-Harry- zamurowało go. Nie spodziewał się go tutaj zobaczyć- co ty tu robisz?
-Imprezuje tak jak powinno się to robić w sylwestra, ale nie upijam się w przeciwieństwie do ciebie- brunet znowu złapał Louisa kiedy ten po raz kolejny się zachwiał
-No widzisz, tak jakoś wyszło- podrapał się nerwowo po karku
-Jesteś tu z kimś?- zapytał trochę zirytowany nie odpowiedzialnym zachowaniem starszego
-Z Niall'em, ale tak jakby go zgubiłem- szatyn znowu popatrzał w ziemię
-Nie dziwię ci się- westchnął młodszy- w twoim stanie ciężko by było kogoś nie zgubić. Ledwo stoisz. Nawet nie chcę wiedzieć ile wypiłeś.
-Wcale nie tak dużo- zaśmiał się nerwowo Louis chwile przed tym jak znowu przewrócił się na Harry'ego
-Yhym- przewrócił oczami młodszy- masz chociaż telefon?
-Tak
-W takim razie napisz do Niall'a że z nim nie wracasz- Louisa zamurowało po usłyszeniu tych słów. Zrobił wielkie oczy i poczuł się jakoś dziwnie- No co się tak patrzysz? Nie mogę zostawić cię tu w takim stanie, a i tak zbierałem się już do wyjścia. Chodź.
Louis poszedł za nim do samochodu i kiedy tylko usiadł na fotelu od razu napisał do Niall żeby się nie martwił, chociaż pewnie ten i tak zgonuje gdzieś w klubie. Jechali może 5 minut kiedy znowu odezwał się Harry
-Gdzie mieszkasz?
-Na obrzeżach- odpowiedział zgodnie z prawdą starszy
-W takim razie pojedziemy do mnie. Mieszkam bliżej- wyjaśnił widząc zdziwiony wzrok Lou. Starszy pokiwał tylko głową.
Jechali jeszcze przez około 10 minut, kiedy zatrzymali się przed bramą pięknego białego domu. Miał duży basen który teraz oczywiście był przykryty warstwą śniegu. Dom był duży, trochę większy od tego Louisa. Tomlinson wysiadł z samochodu i znowu się zachwiał. Upadł by na śnieg gdyby nie Harry, który w porę go złapał.
-Zdecydowanie za dużo wypiłeś- westchnął. Kiedy weszli do domu Styles'a od razu uderzyło w nich ciepło. Ściągnęli w korytarzu buty i odwiesili kurtki. Harry pomógł Louis'owi dostać się do salonu.
-Poczekaj tu chwile. Przyniosę ci wodę.- Tomlinson usiadł na kanapie i rozejrzał się dookoła. Pomieszczenie było w jasnych kolorach i spokojnych. Jedyną kontrastującą rzeczą była duża choinka ozdobiona złotymi i czerwonymi bombkami i światełkami. Na kominku wisiała jedna jasno-zielona skarpeta świąteczna. Louis rozpoznał ze to ta sama która wisiała kiedyś u nich w mieszkaniu i mimowolnie w jego oczach pojawiły się łzy, które na szczęcie nie wypłynęły. Kilka chwil potem wrócił Harry ze szklanką wody.
-Proszę- podał mu szklankę z wodą, której chwilę potem nie było.
-Możesz mi powiedzieć co twoje upicie się do stanu kiedy ledwo chodzisz i ledwo kontaktujesz miało na celu?- zapytał zawiedziony zachowaniem starszego.
-Ja...um nie chciałem- Louis spuścił wzrok na podłogę- Niall mnie namawiał i na początku stanowczo odmawiałem, ale w końcu uległem wiedząc, że i tak z nim nie wygram-wybełkotał czując wstyd. Usłyszał westchnięcie Harry'ego, a zaraz potem zobaczył jak podnosi.
-Wstawaj. Przecież nie będziesz spał na kanapie.- Louis miał wrażenie że jego serce wyskoczy za chwile z piersi. Nie chciał wierzyć że znowu po pięciu latach będzie spał z Harry'm w jednym łóżku. Chciał mu się rzucić w ramiona, ale nagle usłyszał słowa od, których zrzedła mu mina.- Przygotuje ci pokój gościnny.
Louis tylko uśmiechnął się sztucznie i z pomocą Harry'ego wszedł po schodach, a potem do pokoju gościnnego. Sam nie wiedział czego oczekiwał. Że Harry, po tylu latach tak po prostu powie że ma z nim spać? To głupie. Lokowaty rozłożył pościel i spojrzał na Louis'a, który siedział na parapecie i dokładnie przyglądał się każdemu ruchowi młodszego. Siedział nic nie mówiąc jakby pogrążony w jakimś transie.
-O czym myślisz?- Zapytał Harry siadając koło szatyna. Kiedy nie usłyszał odpowiedzi delikatnie dotknął jego ramienia i ponowił pytanie.
