Rozdział I

5 0 0
                                    

Kiedy szare oczy brązowej pręgowanej kuleczki otworzyły się Poranka pisnęła z zaskoczenia widząc jasne promienie oświetlające dziwne miejsce w którym się znajdowała. Zewsząd otulał ją przyjemny mleczny zapach. Kotka rozejrzała się po ścianach żłobka, pod jedną z nich leżała kremowa pręgowana kocica.
- Hej, kim jesteś? - Zapytała z ciekawością w głosie.
Kocica podniosła głowę i spojrzała na Poranke, kotka dostrzegła zaskoczenie i przyjacielskość w oczach karmicielki.
- Mam na imię Strzyżykowy Lot,  jestem przyjaciółką Fiołkowego Ogona, czyli twojej matki. Widzę że otworzyłaś już oczy - miauknęła zachwycona - zawołam twoją mamę, pewnością się ucieszy na tę wieść. 
Poranka usiadła i obserwowała jak Strzyżykowy Lot wstaje ze swojego posłania kierujac się w stronę wyjścia ze żłobka. Kiedy kotka wyszła Poranka przysiadła tuż przed wyjściem i wychyliła głowę.  Przymrużyła oczy, ponieważ na zewnątrz było dużo jaśniej. Inne oświetlenie nie przeszkodziło jednak Porance rozejrzeć się  po ogromnym dla niej obozie
Wszędzie jest tak dużo kotów! - miauknęła w myślach. W tej chwili zauważyła że w Strzyżykowy Lot ociężale wraca w strone żłobka, jej pełny brzuch musiał jej bardzo przeszkadzać. Razem z karmicielką do żłobka również truchtała druga schludna pregowana biało-szara kotka z fiołkowymi oczami. Poranka wyszła z żłobka i potruchtała do swojej mamy.
- Mamo spójrz! otworzyłam oczy! - Miauknęła radośnie i zaczęła nisko podskakiwać z podekscytowania. Była niezwykle ciekawa reakcji Fiołkowego Ogona.
Kotka wzrokiem pełnym miłości spojrzała w szare oczy Poranki.
- Widzę... są niezwykle piękne - miauknęła troskliwie.
Poranka uśmiechnęła się.
- Mogę zwiedzić obóz? - zapytała nie mogąc się doczekać poznania tego terenu.
- Możesz, ale nie sama. Oprowadzi cię twoja siostra, Nornicowa Łapa. - Odpowiedziała Fiołkowy Ogon. Zamachnęła ogonem i powolnym krokiem poszła w kierunku jednego liściastego tunelu znajdującego się przed szczeliną w kamiennej ścianie obozu. Poranka chcąc dogonić swoją mamę pobiegła za nią podziwiając po drodze obóz.
— Witaj Czarna Pajęczyno, czy mogłabym na chwilę zabrać Nornicową Łape? Chce by oprowadziła Porankę po obozie, właśnie otworzyła oczy — wymruczała kotka stając przed tunelem.
— Oczywiście — miałknął głos należący do czarnego kocura wystawiającego swoją głowę z tunelu. — Witaj Poranko, jak ci się podoba świat? — zapytał.
Poranka cofnęła się trochę kiedy ujrzała blizny na jego głowie ale kiedy zadał jej pytanie postanowiła że odpowie, w końcu trochę głupio byłoby tak stać i nic nie mówić. Rozejrzała się jeszcze raz po obozie, zastrzygła uszami kiedy usłyszała szelest. Z tunelu obok niej wyłoniła się szara kotka z żółtymi oczami.
— Obóz bardzo mi się podoba. Tyle tu kotów! I tyle tuneli, ciekawi mnie dokąd prowadzą — Odmiałkneła w końcu kocurowi, ale jej wzrok wciąż spoczywał na szarej kotce. Czy to jest właśnie Nornicowa Łapa? Jej siostra?
— Bardzo się z tego cieszę — Mruknął Czarna Pajęczyna siadając przed swoim legowiskiem.
— A ja jeszcze bardziej! — Krzyknęła szara kociczka — Moja siostrzyczka nareszcie może poznać obóz i swoich pobratymców!— Miałkneła pełna radości i podeszła do Poranki— Chodź! O prowadzę cie i zapoznam z życiem w Klanie Złotej Rzeki!
Porance udzieliła się energia jej siostry.
— To co najpierw zwiedzimy? Może te tu legowisko? — zaproponowała poranka i od razu popędziła do legowiska pod kamieniem nie czekając na swoją siostrę.
Ciemne wejście okazało się być strome a Poranka niechcący sturlała się na dół. Nagle poczuła jak coś łapie ją za kark, podnosi i znowu stawia na łapy. W jej oczach pojawiła się panika, czy ktoś widział jej spektakularne wywalenie się na zwykłym wejściu do legowiska?
— Radzę uważać, wejście jest troszkę za  strome dla tak młodych kociąt. Czy wszystko dobrze? — Wśród ciemności rozległ się głos należący najpewniej do jakiejś kocicy.
Poranka spojrzała w mrok, a wkrótce kiedy jej oczy się przyzwyczaiły do innego natężenia światła. Zdołała zobaczyć krótkowłosą kotkę. Jej bursztynowe oczy wyróżniały się wśród ciemności.
— Wszystko dobrze – odpowiedziała trochę speszona kotka.
— Poranko! Czy wszystko dobrze? — zapytała Nornicowa Łapa która stała tuż przed wejściem trochę tak jakby wolała nie wchodzić do środka.
— Wszystko z nią dobrze, nie musisz się martwić Nornicowa Łapo – odpowiedziała bursztynowo-oka kocica.
Poranka poczuła że kocica popycha ją w stronę wyjścia z legowiska zachęcając ją by wróciła na zewnątrz do siostry.
Szaro-oka rozejrzała się po kamiennych ściankach legowsika i piaszczytym podłożu na którym leżał mech. Na ścianach legowiska były odbite dwa ślady kocich łap, jedna z nich była większa o wyglądała na starszą od drugiego mniejszego śladu. Nie chciała zdenerwować kocicy tym że tak długo tu siedzi więc wyszła do siostry która czekała na zewnątrz wyraźnie zaciekawiona.
— Jak tam jest? Jak wygląda jej legowisko? — zapytała Nornicowa Łapa kiedy już trochę odeszły.
Poranka spojrzała zdziwiona na siostrę.
— Nigdy cie tam nie było? Przecież ty już z wiedziałaś obóz. — Zapytała nie rozumiejąc czemu żołto-oka pyta się o coś co już najpewniej widziała.
— Tak, zwiedzałam obóz ale nigdy nie było mnie w legowisku samego przywódcy! I dlatego ciekawi mnie jak wygląda legowisko Lśniącej Gwiazdy. — Wytłumaczyła.
Porankę przeszły dreszcze, skoro to było legowisko Lśniącej Gwiazdy to oznacza to że wywaliła się centralnie przed najważniejszym kotem w klanie.
Ogdoniła od siebie jednak swoje zażenowanie ponieważ Nornicowa Łapa wciąż czekała na odpowiedź.
— Jest... Wydaje mi się że jest dosyć normalne, na ziemi jest miękki piasek a dalej jest położony mech. Ściana legowiska była kamienna z jednej stony druga natomiast była obrośnięta mchem i innymi roślinami. Na czystej ścianie były dwa odciski łap, jeden mniejszy i drugi większy i chyba starszy. — Miałkneła Poranka, ale bardziej od dokładnego opowiedzienia siostrze jak wygląda legowisko przywódcy interesowała się pozostałymi lokacjami.
Od razu po zakończeniu swojej wypowiedzi pobiegła w stronę legowiska z którego wyłoniły się dwa koty.
— Oh witaj— Miałkneła mała kotka kiedy poranka wbiegła jej wprost pod łapy — Jestem Różana Łapa, zwiedzasz obóz z Nornicową Łapą? — zapytała i spojrzała na starszą uczennice.
