"Kiss Land to miejsce, w którym nie byłem, które jest mi obce. Kiss Land przypomina horror."- mówi autor. Ciężko się niezgodzić. Ale nie jest to zbyt obce? Postaram się wszystko wyjaśnić, najpierw podając wam listę utworów:
Proffesional
The Town
Adaptation
Love In The Sky
Belong To The World
Live For (ft. Drake)
Wanderlust (prod. Pharell Wiliams)
Kiss Land
Pretty
Tears In The Rain
Deluxe:
Odd Look (ft. Kavinsky)Otwierające Proffesional wieje nudą. Ciężko się tego słucha, tekst powtarza się i powiela, nudny wstęp doprowadza do nijakiego zakończenia. Nie ma wyraźnego refrenu, co jeszcze bardziej nasila efekt monotonności. Bardzo słaby utwór, najgorszy na tle reszty, to właśnie on zniechęcił mnie do słuchania reszty. Ale wysłuchałem i nie pożałowałem. The Town jest bardzo interesujące pod względem wykonania muzycznego, tekst jest trochę średni, coś zarzuca swojej kochance. (XD) Adaptation jest ciekawą kompozycją muzyczną wzbogacony o niski chórek dodający jeszcze piękna tego utworu, pod koniec zmienia brzmienia i płynnie przechodzi w Love In The Sky. Utwór mocno średni, trochę nudnawy, pod koniec coś gada że nie ma pewności siebie, coś że nie ma dużo czasu ma seks z kimś tam, ale że i tak zdąży dojść bla bla bla. Kolejny utwór trochę psujący obraz Kiss Land. Haha, ale za to Belong To The World. Cóż to jest za utwór!!! Wspaniały, elektroniczny, z szybkimi basami i mocnymi dźwiękami. Tekst jest w miarę normalny w granicach normalności tekstów The Weeknd... muzyka jest piękna, ciepły głos Abela zlewa się z melodią itp itd. Mógłbym się rozpisać o genialności utworu, ale muszę lecieć dalej. Live for jest przyjemny dla ucha, na początku powolny, nagle słyszysz drop i leci "this is shit that i live for", leci Drake ze swoim niepowtarzalnym klimatem, dodaje rapu i ucieka. Spowrotem refren The Weeknda, z dodatkiem nowych brzmień, koniec. Taki skrót utworu.
Wanderlust. Bardzo przyjemny utwór, że tak powiem radiowy. No muzycznie, bo tekstowo to dalej The Weeknd :).
Nie będę owijał w bawełnę, przejdę do tytułowego utworu, Kiss Land.
Bardzo dobry utwór, podzielony na dwie części: pierwsza, agrysewniejsza i lepsza, ma wspaniałą oprawę muzyczną. Nie będę mówił o tekście, wiadomo jaki jest ;). Druga, trochę spokojniejsza, z zupełnie nowym brzmieniem i tekstem. Pierwsza część jest o pannach lekkich obyczajów i co Abel z nimi robi, druga natomiast jest głównie o jego uzależnieniu od tiktoka.... eeee znaczy, od narkotyków. I o podróżach, nawykach itp itd.
Następny utwór, Pretty, cichy w zwrotkach i niezwykły oraz absolutnie fantastyczny w refrenie, wymiata. Posłuchajcie sobie tych chórków, bitów, bassów i instrumentów smyczkowych w tle. Całość podkreśla francuskojęzyczne outro, którego wam nie przetłumaczę, niestety, mogę powiedzieć tylko, że brzmi ładnie :).
Tears in The Rain. Ten utwór wspaniale wpada w ucho. Jest najmroczniejszy i najciemniejszy z całego albumu, i wg mnie to on powinien być kawałkiem otwierającym. I wreszcie, Odd Look, które, nie wiem czemu, pokazuje soę na spotify, że jest w wykonaniu kavynskiego, a w featuringu Abela, a nie na odwrót. W każdym razie, to jest elektropop w czystej postaci, w pięknej postaci lat 90 i w postaci daft punk. UWIELBIAM.Reasumując, Kiss Land jest majstersztykiem muzycznym, ale tekstową piaskownicą. Śpiewa o różnych nieprzyjemnych rzeczach, których przyjemnie się słucha. Dlatego nie słuchaj Kiss Land, znając dobrze angielski. Niedługo wleci recenzja szczegółowa beauty behind the madness. Trzymajcie się!