-Myślę o tym jak bardzo chciałbym cię pocałować i kochać- wyszeptał Louis patrząc na malinowe wargi młodszego. Harry'ego zamurowało. Nie wiedział co odpowiedzieć. Nie tego się spodziewał. Wiedział że słowa mężczyzny obok niego muszą być spowodowane jego bardzo nie trzeźwym stanem, jednak mimo to poczuł dziwne uczucie w brzuchu. Popatrzał w oczy starszego trochę się od niego odsuwając.
-Louis nie gadaj bzdur. Dobrze wiesz, że nie możemy- powiedział pewnie Harry. Widział jak w oczach Louis'a gaśnie jakiś płomyk i pojawia się cos dziwnego. Jakby zawód i smutek.
-No tak, nic nie możemy, bo przecież jesteśmy facetami. Powinniśmy założyć normalną rodzinę gdzie jest normalna matka, normalny ojciec i normalne dzieci. Powinniśmy żyć tak jak nam każą inni- przy ostatnim zdaniu zaśmiał się rozpaczliwie i wstał z parapetu. Pewnie by upadł na ziemie gdyby nie złapał go Harry.
-Louis dobrze wiesz że nie o ty mi chodzi. Nie obchodzi mnie co mówią inni. J-ja po prostu...- nie miał pojęcia co dalej powiedzieć. Jakiś cichy głos w jego głowie mówił że powinien zrobić to co chciał Louis, drugi mówił że Lou jest pijany i to byłoby wykorzystanie go, jeszcze inny mówił że nie ma prawa tego zrobić, że go nie kocha.
-W takim razie pocałuj mnie, bo tak cholernie cię kocham i upijam się miłością do ciebie. Zrób to Harry, proszę.- wyszeptał Louis i to był ten moment kiedy Harry się zawahał. Przybliżył się do twarzy Louis'a i kiedy dzieliły ich tylko milimetry odsunął się. Poczuł się dziwnie bezsilnie.
-Przepraszam Lou. J-ja nie mogę- odwrócił głowę w stronę okna bo chciał patrzeć na twarz jego pierwszej miłości, na której teraz malował się smutny uśmiech bólu.
-Rozumiem- wybełkotał smutno i usiadł na łóżku, na którym ma spędzić dzisiejszą noc.
-Zaczekaj tu chwilę. Przyniosę ci coś swojego do spania- usłyszał głos za sobą i zaraz potem zamykanie drzwi. Dopiero wtedy pozwolił łzom spłynąć po twarzy. Położył się na plecach na czarnej pościeli, która delikatnie moczyła się od jego łez. Kochał Harry'ego i nie ważne czy był pijany, czy trzeźwy-on wiedział że nigdy nie przestanie go kochać. Usłyszał jak drzwi się otwierają się, więc otarł szybko policzki i nałożył na twarz sztuczny uśmiech.
-Płakałeś?- zapytał zdzwiony brunet siadając na łóżku obok szatyna.
-Nie. Wydaje ci się- odpowiedział nie patrząc na mężczyznę przed sobą.
-Lou przecież widzę. Nie okłamiesz mnie. W przeciwieństwie do ciebie wypiłem tylko dwa drinki- uśmiechnął się ścierając łzy, które znowu jakimś cudem pociekły po oczach starszego.
-No już, chodź tu- rozłożył ramiona patrząc z delikatnym uśmiechem na Louis'a. Ten wtulił się w niego i zaczął się powoli uspokajać wdychając przyjemny zapach młodszego, w którego głowie pojawiło się wspomnienie kiedy jako 20-latek w ciemną i bardzo burzową noc trzymał w ramionach starszego kiedy ten płakał ze strachu. Uśmiechnął się szerzej na tą myśl i mocnej przytulił go do siebie. Siedzieli tak chwile kiedy niebieskooki poruszył się jako pierwszy. Odsunął się delikatnie od torsu Harry'ego i spojrzał mu ponownie w oczy. To był tylko chwila kiedy....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I MAMY DRUGI ROZDZIAŁ!!!! Wiem że teraz pewnie mnie znienawidzicie za ten koniec, ale cóż, takie życie. Jutro na pewno dowiecie się co będzie dalej. Gwarantuje wam że będzie ciekawie ( ͡° ͜ʖ ͡°) . Powiem wam też w sekrecie że jak rozwinę bardziej to ff to możecie spodziewać się kolejnego. Nie wiem jeszcze jakiego bo mam na prawdę dużo pomysłów, które zapisuje w zeszycie, ale jeśli obserwujecie mnie na twt to możecie wiedzieć czego się mniej więcej spodziewać bo pisałam tam kilka pomysłów na ff jak i na własne opowiadanie.
Standardowo pozdrawiam wszystkie osóbki z twittera i dobrej nocy oraz miłego wekkendu wam wszystkim życzę
~ Nats
CZYTASZ
Face To Face// Larry Stylinson
FanfictionJedna impreza, jedno spojrzenie i wszystkie wspomnienia wracają. Przypomina sobie jak jego serce zostało złamane przez osobę, z którą myślał że będzie do końca życia. O dziwo mimo upływu lat i tego że Harry złamał mu serce jego uczucia znowu się bud...