[1/2] Lubiła tańczyć, pełna radości tak

810 59 395
                                    

Dzień dobry! Tym razem nie jest to mugolskie AU! :O ale akcja dzieje się już po skończeniu przez nich Hogwartu. Zaznaczę tylko, że to opowiadanie nie ma nic wspólnego z "Ciekawością..." ani żadnym z moich poprzednich opek. Być może pojawi się później postać, którą znacie, ale jeśli tak będzie, to traktujcie go bardziej jak easter egga, nie łącznik z inną historią xd a i jak zawsze, „Przeklęte dziecko" nigdy się nie wydarzyło.

Błędów może być więcej niż zazwyczaj, przepraszam – moje okulary są w naprawie, więc idę przez życie „na czuja" xd

Mój chłop znowu robił okładkę i od trzech dni pyta, czy ktoś już napisał jaka ładna (nie wiem, czy nie rozumiał, że jeszcze nie opublikowałam, czy nie chciał zrozumieć), także jeśli macie ochotę, to napompujcie mu ego. Możecie też go zjechać, mnie tam wszystko jedno xd

Opowiadanie będzie krótkie, powinnam się zmieścić w dwóch częściach. Mam nadzieję, że wam się spodoba.

Now let's watch my babies fall in love all over again.

***

Odeszłam od stolika, śmiejąc się głośno z żartu zamawiającego mężczyzny. Prawie każdy kierownik, który zatrudniał mnie w ciągu ostatniego roku, początkowo twierdził, że mój głos to problem – za wysoko mówię, za głośno się śmieje, za dużo gadam. Każdy jednak po czasie zauważał, że większość gości czy klientów lubiła tą beztroską poufałość. A starsi mężczyźni uwielbiali, gdy śmiałam się z ich żartów. Zawsze popisywali się przed swoimi żonami czy dziećmi, które z zażenowaniem chowały twarze w kartach dań, a ja wybuchałam szczerym śmiechem.

Lubiłam tatusiowate żarty. Przypominały mi o moim tacie. Wtedy jakby trochę mniej za nim tęskniłam.

– Kate. – Zizi, inna kelnerka w moim wieku szarpnęła mnie za łokieć, kiedy tylko zbliżyłam się do lady. Przyzwyczaiłam się do fałszywego imienia na tyle, że już prawie się nie wahałam, nawet przez sekundę, kiedy ktoś mnie nim nazywał. – Przy stoliku w kącie siedzi taki piękny facet, o mój Boże. I ciągle wodzi za tobą wzrokiem.

Wyprostowałam się i spróbowałam zerknąć przez ramię, ale dziewczyna wbiła mi palce w skórę i zaczęła panicznie kręcić głową. Złote loczki podskakiwały wokół jej twarzy.

– Nie patrz! – syknęła. – Wtedy będzie wiedział, że ci o nim powiedziałam! – Spojrzała znów na coś ponad moim ramieniem. – A on ciągle się gapi. Teraz na twoje plecy. – Oceniająco przechyliła głowę w prawo. – Nie, właściwie to trochę niżej.

Spojrzałam na nią z ledwo skrywanym rozbawieniem.

– To po co mi o nim mówisz, skoro nie wolno mi patrzeć? – spytałam, unosząc brwi. – Mam ci uwierzyć na słowo, że jest piękny?

Zizi prychnęła z niezadowoleniem, przestępując z nogi na nogę. Zawsze to robiła, ilekroć coś ją frustrowało. To jedna z najfajniejszych osób, które poznałam w ciągu minionego roku, a było w czym wybierać.

– Możesz popatrzeć, ale dyskretnie, z klasą – wyjaśniła, po czym zgarnęła menu ze stojaka na blacie i wcisnęła mi je do rąk. – Weź jego stolik, a będziesz mogła podziwiać go tak długo, jak zechcesz.

– To twój sektor.

– Ale to nie na mnie się gapi! – zawołała, nieco zbyt głośno. Nie odważyłam się zerknąć na tajemniczego klienta, aby sprawdzić, czy usłyszał. Zizi dorównywała mi decybelami. – No idź, jeszcze mi podziękujesz.

Oczywiście Zizi uznała, że jeśli ktoś się na mnie gapi, to musi być zasługą mojej zniewalającej urody, w której istnienie nieco powątpiewałem. Ja natomiast obawiałam się, że ten ktoś po prostu mnie zna lub rozpoznaje, ale zmusiłam się do zachowania spokoju. W końcu znajdowaliśmy się w mugolskiej restauracji.

Dziewczyna z miodu i szkłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz