2

3 0 0
                                    

Obudziłam się w dziwnym czarnym pomieszczeniu, przywiązana liną do białego krzesła. Próbowałam krzyczeć ale moje usta były zaklejone taśmą.W pokoju było tylko kilka rzeczy:krzesło na którym siedziałam, trochę siana i...
Okno! Moja nadzieja. Próbowałam jakoś przerwać linę zębami ale to nic nie dało. Po chwili weszła jakaś dziwna czarna postać z jakąś podejrzaną butelką. To chyba jakiś pomocnik czy coś.

-Wypij to!-krzyknął stanowczo, więc wziełam posłusznie napój w dłoń.

-Co to jest? -Zapytałam ale chyba nic nie zrozumiał bo nie odpowiedział, po czym zerwał mi taśmie z ust.

-Ała! Co bolało! -Wrzasnęłam i dopiero bo chwili wróciłam na ziemię, przyswajając informacje od tym co właśnie zrobiłam.

-Mam cię znowu zakleić? -zapytał bardziej oznajmiając mi że powinnam się go bać. W odpowiedzi tylko pokiwałam głową na nie.

-Odpowiem mi co to jest za napój? -Powiedziałam trochę zlęknięta, ale moja ciekawość przerastają wszelki strach.

-Szczerze, to nie wiem mój szef kazał mi to tobie przekazać. Nie lubię tej pracy ale gdybym się zwolnił to moja rodzina by nie żyła. -Powiedział chłopak, trochę smutny.

-Bardzo mi przykro. Jak masz na imię? Zapytałam już troszeczkę bardziej spokojna, ale nadal miałam mętlik w głowie.

-Jestem Lee Woo-Przedstawił się.

-Kim Yumi, miło mi poznać. -Odpowiedziałam.

-Mam nadzieję że się jeszcze spotkamy... -Powiedział że smutkiem.

-Co masz na myśli? -Nie doczekałam się bo Woo wyszedł z pomieszczenia.

Usłyszałam dzwięk strzału w pokoju obok i dziewczęce krzyki oraz piski.
Wtedy dotarło do mnie co miał na myśli chłopak, ja pewnie miałam być następna. Wtedy coś innego przykuło moją uwagę. Obok mojego krzesła leżał nóż i kartka z numerem telefonu, pewnie od Woo. Narazie skupiłam się na tym pierwszym. Wyciągnęłam jakoś ręce z liny którą byłam przywiązana, po czym chwyciłam nóż do ręki, oraz rozcięłam sznur. Podeszła do okna aby sprawdzić czy go dosięgnę, ale nie udało mi się nawet na krześle. Wtedy zaczęłam tracić nadzieję że wyjdę z tego cała.

-Myśl Yumi,myśl.-W tamtym momencie mnie oświeciło.

-No tak przecież jest tu jeszcze siano. -Zaczęłam układać je na krześle i tak! Udało się. Wzięłam kartkę z numerem do Woo i jak najszybciej wyszłam przez małe okno. Jak najszybciej pobiegłam do domu. Po drodze słyszałam krzyki, zapewne należące do tamtych kolesi co mnie porwali. Kiedy weszłam do domu zamknęłam drzwi i na wszelki wypadek okna, bo nigdy nic nie wiadomo, a już szczególnie po tej całej sytuacji. Moi rodzice napewno się bardzo o mnie martwili, ale teraz nie było ich w domu. Byłam bardzo głodna i zmęczona więc od razu zjadłam na szybko płatki z mlekiem, po czym poszłam do mojego pokoju spać. To było dziwne uczucie:
Byłam bardzo zmęczona , ale nie mogłam zasnąć, chociaż teraz bardzo by mi się przydała solidna dawka snu. No cóż, za nic nie mogłam zasnąć, cały czas zastanawiałam się po co oni mieliby mnie porywać. Moi rodzice co prawda byli pracoholikami, ale nie zarabiali dużo więc raczej nie dla okupu. Sama ja też wiele bym im nie miała do zaoferowania. Dziwna sytuacja, prze dziwna. Kiedy wreszcie zasnęłam, przyśniła mi się Somi, ale nie zwykła Somi. Płakała i krzyczała moje imię, błagała o pomoc. Wtedy usłyszałam dość znajomy głos.

