● aspartam ●

81 14 11
                                    

●  2018  ●

   — Ty się zakochałeś!

   Nie odpowiedział. Popatrzył na Filipa z szerokim uśmiechem i pokiwał głową. Na samą myśl o dziewczynie, jego serce zabiło mocniej, a kąciki ust powędrowały do góry.

   — Och, to cudownie, Kuba! — Poklepał go po ramieniu. — No, opowiadaj, jaka ona jest? Gdzie się poznaliście?

●   2016  ●

   Był zmęczony. Przez kolejną kłótnię z Roksaną stracił resztki energii, jakie zostały po ostatniej całonocnej imprezie. Musiał wyjść i ochłonąć.

   Stracił poczucie czasu i nie wiedział ile już spacerował. Musiał mrużyć oczy od ciepłego, wiosennego słońca, które było miłą odmianą po kilku ostatnich deszczowych dniach.

   Westchnął, kopiąc niewielki kamyk. Włożył ręce do kieszeni kurtki i spuścił głowę.

   Czuł się źle. Był tego pewny. Tak samo był pewny powodów takiego samopoczucia. Stres związany z nową płytą dawał się we znaki. Roksana nie pomagała, a wręcz przeciwnie. Nie miał w niej żadnego, nawet najmniejszego, wsparcia. Mijali się w drzwiach mieszkania. Kuba starał się rozwiązać jakoś te problemy, zapomnieć o nich, a idealną ucieczką wydawały się imprezy. Następnego dnia obiecał sobie, że to koniec, że się ogarnie. Ale przychodził kolejny wieczór, a wraz z nim w progu mieszkania stawał Krzysiek z zaproszeniem do klubu, a Kuba nie umiał odmówić. I tak wpadł w błędne koło.

   Kiedyś pomogłaby mu Roksana. Nie denerwowałby się tak płytą, bo ona powtarzałaby, że wszystko się uda. Nie imprezowałby tyle, bo ona by tego nie chciała. A teraz? Teraz miał wrażenie, że są dla siebie obcy. Nie wiedział, co do niej czuje, czy w ogóle coś czuje.

   Szedł przed siebie, rozglądając się nieobecnym wzrokiem. Jego spojrzenie padło na małą kawiarnię. Napis na białym szyldzie mówił, że lokal nosi nazwę Aspartam. Na zewnątrz stała biała, drewniana ławka, a na parapetach znajdowały się jasnorożowe doniczki z kwiatami. Kuba nieraz mijał to miejsce, ale nigdy do niego nie zajrzał. Teraz miał ochotę napić się czegoś i odprężyć, co miał nadzieję zrobić w przytulnej kawiarni Aspartam. A przynajmniej sprawiała wrażenie przytulnej.

   Kuba zastanowił się chwilę nad nazwą. Aspartam. Sztuczny słodzik. Próbował wymyślić dlaczego ktoś wpadł na taki pomysł i nazwał tak kawiarnię, jednak żadne wytłumaczenie nie przychodziło mu do głowy. Odrzucił od siebie wszystkie zbędne myśli i popchnął drzwi od lokalu.

   Niewielki dzwonek nad wejściem poinformował wszystkich zgromadzonych w tym miejscu o jego przybyciu. Nie było ich wielu, raptem dwa stoliki były zajęte. Jedna starsza pani czytała książkę, popijając kawę. Po drugiej stronie kawiarni siedziała para nastolatków, Kuba domyślił się, że byli na randce. Wzrok każdego padł na niego, przez co poczuł się niepewnie. Ku jego uciesze, skupili się na nim tylko dwie czy trzy sekundy i wrócili do swoich zajęć. Rozejrzał się, podchodząc do najbliższego stolika.

   Kawiarnia była... urocza. To było pierwsze określenie, jakie wpadło do jego głowy. Miejsce było urządzone w białym kolorze z różowymi dodatkami. Na każdym stoliku stał niewielki wazon ze sztucznym tulipanem, który do słudzenia przypominał prawdziwego kwiatka. Na ścianach wisiały zdjęcia i obrazy, przedstawiające kolorowe kwiaty czy przepiękne desery. Na fotelach i krzesłach leżały różowe poduszki, które samym wyglądem zapraszały, aby na nie usiąść. Przy ścianie stała biała półka na kwiaty w pudroworożowych doniczkach.  W tle leciała jakaś spokojna melodia. Wnętrze sprawiało wrażenie, jak wyjętego z jakiejś bajki. Kuba zdecydowanie tu nie pasował. Ubrany cały na czarno, z tatuażami i swoim zagubionym wzrokiem mógł wyglądać, jakby pomylił lokale.

● aspartam ● quebonafide ● one-shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz