Margo POV
Po tygodniu zamknięcia miałam serdecznie dość. Marco milczał. Nie dzwonił. Przynajmniej do mnie. Rozmawiał z Alexem i tylko z nim. Może miał coś lepszego do roboty. Albo kogoś. W końcu nasz związek o ile był on związkiem, był oparty na kłamstwach. Czemu miałby czuć się lojalny?
A jeśli mnie zdradził? A ja co zrobiłam? Też go zdradziłam. Tylko moja zdrada odbywała się nad paskiem spodni – w głowie, a jego poniżej tego samego paska.
W Monaco było sporo pięknych eskort. Anja mówiła, że nie dotykały zajętych. Ale Marco nie był zajęty. Pokazał się ze mną raz i to na parę minut.
No i kelnerka.
Potarłam dłonią buzię. Jakie to było idiotyczne zachowanie z tą kelnerką. Od kiedy zaczęłam pozwalać uczuciom dochodzić do głosu, działy się złe rzeczy. Pozwoliłam fascynacji Marco się rozwijać. Zbliżyłam się do niego i nagle cały świat wiedział, że Greta Eden jest po skrzydłami organizacji Alavarez–Talavery. Może nie cały, ale to było niepokojące po latach anonimowości.
Ewidentnie byłam więźniem. I nie podobało mi się to. Ale wyjechać też nie mogłam. Bez pieniędzy nie było po co reaktywować Grety Eden. Niby miałam wciąż te sześćdziesiąt tysięcy od Marco, ale nie chciałam ruszać tej kasy.
Siniaki zbladły do tego stopnia, że mogły uchodzić za brudną opaleniznę. Dnie spędzałam z Alexem, albo na balkonie słuchając muzyki. 2WEI – Survivor był moim ulubionym utworem, którego mogłam słuchać zapętlonego raz za razem. Czułam tę piosenkę pod skórą. Każdy jej dźwięk i bit. Była moim osobisty hymnem w tej chwili. Idealnie dopasowanym do sytuacji.
Thought it would be over by now, but it won't stop
Thought that I would self destruct, but I'm still here
Even in my years to come, I'm still gon' be here
Czy naprawdę uda mi się przetrwać? Dobre pytanie, na które nie znałam odpowiedzi. Od sławetnej sceny zrobiłam się płaczliwym wrakiem człowieka. Pierwszej nocy wydawało mi się, że już nie mam siły na kolejny dzień, że to wszystko bez sensu, ale był ktoś, kto na mnie liczył. Czyjaś wolność zależała od tego czy potrafię być silna.
White Rabbit. Zagadka wszechświata – pilnie strzeżona przez Tobiasa. Bomba z opóźnionym zapłonem ukryta pod nosem mafii w Chicago! Śliczna srebrna lisiczka jak ją nazywali ludzie na studiach. Odziedziczyła wszystkie cechy po matce. Błękitne oczy i jasne włosy, które w odcieniu przypominały biel, a ona zafarbowała je na srebrny.
Rano wstałam i zamknęłam na powrót wszystkie uczucia w swoim czarnym pudełku na dusze. Emocje są dla mięczaków. Pozwalają im tłumaczyć wszystkie debilne decyzje, jakie podejmują. Ja muszę się trzymać faktów i celu! Prędzej czy później to musiało się skończyć. Tylko czemu żołądek zaciskał się w kulkę, gdy myślałam, że to już koniec?
Cholera! To Marco był mistrzem związkowych tematów. A ja nie miałam nawet kogo się poradzić.
Zadręczałam się podobnymi myślami od tygodnia!
– Mam tego serdecznie dość. – mruknęłam, rzucając książkę energicznie na stolik – Musimy polecieć do Monaco.
Alex nawet nie podniósł głowy znad tabletu.
– Za chuj.
– Albo polecimy rejsówką – udałam, że go nie słyszę – Albo weźmiemy czarter. Jeśli usłyszę kolejne nie, za pięć minut wyjdę frontowymi drzwiami bez względu na to kto stanie na mojej drodze. Mogę też zniknąć w środku nocy. Rozpłynąć się w powietrzu.

CZYTASZ
Not My Name - Baleary tom #5
RomanceZemsta smakuje najlepiej jeśli jest serwowana na zimno. Przemyślana. Przygotowana. Mój brat stworzył mnie z niczego. Ukształtował na swój chory sposób. Nikt nie wie, jak naprawdę wyglądam. Ani jak się nazywam. Odradzam się jak feniks z popiołów i t...