-Woo?Zostaw moją przyjaciółkę w spokoju! Co ci zrobiła-krzyknęłam przez łzy.

-No widzisz młoda,to jest właśnie życie ktoś przychodzi, ktoś odchodzi, więc pogódź się z jej utratą kruszynko. -Powiedziała całkowicie spokojnie jakby nigdy nic, przyłożył jej pistolet do głowy.

-Co masz na myśli mówiąc któś przychodzi ktoś odchodzi? -Zapytałam podejrzliwie. I wtedy mój sen się przerwał nie wiem czy to dobre czy źle, na chwilę obecną nie jestem w stanie określić. Spojrzałam na zegarek : 2:47

-Świetnie, lepiej być nie mogło. -Gadałam sama do siebie. Jak się denerwuje lub jestem smutna to często tak mam. Moi znajomi mówią że to trochę dziwne ale jakoś mnie to zbytnio nie obchodzi, nie przejmuje się zdaniem innych na mój temat. Jedynymi wyjątkami są moi rodzice i Somi, chodź nie zawsze. Stwierdziłam że spróbuje znowu zasnąć i po dłuższej chwili, trwającej około piętnaście minut udało mi się. Resztę nocy spędziłam spokojnie. Nawet nie pamiętam o czym śniłam, ale czy to teraz istotne? Obudziłam się około 8 czyli stosunkowo wcześnie jak na mnie. Zdążyłam się ubrać i zjeść śniadanie, po czym usłyszałam dzwonek do drzwi.

-To pewnie rodzice-Pomyślałam i poszłam otworzyć. Ku mojemu zaskoczeniu to nnie byli moi rodzice tylko... Policja? Co robi u mnie w domu policja o ósmej trzydzieści.

-Dzieńdobry, komisarz ****** ***, możemy wejść do środka. -Zapytał

-Tak, tak oczywiście zapraszam. -Powiedziałam lekko przerażona.

-A więc nie będe owijać w bawełne, pani rodzice zostali potrąceni przez samochód, a ich stan się pogarsza. Naprawdę bardzo nam przykro z tego powodu. -Powiedział jeden z nich ze współczuciem w głosie.

-D-dobrze bardzo dziękuje za informację-powiediałam starając się powstrzymać łzy do póki straż nie wyjdzie, i nawet całkiem mi to chyba wychodziło.

-My niestety musimy już się zbierać, żegnam. -Powiedział po czym wyszedł za drzwi i je zamknął.

Wtedy ja pobiegłam do swojej sypialni i zaczęłam opłakiwać swoich rodziców. W pewnym momencie straciłam rachubę czasu, nie wiedziałam ile już czasu że tak powiem ,,zmarnowałm'' na płacz ale trochę mi to nie powiem pomogło. Kiedy już w miare się uspokoiłam wzięłam gorący prysznic żeby się trochę bardziej zrelaksować, co w takiej sytuacji było bardzo trudnym zadaniem. Kiedy już skończyłam położyłam się na łóżku i zajęłam się tym co najbardziej lubiałam robić, czyli oglądaniem filmów kryminalnych. Można by powiedzieć że zrobiłam sobie mini maraton kryminałów w sypialni, ale to trochę pomogło mi się wyluzować. Nie pamiętam dokładnie ale chyba mod koniec 6 filmu zaczęłam zasypiać. Byłam bardzo zmęczona, a moje powieki były już takie ciężkie więc wyłączyłam telewizor i zaczęłam powoli zasypiać. Na początku bałam się że znowu będe miała koszmar ale potem koniec końców zasnęłam.

Rano obudził mnie miły słodki, znajomy głos...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

I co? Jak wam mijają wakacje? Bo mi bardzo dobrze. W poniedziałek jade na wakacje więc może nie być dużo rozdziałów. Jestem mega dumna z tej książki, chodzisz narazie nie mam na nią jakiegoś konkretnego planu. Pa pa do następnego rozdziału.

~Namiya ~1000 słów

Strasznie Podejrzane... /Kim Namiya✨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz