie po drugiej stronie polany, które z powrotem  skupiło jej uwagę na rzeczywistości. W pierwszej chwili przestraszyła się że to któryś z wojowników Klanu Rzeki. Bowiem ćwierć księżyca temu na obóz Klanu Złotej Rzeki napadł Klan Rzeki. Wielu wojowników straciło wtedy życie, na przykład Chmurzasta Burza lub Błotnisty Pysk. Jednak chwile potem do kotki dotarło że to tylko Fiołkowy Ogon wychodząca z legowiska wojowników. Fiołkowo-oka skierowała się w stronę Lśniącej Gwiazdy. Przywódczyni zeskoczyła z konaru i wylądowała obok swojej zastępczyni.
Co cię teraz do mnie sprowadza Fiołkowy Ogonie? — zapytała z głosem pełnym troski. Fiołkowo-oka zastępczyni była najlepszą przyjaciółką Lśniącej Gwiazdy. 
Fiołkowy Ogon trzymała ogon przy swoim brzuchu. Niepewnym tonem zaczęła mówić. Lśniąca Gwiazda zauważyła że ciało kotki drży ze strachu dlatego też zastrzygła uchem by dodać jej otuchy.
Chce cię poinformować że przenoszę się do żłobka —  Poinformowała zastępczyni. 
Lśniącą Gwiazdę napłynęła fala radości ale też współczucia dla przyszłej matki. Wiedziała jak trudno zniosła śmierć swojego partnera, i również że wychowywanie kociaka samemu może być trudne.
Rozumiem cię Fiołkowy Ogonie, a skoro musisz to zrobić nie mam nic przeciwko. Na czas twojego pobytu w żłobku Gibki Grzbiet zajmie twoją role zastępcy. Poza tym jestem pewna ze twoje kocięta zostaną wielkimi i lojalnymi wojownikami, dołożę wszelkich starań by łatwiej ci było je wychowywać — Obiecała radosnym tonem. Była szczęśliwa ze szczęścia Fiołkowego Ogona. 
Niebo ponownie rozchmurzyło się a gwiazdy zabłysły jaśniej niż zwykle.



⚜ Klan Złotej Rzeki ⚜ Najjaśniejsza GwiazdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz