rozdział pierwszy

247 8 2
                                    

W ostatnim czasie uświadomiłem sobie, że jako tzw. ,,pisarz" potrafię popełnić nie tylko błędy ortograficzne, językowe czy jakiekolwiek jeszcze na tym świecie istnieją pod względem polonistycznym.
Potrafię popełnić podstawowe błędy w prawidłowym funkcjonowaniu, potrafię ponieść porażkę przy próbie wstania rano z łóżka. Wtedy jest już za późno na robienie ważnych rzeczy, więc najzwyczajniej rezygnuje.
Zastanawiałem się też nad tym, jakby było gdybym potrafił tak łatwo poddać się w relacjach z innymi ludźmi, zaczynając i kończąc na niej.
Ostatecznie wiem już, że wszystko zaczyna i kończy się na niej. Mój dzień zaczyna i kończy się na niej. Moje myśli zaczynają i kończą się na niej.
Moja miłość zaczyna się tam gdzie ona jest, a kończy kiedy jej nie ma.
A zatem powinienem wprowadzić was delikatnie w ten temat. Mianowicie chodzi o to, że każdy z nas ma taką osobę i nie powinniśmy  nawet próbować tego tuszować, a tym bardziej z tym walczyć. Wstępnie przegramy.
Każdy z nas ma taką osobę, która jako jedyna w kilka sekund potrafi wywołać na naszej twarzy uśmiech, nawet wtedy, kiedy wszystko w nas łamie się na drobne kawałeczki.  Możecie krzyczeć, uderzać pięścią w ścianę, przeklinać wszystko i wszystkich, ale wystarczy że zadzwoni wam telefon, przykładowo o drugiej piętnaście w nocy z jej imieniem na ekranie, a w was wszystko się uspokaja, jak powietrze po deszczu. Po prostu cichnie. To tak jakby na waszym ciele zostało ułożone kilkanaście ciężkich przedmiotów, następnie zostały by one jeden po drugim zdejmowane. Tak właśnie z sekundy na sekundę wasz oddech zaczyna wracać do normy.
Nie jest to wcale takie prymitywne, na jakie się wydaje. Ma to w sobie wiele sekretów, wiele zakrętów, pogmatwanych w słowach historii.
Przechodząc do punktu kulminacyjnego, mogę śmiało powiedzieć, że to najbardziej popie*dolona,
a zarazem najpiękniejsza rzecz, jaka w życiu mi się przytrafiła.

Gdzie byłaś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz