Dear eyelashes, wishbones, dandelions, pennies, shooting stars, 11:11, and birthday candles,
DO YOUR FUCKING JOB!
Margo POV
Do domu Romanova pojechałam uzbrojona po zęby, z dużym zapasem materiałów wybuchowych. Żeby dostać się do środka, wykorzystałam opancerzone Audi, które załatwił nam Fabi. Jego pojawienie się w Moskwie było kolejną niemiłą niespodzianką. Tak samo jak kilku innych ludzi Patricka, czy może samego Marco? Ten ostatni uspokajał mnie: to na wszelki wypadek. Nie w tym był problem. Czym większa impreza tym bardziej zwracała na siebie uwagę.
Nie miałam nic przeciwko, żeby Yaro, czyli Jeremiasz Kozienski, który pracował dla Inc, pobawił się w wirtualne gierki z Fabiano. Obaj wiedzieli, co robili. Lepszą alternatywą mógłby być tylko Aiden. Ale on miał swój własny problem zwany Stefanią. Może to właśnie oni z niewielką pomocą znajdą miliony Tobiasa? Gra warta świeczki. Chociaż miałam już swoje podejrzenie, kto ma tę forsę.
Dostałam alert, że Aiden dzwoni do Deveraux po wsparcie. Zupełnie nie rozumiałam, po co zrobili z tego taką tajemnicę, że Amadeo Deveruax jest bratem Aidena. Bratem bliźniakiem. Różnica między nimi była jednak znacząca. Aiden miał wirtualny świat opanowany w najmniejszym paluszku. Za to Amo był doskonałym taktykiem i jego zdolności były absolutnie, kurwa, bezcenne. Dlatego naprawdę ciężko mi było uwierzyć, że nie maczał paluszków w ucieczce Ethana. A potem odkryłam co go łączyło z Nikolayem Tereshchenko i wszystkie elementy wskoczyły na miejsce.
Nie mogłam zwlekać bardziej z odpierdoleniem jakiejś akcji, kiedy udało mi się podsłuchać rozmowę Ilji z kimś z Chicago. Już wiedział, że Stefania zniknęła. Puścił za nią trzech ludzi. Jeśli teraz przekroczę granice jego posesji, nie będzie odwrotu. Wie, że zabrałam jego polisę, ale naiwnie myślał, że będzie mógł ją znaleźć. Nie spodziewał się, że będzie jej pilnować portugalsko–hiszpańska mafia. Zdecydowanie nie docenił moich zdolności w zjednywaniu sobie ludzi.
Nawet przez chwilę mu się wydawało, że ma mnie w szachu, ale na całe szczęście Aiden był lepiej wytrenowany niż jego rosyjskie teriery. To była kwestia czasu, kiedy wyśle następne. Nadal potrzebowaliśmy czasu. Odwrócenia uwagi.
Rankiem, tuż przed wschodem słońca, znalazłam Marco z laptopem na kolanach w salonie. Już czas, żeby wyznać wszystkie swoje grzechy. Nie potrafiłam znaleźć żadnego dobrego wyjścia z sytuacji. Misja samobójcza wymagała, żebym mu powiedziała prawdę.
– Muszę ci coś powiedzieć. – spojrzał na mnie i odłożył laptopa na stolik. Wyciągnął do mnie rękę. Zagryzłam wargę, ale nie skorzystałam. – Musisz znać prawdę na wypadek...
Im dalej mówiłam, tym bardziej mars na jego czole się pogłębiał. Starałam się wyjaśniać wszystko opanowanym tonem, ale były takie momenty, gdy głos mi się załamywał. Nie przerywał mi, ani nie zadawał pytać. Powiedziałam mu, co dokładnie znajdzie w skanach biometrycznych. Wymieniłam nazwiska, imiona, daty. Wszystkie najpotrzebniejsze detale. Użyje ich jeśli będzie musiał.
– Pozwoliłeś mi zatrzymać jeden sekret. – dodałam na koniec.
– Stefanię. Powiedziałaś, że wszystkie inne sekrety nie są twoje. – przypomniał ze zrozumieniem tego, co mu serwowałam przez ostatnie kilkanaście minut.
– Stefania... – westchnęłam – To skomplikowane.
– Bardziej, niż to co powiedziałaś do tej pory?

CZYTASZ
Not My Name - Baleary tom #5
RomanceZemsta smakuje najlepiej jeśli jest serwowana na zimno. Przemyślana. Przygotowana. Mój brat stworzył mnie z niczego. Ukształtował na swój chory sposób. Nikt nie wie, jak naprawdę wyglądam. Ani jak się nazywam. Odradzam się jak feniks z popiołów i t...