😈 Rozdział 19 😈

941 32 12
                                    

*Y/N's pov*

Kiedy wybiegłam na zewnątrz, rozejrzałam się, żeby zobaczyć, gdzie jestem, ale jedyne, co mogłam zobaczyć, to drzewa. Zaklnęłam pod nosem i przestałam biec, ponieważ zdałam sobie sprawę, że jeśli będę kontynuowała bieg, mogę zgubić się w tym lesie. Nagle usłyszałam za sobą głośne głosy i wszystkie te myśli zniknęły. I bez namysłu natychmiast znów zaczęłam biec. Kiedy biegłam i zmierzałam głębiej w las, czułam, że zbliżają się do mnie. Spojrzałem za siebie i zauważyłam, że dwóch mężczyzn mnie goni, wiedziałam, że są ludźmi Sehuna. Wiedziałam, że nie mogę kontynuować biegu. Byłam zmęczona, mój oddech był nierówny, a serce waliło mi głośno. Byłam zmęczona, ale nie chciałam przestać. Jedyną rzeczą, która była teraz w mojej głowie, było moje dziecko. Spojrzałam za siebie, gdy biegłam i to był największy błąd, jaki popełniłam. Potknęłam się o coś i straciłam równowagę, ale nie upadłam, ponieważ jeden z nich mnie złapał.

- Tutaj kończy się twoja podróż, księżniczko. Teraz wrócimy do miejsca, w którym byłaś, zanim stracę do ciebie cierpliwość - zgrzyta zębami, trzymając mocno moje ręce za plecami.

- Idź do diabła! - splunęłam, uderzając go w czoło tyłem głowy i natychmiast uciekłam z jego uścisku, gdy trzymał głowę z bólu.

- Ty suko.

Powiedział drugi mężczyzna i podszedł mnie uderzyć, ale szybko go uniknęłam i uderzyłam go łokciem w żebra, zanim zdążył mnie uderzyć ponownie. Upadł, a ja szybko złapałam garść ziemi i rzuciłam mu w oczy. Niestety zapomniałam o drugim mężczyźnie, który szybko mnie złapał za gardło, a ja próbowałam zdjąć jego ręce, żeby mnie nie dusił. Zaczęłam uderzać go w brzuch i plecy, ale to nic nie dało, więc uderzyłem go tak mocno, jak tylko mogłam, w jego oczy i nos. Natychmiast mnie puścił, bo trzymał twarz z bólu, a ja nie przegapiłam okazji, jaką miałam. Pchnęłam go, jego ciało wpadło na drugiego mężczyznę, który wciąż nie mógł widzieć, ich ciała spadły na ziemię i wpadły do ​​rzeki. Ciężko oddychałam, gdy ich obserwowałam, a kiedy upewniłam się, że nie mogą wstać, znów zaczęłam iść szybkimi krokami. Wiedziałam, że jestem już zagubiona, ale nie miałam wyboru, bedę kontynuować spacer, dopóki stąd nie wyjdę. Kiedy szłam, te słowa uciekły z moich ust.

- Gdzie jesteś Seokjin...

*W międzyczasie: Autor's pov*

Atmosfera była zimna. Obaj patrzyli na siebie z ogniem w oczach. Miejsce było pełne ich ludzi, ponieważ byli za nimi. Ręce wszystkich były na swoich pistoletach, ponieważ byli gotowi je wyjąć w każdej chwili.

- SeokJin. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że przyjdziesz.

- Powiem to raz, Sehunie. Gdzie jest moja żona.

Głos SeokJina sprawił, że prawie wszyscy drżeli. Jego ton był wymagający i zimny.

- I po prostu nie mogę zrozumieć jednej rzeczy, Sehunie. O ile wiem, nie zrobiłem nic tobie ani twojemu gangowi. Dlaczego zaatakowałeś mnie i moich ludzi tamtego dnia?

Sehun zachichotał na pytanie SeokJina. Jego oczy powędrowały do ​​ojca SeokJina i spojrzał mu prosto w oczy.

- Oh Eun-chan.

SeokJin zdziwiony spojrzał na Sehuna po jego odpowiedzi.

- Czy to twoja odpowiedź? Przypadkowe imię? Naprawdę zaczynasz mnie wkurzać.

- Spójrz na twarz swojego ojca SeokJin. Czy naprawdę myślisz, że to przypadkowe imię?

SeokJin spójrzał na swojego ojca. Pan Kim miał mocno zaciśnięte pięści, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.

The Mafia's Secretary || Kim SeokJinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz