Marco POV
Przez parę minut obserwowaliśmy tę jebaną twierdzę. Mamy jeszcze siedemnaście minut do zaciemnienia. O ile ono nastąpi. Nie, żebym nie wierzył w zdolności Margo, Fabiego i Yaro, tylko że Romanov też zatrudniał najlepszych. Co jeśli dowiedzieli się, co planuje? Człowiek z bólu jest w stanie wyznać wszystkie grzechy, nawet takie, których nie popełnił. Wszystko, żebyś przestał. Doskonale to wiedziałem, byłem mistrzem.
– Góra czy dół? – zapytał mnie Mike, podając mi rękawiczki.
– Znajdź Romanova. Ja pójdę prosto po Margo.
– Wolałbym odwrotnie.
– Naprawdę? – moje zdziwienie było wręcz przerysowane lodowatym tonem – Wtedy nigdy stąd nie wyjdziemy, bo będę skurwiela katował tygodniami. Czy mamy tyle czasu Fabi?
– Pomieszczenie, w którym się znajduje, ma totalny blackout. – odezwał się zapytany – Nie jestem w stanie określić co się tam dzieje. Wiem, jakie ma obrażenia, ale...
– Chcesz go żywego? – przerwał mu Mike, sprawdzając magazynki.
– Tylko jeśli zrobisz z niego warzywo.
– Zamówienie na rzodkiew przyjęte głośno i wyraźnie.
Zaczynamy się dozbrajać finalnie. Magazynki, noże, okulary. Opryskałem dłoń specjalnym silikonem. Teraz już nie będę zostawiał odcisków palców. Ostatnie będą zatyczki do uszu, które pozwalają nam się komunikować pomiędzy sobą.
– Strzelać w środek czoła. Żadnych świadków. Żadnej litości. – rozkazałem – Najpierw strzelasz, potem pytasz. Fabi, ty i Yaro nadzorujecie drony. Fabi kierujesz mnie prostą drogą do Margo. Yaro pomagasz distraction team i odciągasz od nas uwagę. Mike – wyciągnąłem do niego rękę. Wymieniliśmy się uściskiem dłoni. – Powodzenia.
– Do zobaczenia po drugiej stronie. Davay! – rozkazuje Mike, oddalając się w stronę wzgórza.
Fabi podał mi okulary na podczerwień. Ja pierdolę, czemu spece od gadżetów usiłują za każdym razem sprowadzać operację taktyczną do przejścia poziomu w grze wideo? Widziałem na ekranie dokładną odległość od celów. Więcej: dzięki nanotechnologii byłem w stanie określić, który to wróg, który to przyjaciel. Celownik optyczny w mojej broni jest połączony z okularami. Jakbym kurwa usiłował przejść level w Doom.
– Przypomnij mi, żebym wysłał Dariusowi jakiś miły upominek na okazję dozbrojenia nas. – rzuciłem do Fabiego.
– Z iloma zerami? – zapytał całkiem poważnie.
– Jak wyjdziemy stąd żywi? Co najmniej sześć.
Fabiano gwizdnął cicho w moim uchu.
Kevlar kompozytowy chronił mnie od stóp po głowę. Okulary są z kuloodpornego Alonu. Broń w moim ręku to broń „duchów". Połączenie ceramicznej lufy z plastikowym magazynkiem na dwadzieścia naboi. Niewykrywalna. Profesjonalna. Niebotycznie droga. Ale w dzisiejszych czasach mogłeś sobie broń wydrukować na drukarce 3D. Witamy w świecie zaawansowanych technologii. Liczba naboi pozostających w magazynku pojawia się w prawym dolnym rogu. Jestem prawie jak Iron Man. Przy czym prawie robi dużą różnicę. Jakbym trzymał żelazko w ręku, też byłbym jak Iron Man.
W moich żyłach płynie teraz adrenalina, roznosząc po ciele ekscytację z oczekiwania na akcję. Muszę wyrzucić z głowy Margo i skupić się na tu i teraz. Jest moim celem do ewakuacji, ale nie mogę o niej myśleć jak o kobiecie, którą kocham. Determinacja to jedno, ale zdrowy rozsądek podczas akcji uratuje ci życie.

CZYTASZ
Not My Name - Baleary tom #5
RomanceZemsta smakuje najlepiej jeśli jest serwowana na zimno. Przemyślana. Przygotowana. Mój brat stworzył mnie z niczego. Ukształtował na swój chory sposób. Nikt nie wie, jak naprawdę wyglądam. Ani jak się nazywam. Odradzam się jak feniks z popiołów i t...