Amanda złapała na tyle dobry kontakt z częścią swojej klasy, że zaczęli się grupowo uczyć, gdyż stwierdzili, że skoro nie pojmują niczego z książek osobno, może zrozumieją cokolwiek, gdy spojrzą na to razem. Także siedziała w niedzielę, już drugi dzień z rzędu, w domu Dylana i Romana, który również chodził z nimi do klasy, w towarzystwie ich koleżanki Laury i starali się zrozumieć równania matematyczne, z których już całkowicie zniknęły liczby, a opanowały je litery, co przerażało ich wszystkich.
- Nie rozumiem, dlaczego nie mogli nam wyrzucić tych trudniejszych tematów z podręcznika, skoro ewidentnie nie jesteśmy ścisłowcami i ma to podłoże w naszym wyborze pójścia na angielski, a nie na matmę – powiedziała zrezygnowana Amanda rzucając książkę na podłogę.
- Jakim cudem siedzimy nad tym czymś cały weekend i nikt z nas jeszcze tego nie pojął? - dołączyła się do narzekań Laura.
- Ja myślę, że jak zrobię jeszcze jedno zadanie, to będę blisko zrozumienia chociaż połowy – odezwał się dumny z siebie Dylan.
- A ja myślę – zaczął Roman. - Że poszłoby nam dużo łatwiej, gdybyśmy wczoraj próbowali sobie z tym poradzić bez drinków, a dzisiaj zaczęli od razu zamiast dwie godziny grać na konsoli.
- Ale to zbyt kusiło – mruknęła Amanda.
- Które? - zaśmiała się Laura.
- I drinki i gra – uniosła ręce w geście poddania. - Na dworze jest już ciemno, a to oznacza, że mój mózg idzie spać. Daję sobie z tym spokój, wy jak chcecie to się męczcie dalej.
Wstała z podłogi, zgarnęła swoje rzeczy trzy razy sprawdzając, czy notatki, które wzięła na pewno są jej, bo w panującym bałaganie ciężko było się zorientować, i skierowała się do drzwi.
- Nie nauczyłaś się jeszcze – krzyknął za nią Roman. - Zmarnowałaś weekend, jeśli wyjdziesz stąd bez jakiejkolwiek nowej wiedzy!
- Umiem więcej niż wcześniej – odkrzyknęła zakładając buty. - To był dobry wstęp, jeszcze tydzień i może dostanę trójkę na sprawdzianie. Dobranoc i proszę mi się jutro nie skarżyć, że jesteście zmęczeni, bo próbowaliście się jeszcze uczyć po nocach.
Tak naprawdę nie było jeszcze całkowicie ciemno, bo wybiła zaledwie dwudziesta, ale słońce już zachodziło, co Amanda uznawała za już prawie noc, zwłaszcza kiedy musiała się uczyć, a wyznawała zasadę, że nie uczy się po nocach. Szła więc w stronę swojego domku zadowolona, że uwolniła się od książek, aż zobaczyła samochód zaparkowany przed domem Olivii. „Księżniczka postanowiła wrócić do królestwa" – powiedziała sobie w głowie i machinalnie przewróciła oczami. Zanim doszła do samochodu, dziewczyna już z niego wysiadła, ale jeszcze nie zauważyła nadchodzącej blondynki.
- Gdzie się podziewałaś? - rzuciła od niechcenia, gdy już podeszła do brunetki, bo uważała, że niezręcznie byłoby minąć ją bez słowa, nawet jeśli jej na początku nie zauważyła, ale również po części faktycznie ją ciekawiło, gdzie tak nagle zniknęła.
- Nie twój biznes – mruknęła Olivia robiąc skwaszoną minę na widok Amandy, która pomyślała ze zrezygnowaniem, że trafiła na zły humor dziewczyny, więc nie będzie to ich najmilsza rozmowa.
Brunetka oparła się o samochód, z którego przed chwilą wysiadła i kompletnie ignorując Amandę wyjęła paczkę papierosów z torebki. Nie wiedząc, co nią kierowało, blondynka stanęła obok niej również opierając się o samochód.
- Nie musisz być zawsze taką suką – powiedziała prosto z mostu mając już dość jej zachowania.
Olivia zamarła z papierosem już w buzi gotowym do odpalenia i zapalniczką w ręku. Powoli wyjęła papierosa i spojrzała na Amandę.
CZYTASZ
Krwawe piękno
Teen FictionSzkoła położona na północy Anglii, w budynku masywnego zamku z epoki wiktoriańskiej, to prestiżowe liceum, do którego dostają się tylko dzieci bogatych i cenionych osobistości. Dokładnie tacy, którymi gardzi Amanda Bell, do tej pory żyjąca w ubóstwi...