Marco POV
Nie chciałem zostawiać Margo samej, ale i tak była nieprzytomna. Za każdym razem jak wychodziłem ze szpitala miałem w głowie myśl, że ją porzucam. Ostatnie tygodnie spędziłem na pogoni za wiatrem w polu. Walka z wiatrakami.
Czekaliśmy aż Aiden przyprowadzi Stefanię do gabinetu w bibliotece. Tę rozmowę i tak już odkładaliśmy zbyt długo. Mieliśmy elementy tej układanki i chyba w końcu byliśmy w stanie złożyć ją w całość.
– Widziałeś wyniki? – spytałem Patricka.
Pokiwał głową, odchylając ją na oparcie i przymykając oczy.
– Cluster fuck.
Stefania obrzuciła nas wszystkich zaniepokojonym spojrzeniem, przekraczając próg. Trudno się dziewczynie dziwić. Byliśmy w komplecie. Ja, Adam, Patrick, Darius, Alessi i Aiden. Zazwyczaj w tym gronie paniom automatycznie spadały majtki na sam widok, a mężczyźni zaczynali błagać o litość. To fascynujące jak ten sam pokaz władzy podniecał kobiety, a terroryzował osobniki płci męskiej.
– Usiądź. – poprosił Aiden kierując ją w odpowiednią stronę. Zamiast usiąść obok, stanął za krzesłem i położył dłonie na oparciu. Patrick Uniósł brew na ten pokaz, ale nie odezwał się słowem. Każdy z nas kiedyś musiał stanąć przeciw braterstwu krwi.
– Czy coś się stało? – odważyła się zapytać, patrząc na Patricka.
– Ponieważ Margo nie jest w stanie nam odpowiedzieć na wiele pytań, może spróbujemy z tobą.
Niebieskie oczy rozszerzyły się niczym u łani złapanej w światła reflektorów ciemną nocą. Urodzona niewinność. Każda z naszych kobiet potrafiła tak udawać jeśli było to na rękę. Zaczęła sobie wyłamywać palce.
– Ale ja nic nie wiem.
Patrick uśmiechnął się kącikami ust, słysząc tę defensywną odpowiedź.
– Może porzuć tę pozę zagubionej dziewczynki i porozmawiajmy na poziomie White Rabbit? Raczej nikt z nas zgromadzonych nie uwierzy, że jesteś damą w opresji. – uniósł palec wskazujący do góry – No może Aiden, ale on ma na twoim punkcie absolutnego pierdolca, więc jego zdanie nie ma żadnego znaczenia w tej rozmowie.
Spojrzałem na naszego cyfrowego magika. Wyglądał na porządnie już wkurwionego, a co dopiero będzie dalej. Nie podzieliłem się z nim wynikami próbek DNA. Ba! Żeby być kompletnie szczerym, nawet mu nie powiedzieliśmy, że pobraliśmy taką od Stefanii w szpitalu. Aż chciałoby się westchnąć i zacytować po raz kolejny Tony'ego Starka z Avengers: Kiedy tajemnice mają swoje tajemnice.
Stefania westchnęła. Spojrzała pewniej, porzucając pozę zastraszonej kobietki. Wyprostowała się nieznacznie. No proszę, czyli jednak miała coś ze swoich sióstr bliźniaczek. Jakiś kręgosłup.
– Co chcesz wiedzieć? – spytała pewnie.
– Zacznijmy od ty i Margo. – zaproponował.
– Byłam uczestnikiem wypadku samochodowego. – wyznała – Poznałam ją w szpitalu. Bardzo szybko się zakumplowałyśmy. Wypisali ją przede mną, ale zdążyłyśmy się wymienić numerami telefonów.
– A potem? Skąd się dowiedziałaś, co robi?
– Utrzymywałyśmy kontakt. – skrzywiła się nieznacznie – I jestem hakerką. Zawsze miałam do tego dryg. Lubię cyfry i zapewne tak samo jak ty widzę w nich logiczne wzory i połączenia. Miała kiedyś problem i poprosiła mnie o pomoc. Nauczyłam ją tego i owego. Musiała mi zdradzić pewne nielegalne interesy ona i Tobias mieli.

CZYTASZ
Not My Name - Baleary tom #5
RomanceZemsta smakuje najlepiej jeśli jest serwowana na zimno. Przemyślana. Przygotowana. Mój brat stworzył mnie z niczego. Ukształtował na swój chory sposób. Nikt nie wie, jak naprawdę wyglądam. Ani jak się nazywam. Odradzam się jak feniks z popiołów i t...