❰✜❱

72 13 4
                                    

—Jak tak bardzo chcesz zostać bohaterem, to mam dla ciebie świetną radę — popielaty blondyn uśmiechnął się kpiąco do zgarbionej postaci stojącej na końcu klasy. — Módl się, żeby otrzymać dar w przyszłym życiu i skocz z dachu!

Rzucając ostatnie nieprzyjemne spojrzenie na drżącą postać, opuścił pomieszczenie. Tuż za nim, szło dwóch chłopców śmiejących się szyderczo co chwilę, szepcząc uszczypliwe uwagi w stronę ostatniej pozostałej osobie w klasie.

Trójka gimnazjalistów wyszła na korytarz, kierując się w stronę wyjścia ze szkoły. Dwóch chłopców rozmawiało ze sobą, śmiejąc się, aż w końcu chudy szatyn podszedł do blondyna idącego na czele grupy i położył dłoń na jego ramieniu.

— Ale mu nagadałeś Katsuki! Widziałeś jego minę?! Daje słowo, że jeszcze trochę i by się tam popłakał!

— Biedny ciołek. Jest już w trzeciej klasie gimnazjum, a nie potrafi się nawet odgryźć. Co za wstyd.

— Tch, to jego wina, że staną mi na drodze — Katsuki warkną, strzepując dłoń ze swojego ramienia.

— Tak, ale — szatyn urwał, wpatrując się w swojego drugiego przyjaciela, który staną w miejscu, szukając czegoś w torbie.

— Kenji? — zawołał. — Co robisz?

Brunet spojrzał na niego z zakłopotaniem po czym, wskazał w kierunku klasy.

— Zapomniałem czegoś zabrać, zaraz wracam. Spotkamy się tam, gdzie zawsze! — krzyknął na pożegnanie po czym, pobiegł w przeciwną stronę korytarza.

— Oh jasne, do zobaczenia! Ej Katsuki czekaj na mnie!

▔▔▔▔▔▔

Kenji niepewnie wszedł do klasy. Rzucając ostatnie spojrzenie na pusty korytarz, zamknął za sobą drzwi. Gdy usłyszał cichy pisk zatrzaskującego się zamka, odetchną z ulgą i skierował swój wzrok na postać przed sobą. Zielonowłosy gimnazjalista siedział ze skrzyżowanymi nogami na pobliskiej ławce, uśmiechając się przyjaźnie.

Nie dał się zwieść. W tym człowieku nie było nic przyjaznego. Nauczył się tego już jakiś czas temu. Brunet niejasno przypomniał sobie obraz drżącego chłopca zalewającego się łzami za każdym razem, gdy ktoś postanowił przyłożyć mu w twarz lub nazwać brzydkim słowem. To był pospolity widok dla każdego ucznia gimnazjum Aldera przez ostatnie dwa lata. Tylko nieliczni wiedzieli o prawdziwej osobowości Deku ukrytej starannie pod fałszywą maską wrażliwości i sztucznych łez. Za każdym razem, gdy drzwi klasy się zamykały w pomieszczeniu zamiast biednego bezdarnego dzieciaka, pojawiała się dużo gorsza, znacznie niebezpieczniejsza osoba.

Kenji wzdrygnął się, gdy para szmaragdowych kul spoczęła na nim, uważnie go obserwując. Niemal czuł, jak więdnie pod spojrzeniem drugiego chłopca, a resztki pewności siebie nagle opuszczają jego ciało. Deku wstał z ławki, lekko otrzepując swój przyduży mundurek szkolny z niewidzialnego kurzy i niczym drapieżnik zbliżający się do swojej ofiary podszedł do zdenerwowanego bruneta, pytając.

— W czym mogę ci pomóc Kenji-kun? — zapytał mdląco przesłodzonym głosem, od którego nastolatek miał ochotę zwymiotować. Pomimo ilości słodyczy włożonej w pytanie nie dało się jednak nie wyczuć jadu, którym było przesiąknięte każde słowo.

— Ja... — odchrząknął, gdy jego głos lekko się załamał. — Przyszedłem po moją działkę.

— Oh! - krzyknął, podchodząc znacznie bliżej, niż było to konieczne. Kenji mógł przysiąść, że czuje oddech drugiego chłopca na swoim karku. Fala dreszczy przeszła wzdłuż jego kręgosłupa, gdy usłyszał cichy szept tuż przy jego uchu. — Czy nadal przestrzegasz zasad naszej umowy Kenji-kun?

【Zajęcia pozalekcyjne || BNHA】Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz