§1§

17 2 10
                                    

Od tego pamiętnego poranka minęły trzy lata. Czternastoletnia Tia siedziała w ogrodzie zajęta czytaniem książki o średniowiecznych wojnach czarodziejów i mugoli. Długie brązowe fale o ciepłym odcieniu, opadały dziewczynie na twarz, lecz nic sobie z tego nie robiła.
-Tia chodź tu na chwilę! - usłyszała głos swojej matki dochodzący z salonu. Dom, w którym mieszkały był niewielki, lecz przytulny. Znajdowały się w nim dwie sypialnie, kuchnia, łazienka i salon. Stał on na szczycie jednego z walijskich klifów i otoczony był ogromnymi łąkami wrzosowymi, na których dziewczyna uwielbiała przesiadywać.
-Już idę mamo! - odpowiedziała jej Tia - Co się stało?
-Myślę, że to już czas abyś dołączyła do Hogwartu.
-Naprawdę?
-Tak, byłam już w Hogwarcie i mam twój list- powiedziała kobieta - poza tym myślę, ze to odpowiednia chwila. Potrafisz zapanować nad swoimi mocami, a nawet używać ich gdy potrzebujesz więc nie widzę żadnych przeciwskazań.
-Dziękuję mamo! - krzyknęła dziewczyna na cały dom.
-Dobra, już spokojnie jutro pojedziemy na Pokątną po wyprawkę szkolną, wyśpij się!
-Dobrze, dobranoc.
-Dobranoc córciu.
-Wiesz, że nie lubię zdrobnień- powiedziała zakładając ręce na piersi.
-Dobra, dobra, szoruj na górę i do spania.

***

-Wstawaj!- dziewczyna usłyszała głos matki.
-Jeszcze pięć minut.
-Wstawaj bo nam wszystkie sklepy zamkną!
Dobra, wygrałaś. 

***

Fred, George!- krzyknęła pani Waesley wołając swoich synów.

Chwilę po tym z sypialni na pierwszym piętrze wynurzyły się dwie rude głowy. Chłopcy wyglądali jak dwie krople wody, przez co ich matka często myliła ich nawzajem. Oboje byli okropnie zmęczeni, gdyż tej nocy zamiast spać wraz z młodszym bratem Ronem, polecieli latającym fordem Anglia do Little Whining uratować  jego przyjaciela - Harry'ego Pottera, a w ramach kary mieli za zadanie odgnomienie całego ogrodu państwa Weasleyów.

-Tak mamo?- powiedział jeden z nich.
Za chwilę udamy się na Pokątną po rzeczy do szkoły. Idźcie się ubrać - nakazała patrząc oceniającym wzrokiem na ich lekko brudne brudne piżamy synów.

***

Kilkanaście minut późnej cała rodzina Weasleyów wraz z Harry'm stali przed kominkiem w kuchni i tłumaczyli Harry'emu jak korzysta się z sieci Fiuu. W ramach demonstracji bliźniacy udali się do kominka jako pierwsi i po chwili zniknęli w zielonych płomieniach. 

Po chwili obok nich pojawiła się cała rodzina Weasleyów, lecz bez Harry'ego. 

-Gdzie jest Harry? - zapytała zmartwiona pani Weasley.
-Nie wyszedł z kominka - odpowiedział matce George - był tylko Ron, a potem wy z Ginny.
-Arturze, co jeśli coś mu się stanie - powiedziała zmartwiona Molly.
-Może wypadł jeden kominek dalej, tak jak ja kiedyś - powiedział Fred.
-Miejmy nadzieję. Chodźcie trzeba go znaleźć.

Po kilkunastu minutach zobaczyli Harry'ego w towarzystwie półolbrzyma Hagrida i Hermiony.

-Gdzie wylądowałeś?- zapytał Ron.
-Na Nokturnie - odpowiedział za Harry'ego Hagrid.
- Fantastycznie! - zawołali razem Fred i George.

Po krótkiej wymianie zdań i wizycie w banku Gringotta, Weasleyowie rozdzielili się i ustalili, że wrócą za jakiś czas w to samo miejscje.

Bliźniacy wesoło spacerując w głąb ulicy pokątnej napotkali spotkali swojego przyjaciela Lee Jordana. Przechodząc obok sklepu z różdżkami pana Ollivandera. W środku stała dość niska dziewczyna, o falowanych włosach o ciepłym odcieniu i brązowych oczach.

- Dzień dobry - powiedziała nieśmiało.
- Witaj panno... -zaciął się gdyż ta zablokowała swój umysł tak, aby mężczyzna nie mógł się do niego wedrzeć.
- Tia Winters - odpowiedziała po chwili milczenia obojga.
- Bardzo mi miło.

***

Po jakimś czasie spędzonym w sklepie Tia wyszła z budynku na ulicę z nową różdżką z tarniny z rdzeniem w postaci włosa z ogona testrala. Chwilę po tym potknęła się o wysokiego rudowłosego chłopaka z mnóstwem piegów na twarzy i dłoniach.

- Przepraszam bardzo - powiedział chłopak wyciągając rękę, aby pomóc wstać Tii.
- To ja przepraszam, zagapiłam się - odparła otrzepując ubrania z piasku.
- A tak ogólnie, George jestem.
- Tia.
- Idziesz na pierwszy rok, że kupujesz nowe szaty i różdżkę?
- Nie, idę na czwarty, ale w Hogwarcie będę po raz pierwszy.
- A gdzie wcześniej się uczyłaś?
- Jaki ciekawski - parsknęła śmiechem - w Durmstrangu. A ty, na który?
- Jaka ciekawska - zaśmiał się - też na czwarty.
-A z jakiego domu jesteś? - zapytała gdy zaczęli iść w kierunku lodziarni Floriana Fortescue. 
- Gryffindor, a ty do jakiego domu chciałabyś należeć?
- Nie wiem czy chciałabym należeć do jakiegoś domu, ale raczej trafię do Ravenclaw, albo Hufflepuff - powiedziała po chwili namysłu.

Doszli do lodziarni i usiedli przy stoliku.

-Jakie chcesz lody? - zapytała Tia, a uszy George'a przybrały barwę jego włosów.
-Nie mam przy sobie pieniędzy - powiedział po chwili milczenia, a jego uszy zaczerwieniony się jeszcze bardziej.
-Nie pytałam czy masz pieniądze, tylko jakie chcesz lody.
-Czekoladowe - powiedział cicho, zawstydzony do granic możliwości.

Do stolika przy, którym siedzieli podszedł pan Florian.

- Co mogę państwu podać? Polecam puchar lodowy dwa dwojga.
Tię również oblał rumieniec, lecz bledszy niż chłopaka.

-Oh, nie to nie tak, my się ledwo znamy- odpowiadziała skrępowana Tia.
-Rozumumiem, w takim razie co dla was?

***

UDAŁO SIĘ
Wreszcie udało mi się coś opublikować! Jeśli ktoś w ogóle to czyta to buziaki. Milęgo dnia/nocy czy czego tsm chcecie.😙💓
Precelek

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 28, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nie musisz nic mówić~ George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz