Rozdział 1

180 13 1
                                    

Per.Izuku

Błagałem by przestał, ale na moją naiwną prośbę odpowiedział donośnym śmiechem, który przeszywał mi uszy niczym tysiące igieł. Leżąc na trawniku, kaszlałem próbując złapać oddech. Czułem ból narastający przy najdrobniejszym ruchu. Z moich oczu płynęły łzy. Znowu nie dałem rady uciec. Moje serce waliło jak oszalałe. Bałem się, że jeszcze nie skończył. Każde nasze spotkanie kończy się tak samo, a ja powtarzam sobie, że następnym razem będę w stanie uciec. Znowu moje ciało pokrywały siniaki. Wiedziałem, że nie mogę pokazać się tak matce. Kiedy oprawca się oddalił, powoli podniosłem się do siadu, wyjmując z kieszeni telefon. Zadzwoniłem do mojego jedynego przyjaciela Todorokiego. Tylko jemu powiedziałem o tym, że jestem omegą. Prześladowca przypadkiem również poznał mój sekret. W oczekiwaniu na ratunek ogarnęła mnie ogromna senność. Niewiele myśląc przymknąłem powieki i odpłynąłem w objęcia Morfeusza ciężko oddychając.

Per.Shoto

Wychodząc ze szkoły pożegnałem się z Midoriyą. Pewnie ruszyłem w stronę domu, nie przeczuwając nadchodzącej tragedii. Wchodząc do domu zdjąłem buty i kurtkę, zostawiłem je w holu po czym udałem się do sypialni by odłożyć torbę z książkami. Wydobyłem z szafy szeroką bluzę z kapturem w kolorze czarnym i niebieskie dżinsy. Ruszyłem do łazienki, zabierając przygotowane ubrania. Już miałem się rozbierać, gdy zadzwonił telefon spojrzałem na wyświetlacz. Dzwonił Midoriya, nie przeczuwając niczego złego odebrałem. To co usłyszałem sprawiło, że na moment straciłem zdolność oddychania. Został pobity przez alfę. Nie zastanawiając się zbyt długo ruszyłem pod wskazany przez półprzytomnego chłopaka adres. Kiedy dotarłem na miejsce zobaczyłem go śpiącego na trawniku. Z jego nosa sączyła się krew. Jego oddech  był płytki. Zamówiłem taksówkę, którą zabrałem omegę do mojego domu. Kiedy dotarliśmy na miejsce, zapłaciłem kierowcy i wziąłem Izuku na ręce. Skierowałem się do wejścia. Dalej spał wtulony w mój tors. Najdelikatniej jak umiałem, by nie sprawić mu bólu zaniosłem go do mojego łóżka. Zadzwoniłem do jego matki, by poinformować ją, że przenocuję jej syna. Powiedziałem jej, że mamy do wykonania czasochłonny projekt. Nie zadawała zbędnych pytań, więc pożegnałem ją i się rozłączyłem. Postanowiłem go nie budzić, więc udałem się do salonu. Włączyłem telewizor i postanowiłem obejrzeć jakiś film. Kiedy skończyłem oglądać z mojej sypialni dało się słyszeć hałas. Gdy wszedłem do pomieszczenia, zobaczyłem puste łóżko. Zorientowałem się co było źródłem hałasu. Midoriya leżał na podłodze, kuląc się z bólu. Zgadywałem, że kiedy się obudził to próbował wyjść z pokoju. Zbliżyłem się powoli, nie chcąc go przestraszyć. Kucnąłem, otaczając go ramieniem na co on zareagował głośnym szlochem i przylgnął do mojego torsu. 

Per.Bakugo 

Szedłem korytarzem prowadzącym do wyjścia ze szkoły, gdy nagle ktoś na mnie wpadł. Zacząłem rozglądać się z mordem w oczach w poszukiwaniu mojej ofiary. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały szeroko się uśmiechnąłem. Kiedy zielonooki dostrzegł mój uśmiech w jego oczach pojawił się strach. Jestem silną alfą, lubię kiedy ludzie się mnie boją. Do moich nozdrzy dotarł silny zapach zielonookiego. Tylko omegi wydzielały tak  mocny zapach. Nie wiedziałem, że jest omegą, ale cieszyłem się, bo teraz będę mógł tłuc go dwa razy częściej. Złapałem go za kołnierz i skinięciem głowy rozkazałem by za mną podążał. Na początku próbował się wyrywać, ale kiedy szarpnąłem jego zielone włosy wszelkie protesty ustały. Zaciągnąłem go w ciemną uliczkę, gdzie nikt nie powinien nam przeszkadzać. Pchnąłem go na ścianę pobliskiego budynku. Uderzył w nią głową, ale jego piski i błagania nie ustawały, chwyciłem go za kołnierz i podniosłem. Jego jęki bardzo mnie irytowały, dlatego zacząłem okładać jego twarz pięścią dopóki nie ucichł. Puściłem jego koszulę, a on w popłochu cofał się nie podnosząc głowy. Kopnąłem go jeszcze w brzuch na odchodne przez co poturlał się na pobliski trawnik. Wiedziałem, że nikomu nie powie o tym zajściu, bo wtedy skończyłby gorzej niż dziś. Widząc, że się nie rusza obróciłem się na pięcie i poszedłem do domu.

Rubiny i szmaragdy {bakudeku a\b\o}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz