Zbrodnia bez kary

39 7 63
                                    

Kobieta powoli zaczęła otwierać swoje oczy. Najpierw prawe, ale niemalże od razu je zamknęła przez promienie słoneczne, które padały prosto na jej twarz. Po chwili w ciemności postanowiła, że otworzy lewe. Tym razem udało jej się bez komplikacji, dlatego to samo poczyniła ponownie z prawym. Leżała na lewym boku z dłońmi podłożonymi pod głowę oraz ze zgiętymi w kolanach nogami. Oddychała spokojnie, co jakiś czas mrugała i patrzyła po prostu przed siebie. W całym mieszkaniu panowała cisza, która przerywana była jej oddechem i odgłosami zza okna, czyli odgłosami miasta. Wzięła jeden głębszy oddech i postanowiła wstać. Usiadła na łóżku cały czas patrząc przed siebie, ale na chwilę odwróciła głowę w lewą stronę, aby spojrzeć na elektroniczny zegarek, który stał na jej stoliku nocnym i wyświetlał godzinę. Była równo 12. Idealnie-powiedziała sobie w głowie. Wstała, a następnie podeszła do okna, które uchyliła, aby świeże powietrze wleciało do pomieszczenia i ruszyła do jego przeciwnej strony, gdzie znajdowała się szafa. Wyjęła z niej swój czarny satynowy szlafrok i założyła go na siebie, a następnie skierowała się do łazienki. Odkręciła kurek, a po chwili z kranu zaczęła lecieć ciepła woda, która napełniała wannę. Kobieta zdjęła z siebie swój szlafrok oraz koszulę nocną, w której spała i weszła do wanny. Oparła się o jej ściankę, a swoje długie i szczupłe nogi wyciągnęła przed siebie tak, że musiała je podnieść i jej stopy opierały się o brzeg wanny. Nie związała swoich ciemno brązowych włosów, dlatego też część z nich była mokra, ponieważ zanurzone były w wodzie. Po chwili jednak zamknęła swoje oczy i zsunęła się w dół, aby zanurzyć swoje ciało całkowicie w wodzie. Leżała tak minutę, aż zabrakło jej tchu, dlatego wynurzyła się i delikatnie przetarła oczy, aby je otworzyć. Do ręki wzięła szampon i nalała go sobie na dłoń, aby rozprowadzić go na swoich włosach. Spłukała go, a następnie zrobiła to samo z odżywką. Swoje ciało umyła pięknie pachnącym wanilią mydłem, który był jej ulubionym zapachem oraz tego samego zapachu peelingiem. Wyszła z wanny, a z wieszaka zdjęła jeden mniejszy ręcznik, którym wytarła włosy i zawinęła go w turban na głowie oraz drugi większy ręcznik służący do ciała. Wytarła się nim i owinęła, a następnie stanęła przy umywalce. Zaparowane lustro przetarła swoją dłonią, po czym wpatrywała się w swoje odbicie. Patrzyła wprost w swoje oczy. W ich głębie. Były bardzo jasne, przez co zawsze dzięki nim od razu wyróżniała się z tłumu.

Miały chłodny odcień, z resztą ona sama też taka była. Ich chłód nie zawsze odstraszał, a wręcz przyciągał odważnych, ale Aurélie nie musiała nic mówić, aby ci sami śmiałkowie odeszli od niej  ze strachem w swoich oczach. Wystarczyło, że zmniejszyli dystans między nimi oraz spojrzeli jeszcze raz w te oczy, ale z zupełnie innej odległości.

Nie wpatrując się już dłużej w tak intensywny sposób w swoje odbicie, wzięła do ręki szczoteczkę i pastę do zębów, aby je umyć. Następnie dokonała pielęgnacji twarzy, a tuż po tym zdjęła ręcznik z głowy i zajęła się swoimi włosami. Delikatnie je rozczesywała, a następnie wysuszyła. Ręcznik, którym było owinięte jej ciało oraz ten, który miała na głowie powiesiła na kaloryferze, a na siebie ponownie założyła swój satynowy szlafrok. Wróciła do sypialni, w której skierowała się do swojej szafy. Otworzyła ją, a następnie wyjęła z niej czarny komplet koronkowej bielizny, czarną obcisłą sukienkę, która sięgała lekko poniżej kolan a od połowy uda miała rozcięcie oraz z lekko bufiastymi długimi rękawami. Zsunęła szlafrok ze swojego ciała i założyła na siebie wyjęte chwilę wcześniej rzeczy. Dzisiaj odpuściła sobie makijaż taki jak zawsze. Z resztą nie potrzebowała go wcale. Bowiem jej skóra była nieskazitelnie gładka. Aurélie bardzo o nią dbała i gdy widziała, że na jej twarzy tworzy się coś niepożądanego od razu reagowała i zapobiegała dalszemu rozwojowi. Duże znaczenie zdecydowanie miały też jej geny, które były najlepsze.

Ona cała była najlepsza. I najpiękniejsza.

Jej uroda była bardzo nietypowa. Nie tylko kolor oczu ją wyróżniał, ale też jej idealne usta, pod którymi kryły się proste śnieżnobiałe zęby, zgrabny nos oraz odcień jej skóry. Nie była bardzo blada, ale do opalenizny też było jej daleko. Włosy miała w odcieniu gorzkiej czekolady i sięgały jej do łopatek, a naturalnie były lekko falowane. Całość tworzyła z niej jedną z najpiękniejszych istot stąpających po tym świecie.

Zbrodnia bez kary [ONE SHOT]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz