1

53 7 4
                                    

  

 George's pov

 Wstałem rano wraz z budzikiem i leżałem kilka minut wpatrując się w sufit. Mimo minionych miesięcy, licznych wizyt u specjalistów nadal codziennie rano wracałem myślami do tego dnia. Dnia w którym wysłałem mojego chłopaka po kilka rzeczy do sklepu. Nigdy już nie wrócił do domu.... Pijany kierowca wjechał z dużą prędkością na chodnik, którym niestety szedł Clay. Facet uciekł z miejsca zdarzenia, a karetkę wezwały osoby, które widziały całe zdarzenie. Jedna z nich na szczęście zdążyła zrobić zdjęcie tablic rejestracyjnych samochodu i udało się znaleźć mężczyznę. Ale co z tego skoro odebrał mi całe szczęście. Odebrał mi wszystko. Gdy dostałem telefon, że Clay nie żyje, nie chciałem w to uwierzyć. Nie przyjmowałem tego do wiadomości. Na te wspomnienia z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Gdybym go wtedy nie wysłał do tego cholernego sklepu on by przy mnie był. Łzy coraz liczniej zaczęły opuszczać moje oczy. Po kilku minutach udało mi się uspokoić. Wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki przemyć twarz. Następnie spojrzałem na zegarek, który wskazywał 11:17, co oznaczało, że do wizyty z terapeutą zostały niecałe dwie godziny. Nie chciałem tam iść, i tak nic to nie zmieniało, no oprócz stanu mojego konta bankowego. Niechętnie się przebrałem i usiadłem ponownie na łóżku. Wziąłem do ręki telefon, żeby szybciej minął mi czas. Gdy go odłożyłem było wpół do trzynastej, idealnie. Ruszyłem do kuchni, która jednocześnie była moim holem w naszym małym mieszkanku. Wziąłem łyka wody i ubrałem buty następnie opuszczając mieszkanie. Ruszyłem w odpowiednim kierunku i na miejscu byłem trzy minuty przed czasem. Zapukałem do drzwi i wszedłem do pomieszczenia w którym znajdowała się moja terapeutka. Na koniec spotkania, powiedziała, że jest coraz lepiej ze mną. Ja tak nie uważałem, ale to dobrze, że ona tak uważa. Szybciej się skończą te spotkania. Umówiliśmy się na następne po czym podziękowałem  jej za rozmowę i wróciłem do domu. Napisalem do mojego przyjaciela, że już wróciłem. Zawsze mu to pisałem, ponieważ bardzo się o mnie martwił i nie chciał, żebym przerwał terapię. Wspierał mnie przez cały ten czas, za co byłem mu bardzo wdzięczny. Pewnie gdyby nie on, nie byłoby mnie już tu.

*kilka dni później*
Wstałem dzisiaj szybciej, ponieważ miałem się spotkać z moim przyjacielem- Wilburem. Chłopak stwierdził, że potrzebuję się wyrwać z mieszkania, bo znowu wrócą mi wszystkie myśli, gdyby tylko wiedział...
Lecz wracając, zebrałem się i opuściłem mieszkanie idąc w umówione miejsce. Gdy wszedłem do środka rozejrzałem się w poszukiwaniu bruneta, lecz nie znalazłem go. Usiadłem więc przy wolnym stoliku i tam na niego czekałem. Przyszedł po kilku minutach i spędziliśmy razem miło czas. Po paru godzinach się rozeszlśmy więc wróciłem do mieszkania. Umyłem się i już szedłem do łóżka, jednak zauważyłem jakąś postać przy nim. Wystraszyłem się, lecz pomyślałem, że to tylko moja wyobraźnia więc podszedłem bliżej.
-C-clay...? - powiedziałem niepewnie a z moich oczu niekontrolowanie zaczęły lecieć łzy. -n-nie to nie możliwe.. George uspokój się.. przecież... przecież go nie ma... - mówiłem do siebie i w tym momencie postać zaczęła się do mnie zbliżać. Wystraszyłem się jeszcze bardziej i pobiegłem do łazienki w której się zamknąłem. Cały roztrzęsiony wybrałem numer Wilbura.
-W-wilbur przyjedziesz do.. do mnie.. proszę?
-k-ktoś tu jest.. w moim mieszkaniu.. boję się wilbur..
Chłopak się rozłączył. Nie wiedziałem co mam zrobić. Nagle usłyszałem cichy głos zza drzwi
- gogyyy~
-k-kim ty jesteś? - odpowiedziałem
- nie pamiętasz mnie już? To ja, Clay
-n-nie możliwe, przecież ty.. to znaczy Clay zginął w wy-wypadku. Nie ma go już.. już prawie rok.
-jednak jestem. Proszę nie bój się mnie. To naprawdę ja.
-NIE
Coraz bardziej zacząłem płakać i się trząść, wtedy usłyszałem dźwięk przekręcania kluczy. Wilbur przyszedł, dałem mu klucze dk mieszkania, żeby w razie jakby coś ie stało mógł wejść. Chwilę później był już przy mnie i próbował mnie uspokoić.

Love is eternal | DreamNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz