Od wylądowania na Barbadosie minęły dopiero dwie godziny, a rodzina zdążyła się pokłócić już cztery razy. Podczas lotu, w oczekiwaniu na bagaże, przy samochodach i w recepcji. Mogłam się utożsamiać z panią, która musiała ich obsługiwać i rozdzielić im klucze do pokojów. Była zdezorientowana tak samo jak ja.
Na całe szczęście na piętrze z całej rodziny mieszkałam tylko ja i Harry. Reszta spała poziom niżej, więc dało się od nich odetchnąć. Na wszelki wypadek zakluczyłam swój apartament, by żadne z nich mi nie przeszkodziło. Brawo, Ellie. Jeszcze tylko siedem dni. Postanowiłam się odświeżyć, ponieważ czekała mnie jeszcze zapewne pełna wrażeń kolacja.
Po wzięciu relaksującej kąpieli, przebrałam się w zwiewną białą sukienkę, bo mimo wieczoru było tutaj niemożliwie upalnie. Wysuszyłam włosy i pozostawiłam je rozpuszczone. Wzięłam kilka dodatkowych wdechów, by przygotować się na nadchodzące starcie Stylesów. Miałam nadzieję, że chociaż nie zaczną rzucać w siebie jedzeniem.
- Bardzo ładnie wyglądasz, Ellie. - usłyszałam, gdy zamykałam drzwi od swojego lokum. Spojrzałam w bok i dostrzegłam, że wysoki brunet robił to samo. Posłałam mu uśmiech i razem weszliśmy do windy.
- Dziękuję.
- Szkoda, że ją uszkodzisz.
- Hm? - zmarszczyłam czoło, nie rozumiejąc jego słów.
- Wiesz, jak zaczniemy w siebie rzucać spaghetti albo coś. - wzruszył ramionami, a ja próbowałam otrząsnąć się z szoku. Czy on siedział w moich myślach?
- Oby do tego nie doszło, choć jak was obserwuję, to jestem prawie pewna, że jesteście do tego zdolni.
- Kiedyś wyprowadzili Gemmę z restauracji, bo próbowała dorwać Ericę.
- Czemu Gemma się tak zachowuje? Myślałam, że jest tą spokojną. - zainteresowałam się. Uważałam, że największym rozrabiaką w tym klanie był właśnie człowiek stojący przede mną. Teraz okazywało się, że był najbardziej normalny.
- Bo jest rozpuszczoną córeczką, która musiała być zawsze we wszystkim najlepsza i na pierwszym miejscu. - wywrócił oczami. Winda stanęła na odpowiednim piętrze, a Harry przepuścił mnie w przejściu. Wybraliśmy się do właściwej sali i pozostali już na nas czekali.
- Porozmawiajmy może o firmie.
- To miał być rodzinny wyjazd, wakacje, Gemmo.
- Dobrze, ale bądźmy szczerzy. Niedługo przejdziecie na emeryturę. Erica ma, na szczęście, swoją własną firmę, a inni się nie nadają...
- Co za bezpośredniość. - wtrącił się jej ojciec. Udawałam, że czytam kartę dań, jednak ich konwersacja była o wiele ciekawsza. - Chyba mamy jeszcze czas...
- Tato, błagam.
- Nieładnie jest przerywać. - szepnęłam, jednak był to tylko szept dla mnie, gdyż usłyszało mnie pół stolika.
- Co powiedziałaś? - gdyby wzrok zabijał. Młoda kobieta syczała na mnie niczym wąż i wyczekiwała aż powtórzę. Byłam na tyle odważna, aby jedynie odwzajemnić jej cierpkie spojrzenie.
- Powiedziała, że nieładnie jest przerywać. Zgodzę się z nią, a na dodatek droga siostro, nie przystoi wtrącać swoich ukochanych rodziców do grobu w tak szybkim czasie. Gdzie twoja miłość, którą praktycznie podcierałaś im tyłki, gdy byłaś mała? - wstrzymałam oddech, dosłuchując odpowiedzi najmłodszego z rodzeństwa. Siedział obok mnie i wraz z jego obronną postawą poczułam dziwne niewypowiedziane porozumienie między nami.

CZYTASZ
distance || h.s
FanfictionOd ponad roku pracowałam w rodzinnej firmie Styles'ów. Byłam zadowolona ze swojej posady. Życie miałam poukładane i spokojne. Wszystko zmieniło się, gdy do miasta postanowił wrócić syn moich pracodawców. Dla własnego dobra postanowiłam zachować międ...