| Online Love | Trent x Courtney |

156 10 4
                                    

— Trent, wszystko w porządku? — zapytała Gwen po raz kolejny swojego najlepszego przyjaciela. Wyciągnęła go na wspólny spacer, mimo że bardzo tego nie chciał. Domyślała się dlaczego, o ile osoba niesiedząca w jego głowie mogła się domyślać. Dosłownie był nie do życia i to od dwóch tygodni. Mało spał, co można było zobaczyć po mocno podkrążonych oczach. Mało też jadł, cały czas bolał go brzuch i nie dawał się zabrać do żadnej kawiarnii ani pobliskich food trucków. Nie można było z nim najzwyczajniej w świecie porozmawiać - analiza każdego pytania i przemyślenia odpowiedzi zajmowała mu tyle czasu, w ile zdrowy człowiek zdążyłby odpowiedzieć już trzy razy. Gwen wiedziała, że przez swój stan Trent ogranicza z nią kontakt, ale nie wiedziała, skąd ów stan się bierze. Bardzo się o niego martwiła. Troska była jeszcze większa, bo dla szesnastoletniej gotki był kimś więcej niż przyjacielem.

Podobał jej się, a to i tak mało powiedziane. Była w stanie skoczyć za nim w ogień. Znali się w końcu już tyle lat. Kochała jego poczucie humoru, wsparcie i bezpieczeństwo, jakie jej dawał, a to i tak tylko garstka rzeczy, za które go ceniła. W głębi duszy czuła z nim magiczne połączenie, mimo że tak bardzo się różnili. Była w stanie uwierzyć, że chłopak z gitarą i gotka mająca trzy jaszczurki są w stanie stworzyć piękną parę, o ile oboje tego chcą. Planowała mu o tym powiedzieć, ale jego przyjmowanie rzeczywistości w ostatnim czasie ją przerażało. Nie chciała, żeby źle odebrał jej wyznanie, a w takiej sytuacji to chyba było nieuniknione.

— Jasne, już mówiłem — odpowiedział krótko chłopak tak jak zwykle (oczywiście z opóźnieniem). Na wszelkie pytania udzielał podobnie szybkich i niewymagających wysiłku odpowiedzi.

Od dwóch tygodni każdy ich spacer wyglądał w podobny sposób: Gwen ledwo wyciągała go z domu, on tylko się za nią włóczył, próbowała go podpytać, co jest powodem jego zombie-stanu, a on tylko mówił, że to chwilowa chandra, później mówiła mu, żeby więcej spał, a ostatecznie dawała mu spokój z litości. Kiedyś taki nie był... Nawet nie kiedyś! Zaledwie dwa tygodnie temu taki nie był.

— Dobra, wiesz, śpieszę się do domu na nowy odcinek Penny Dreadful — powiedziała w końcu, przerywając pięciominutową ciszę. — Do zoba...

— Na co? — zapytał chłopak lekko zdziwiony, jakby pierwszy raz słyszał tytuł serialu.

— Trent, opowiadam ci o tym od tygodnia, nie słuchasz mnie...

­— Przepraszam cię najmocniej, wypadło mi z głowy — odpowiedział wymijająco, idąc w stronę domu. — To cześć.

Dlaczego tak jest? — miała ochotę zapytać, ale postanowiła jeszcze zostawić to pytanie dla siebie.

***

Trent wrócił czym prędzej do domu. Czuł się od dwóch tygodni jak chodzący trup. Nic dziwnego, w końcu spał ledwie trzy godziny dziennie. Już miał udać się na drzemkę, jednak było coś, co trzeba sprawdzić w pierwszej kolejności, coś ważniejszego niż jego zdrowie i cierpiąca odporność. Musiał zobaczyć czy Ona do niego napisała.

Odblokował telefon i wszedł w znany komunikator internetowy Messenger. Spojrzał na dymek konwersacji znajdujący się najwyżej, zaraz po Gwen, która pytała go o spacer. Courtney nie napisała nic nowego. Ostatnia wiadomość od niej była już przez niego odczytana:

15:16
Courtney:
Muszę lecieć na zajęcia taneczne. Wrócę później, poczekaj na mnie haha ^^
❤1
Odczytano

Teraz mógł spokojnie iść się zdrzemnąć.

Przed zaśnięciem zaczął o niej rozmyślać. Nic dziwnego, w końcu od dwóch tygodni była jego pierwszą myślą po przebudzeniu i ostatnią przed snem. Brązowowłosa szesnastoletnia dziewczyna o oczach tak brązowych, że aż czarnych. Jej znakiem szczególnym były piegi, które wyglądały jak rozsypane gwiazdy. Przynajmniej tyle opisu zdołał wyciągnąć z jej zdjęć. Często lubiła mu je wysyłać, a on lubił im się przyglądać. Robiła naprawdę śliczne fotografie, ale to nie tylko przez to chłopaka tak cieszyło patrzenie na nie. Przyznał sobie szczerze już jakiś czas temu, że Courtney - mieszkająca trzysta sześćdziesiąt kilometrów dalej od niego śliczna dziewczyna, z którą pisał od dwóch tygodni - wygląda jak ktoś, w kim zdecydowanie mógłby się zakochać. Mógłby, gdyby mieszkała za rogiem. A nie mieszka. Więc czy ma do tego prawo?

Totalna Porażka x Conan Gray Ι One-shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz