Rozdział 4

1.4K 58 13
                                    


Kaira

Minęło kilka dni od sytuacji z prowokatorem. Unikał mnie. Nie wiem co było gorsze. Jego obecność, a może jej brak. Byłam nic nie znaczącym cieniem. Snułam się po pokoju i liczyłam na cud. Czasami wychodziłam na zewnątrz, ale nie byłam szczęśliwa jak za pierwszym razem. Cały czas czułam jego wzrok na sobie. Gdziekolwiek bym się nie udała wiedziałam, że podąża za mną. Może nie sam...miał od tego ludzi, ale doskonale wiedział co robię w każdej minucie mojego nędznego życia. Może to głupie, ale kiedy przychodził...kiedy się mną interesował czułam dreszcze na całym ciele. Było dziwnie, ale nie tak źle jak teraz. Zostawił mnie na pastwę losu. Ciekawe dlaczego? Może się bał? To co się działo między nami... Jakaś dziwna energia i przyciąganie. Doskonale wiedziałam, że coś jest na rzeczy, a mimo wszystko udawałam obojętność. On...czuł do mnie to samo, ale udawał...że mnie nienawidzi. Cała ta relacja była mocno popieprzona. Z jednej strony stawałam się biedną, przestraszoną dziewczynką. Z drugiej strony byłam waleczną Kairą, która potrafiła stanąć oko w oko z demonem. Kiedy po kilku dniach samotności obudziłam w sobie demony zła ruszyłam do ataku. Ziałam ogniem i doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. Nie myśląc długo, po kolejnym nudnym dniu wyszłam z pokoju. Zaraz po przekroczeniu progu zauważyłam ochroniarza.

- Ethan daj spokój! - przemówiłam kiedy próbował mnie zatrzymać.

- Kaira nie idź do niego, nie teraz.

- Odejdź i zostaw mnie w spokoju!

Nie posłuchał. Jednym ruchem złapał mnie za nadgarstek i zaczął ciągnąć w drugą stronę.

- Puść mnie! Przestań! Ethan!

- Co tu się kurwa dzieje!! - usłyszałam głos prowokatora. Patrzył to na mnie, to na Ethana, a na końcu zawiesił wzrok na moim ściśniętym nadgarstku.

- Co ty jej kurwa robisz!? Wypierdalaj stąd! Zaraz ci rozjebie łeb!

- Ale szefie...mówiłeś, że nikt nie ma prawa przeszkodzić w tej rozmowie, a ja tylko wykonywałem...

- Wypierdalaj i pamiętaj jedno. Jeśli jeszcze raz ją tkniesz zajebie cię!

- Tak jest...

Ochroniarz spojrzał na mnie z wyrzutami sumienia i odszedł. Wiedziałam, że nie był zły. Wykonywał rozkazy, bał się prowokatora.

Później nastała cisza. William spojrzał na mnie i gestem wskazał, abym poszła za nim. Zapomniałam już o co się boczyłam. Moje myśli zaprzątnięte były tym, że mi pomógł. Nie pozwolił mnie skrzywdzić.

- A więc? Czego chcesz? Po co do mnie szłaś? -usłyszałam wchodząc do jego pokoju.

- Chciałam porozmawiać. Byłam zła i...

- A teraz nie jesteś? - przerwał mi w pół zdania.

- Pomogłeś mi...

- Nie szukaj w tym niczego dobrego. Rozumiem wszystko, ale nie fakt, że ktoś rusza to co należy do mnie.

- To co należy do ciebie? A może krzywdzi twoją przyszłą żonę ty dupku?!

- Nazywaj to jak chcesz. Masz do tego prawo.

- Jesteś gnojkiem!

- Tak jestem! I się nie zmienię! Nigdy!

- Wychodzę! -warknęłam i zwróciłam się ku drzwiom, ale wtedy złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie.

- Nie tak szybko kotku. Po co tu przyszłaś? Czekam na odpowiedź. Czekam na szczerość.

- Będę tak szczera jak ty! Przyszłam, aby okazać ci moją pogardę w każdy możliwy sposób.

Prowokator - obsesja diabła PREMIERA 23.03.2023r.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz