🦈Rozdział 2🦈

23 9 2
                                    

15 Lipca 2014 || Korekta: 02 Lipca 2021

Następnego ranka trener trochę na mnie nakrzyczał, bo opuściłem się w nauce i jeszcze zagroził zawieszeniem w drużynie. Nie powiedziałem Rin'owi, gdy zapytał o co poszło. Skłamałem, że to przez zostawienie gogli w basenie, ale tak na pół gwizdka uwierzył. Uwierzy, bo musi, tak powiedział, ale nie chciałem go martwić. I tak już dużo dla mnie robił. Zostawał dłużej po treningach, żeby wyjaśnić nad czym popracować, co poprawić w mojej technice pływackiej. Przecież ten czas mógłby wykorzystać na doskonaleniu siebie, a nie takiego chucherka z nikłym talentem jak ja. Nie chciałem zawieść Rin'a ani trenera czy kapitana drużyny, więc wziąłem się ostro za naukę. Nawet głupia literatura poszła mi dobrze i w niecały tydzień wszystko poprawiłem tak jak powinno być. Trochę nocek zarwałem i nie miałem czasu prawie cokolwiek zjeść, ale to nic, kupie jakiegoś batonika w automacie i dam radę! Jeszcze dwa dni i wszystko wróci do normy. Na pewno...


- Muszę jeszcze poprawić matematykę i angielski... - Mruknąłem pocierając kolano. - To nie będzie trudne, w końcu z tych dwóch jestem dobry. - Uśmiechnąłem się. Zamrugałem powoli. - Co? Znowu się nie wyspałem... - Potarłem oczy, żeby odgonić mgłę. - Która jest godzina? - Zerknąłem na zegarek.


- Czwarta rano tłumoku. - Warknął Senpai.


- Senpai? - Spojrzałem na niego.


- Nie mów do mnie „Senpai", bo oskalpuję... - Patrzył znad poduszki na mnie bykiem. - Idź spać dzieciaku, bo za trzy godziny mamy zajęcia, a potem trening w basenie, chociaż dziś powinieneś sobie raczej odpuścić.


- Co?! - Wychyliłem się w niedowierzaniu. - Dam radę, ja tylko...!


- Ty tylko się wykończysz. - Warknął zły. - Idź spać, a po zajęciach do łóżka, bo inaczej pogadamy, Nitori...


- A... Ale... - Zmarszczyłem brwi. - Dobrze, Senpai...


Opuściłem zasmucony wzrok. Nie chciałem go denerwować, a teraz to zrobiłem. Zamknąłem książki i zeszyty, zgasiłem lampkę nocną i wspiąłem się na górę po schodkach na łóżko. Skrzywiłem się w połowie i syknąłem cicho. Kolano jednak dalej bolało, ale to raczej ten głupi siniak. Przejdzie za jakiś czas, gdy zniknie. Tak myślę... Nie wiem czy to była jedynie moja wyobraźnia, ale chyba Rin obserwował mnie długi czas jakby chciał o coś zapytać, ale powstrzymywał się.


- Dobranoc Senpai... - Wymamrotałem sennie.


Nawet nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo byłem zmęczony. To jednak był męczący tydzień. Nie wiem czy Senpai odpowiedział, bo momentalnie zasnąłem. Miałem dziwny sen, w którym Rin zdarł ze mnie kołdrę i błądził wzrokiem po moim ciele, dotykał delikatnie uda schodząc coraz niżej aż do obolałego kolana. Dotknął go mocniej. Nie umiałem powstrzymać grymasu bólu, który cisnął się na moją twarz. Bolało. Głupie kolano bolało już od tygodnia, ale wiem, że to nic takiego tylko małe stłuczenie, siniak i nic więcej. Potem w tym śnie Rin pożyczył mi swoją opaskę uciskową na kolano, założył nawet osobiście na moją nogę, a przez to czułem się jak w głupiej bajce coś w guście Kopciuszka czy czegoś...


- Matsuoka-Senpai... - Wydusiłem w końcu półsennie.


Fly High and Be Free!Where stories live. Discover now