Poranka kiwając głową potwierdziła słowa Różanej Łapy i spojrzała na swoją siostrę która już szła do niej.
— Nie powinnaś mi tak uciekać— odpowiedziała. — Wybacz Różana Łapo i Północna Łapo, jest bardzo energiczna.  — Miałkneła do uczniów.
Różana Łapa mrukneła cicho pod nosem.
— Do kociaków trzeba mieć łape, spójrz — Miałkneła i spojrzała na Poranekę która stała i przyglądała się dwóm przyjaciółkom.
— widzę że się ekscytujesz, cóż pozwól że od razu opowiem ci o naszym klanie i opowiem Ci, co gdzie jest. — miałkneła ciepłym głosem, siadła obok Poranki, wzięła wdech i znowu zaczęła mówić — Tam jest legowisko Lśniącej Gwiazdy, tam wojowników, starszyzny, żłobek, legowisko Medyka i nasze, czyli uczniów— wyjaśniła prędko Różana Łapa.
Poranka wciąż patrzyła na legowiska które po koleji wskazywała jej Różana Łapa.
— Jesteś uczniem Medyka? — zapytała Nornicowej Łapy. Zaciekawił ją ten aspekt. Myślała że Nornicowa Łapa tak jak Różana Łapa i Północna Łapa jest uczniem szkolącym się na wojowników.
— Jak widać. Uczę się już od czterech księżycy wkrótce będę znała na pamięć wszystkie zioła i ich zastosowanie. — wytłumaczyła.
Poranka ziewnęła i spojrzała na niebo, znad dużych ciemnych chmur przebijało się zmierzchające słońce. Spojrzenie na wieczorne niebo uświadomiło Porance jak bardzo chce jej się spać. Usiadła na ociężałych łapach. Wiatr targał jej futrem ale nie przeszkadzało jej to, było to nawet przyjemne, zamknęła oczy i uśmiechnęła się w duszy. Ten dzień sprawił jej dużo radości ale była smutna że nie zwiedziła wszystkich legowisk od środka, postanowiła sobie że następnego dnia odwiedzi starszyznę, legowisko medyka i pozna wszystkich uczniów.
— Chodź, odprowadze cię do żłobka — Miałkneła troskliwie Różana Łapa.
Na jej głos Poranka otworzyła spowrotem oczy, zauważyła że z nieba co jakiś czas spadały dziwne małe puszki.
— Mieliśmy iść na polowanie, nie pamiętasz? — Warknął zniecierpliwonym głosem Północna Łapa.
Poranka obserwowała jak pręgowana kotka obrzuca nieprzyjemnym spojrzeniem swojego towarzysza.
— Pamiętam, a czy ty pamiętasz że kociaki potrzebują opieki? Odprowadze ją, a potem pójdziemy — Miałkneła po czym wstała i podeszła do Poranki, spojrzała na nią i powoli ruszyła w stronę sąsiedniego legowiska.
Poranka śpiąco ruszyła za nią, słyszała jak Północna Łapa prycha niezadowolony. Nie obchodziło ją to jednak, była zbyt senna.
A kiedy weszła do legowiska delikatnie popchnięta przez Różaną Łape od razu owinął ją znajomy mleczny zapach.
Podeszła do Fiołkowego Ogona, położyła się bez słowa. Jej matka mrucząc zaczęła ją czyścić, a to sprawiło że Poranka zasnęła niemal natychmiast.

—————————————————————
Z góry przepraszam za to że ten rozdział był tak krótki, jakoś tak nie miałam weny na pianie.

Mam nadzieję że mimo wszystko zwiedzanie obozu się podobało

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 19 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

⚜ Klan Złotej Rzeki ⚜ Najjaśniejsza GwiazdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz