Rozdział III

7 1 0
                                    


Pokój panny Caulfield był znacznie oddalony od reszty pomieszczeń. Aby do niego dotrzeć, należało najpierw przejść przez hall, potem korytarzem prosto, a następnie w lewo. Tam, w najdalszej części domu, mieścił się przytulny pokoik z dużymi oknami wyglądającymi na tyły posiadłości. Dosyć przestronny, miał własny kominek i wszystkie niezbędne sprzęty.

Josephine starała się porządkować swoje rzeczy często, ale nigdy nie udawało jej się utrzymać wszystkiego jak należy. Ponieważ przebywanie we własnym pokoju uważała za śmiertelnie nudne, większość czasu spędzała na dworze, w salonie, a niekiedy nawet w kuchni. I choć na ostatnią nieprzyzwoitość ciotka Cecylia nie pozwalała, służba zawsze trzymała stronę panienki, na temat jej odwiedzin w kuchni milcząc jak grób.

Pokój był jednocześnie przebieralnią, sypialnią i biurem. Josephine co chwilę zgarniała z podłogi papiery porozrzucane przez wiatr. Cóż z tego, że papier powinien znajdować się w szufladzie sekretarzyka? Potykała się o odstawione od biurka krzesło, bo kto miałby czas przystawić je z powrotem? Szukała swojej nocnej koszuli, która powinna znajdować się w komodzie, ale najczęściej niespodziewanie wypadała spod kołdry.

Josephine przygotowywała się do obiadu. Gdzie ja znowu położyłam grzebień? myślała. Czy nigdy się nie nauczę, że jego miejsce jest na toaletce, a nie... – rozglądała się chwilę po pokoju – na parapecie. No tak, rano czesałam się przy oknie – przypomniała sobie.

Pokoik Josephine był wcześniej pokojem gościnnym. Gdy ciocia Cecylia dowiedziała się, że wkrótce będzie miała nową podopieczną, z wielkim zapałem zabrała się za urządzanie pokoju w dziewczęcym stylu.

Josephine wcześniej nie znała ciotki zbyt dobrze. Te krótkie, oficjalne wizyty, jakie składały sobie ich rodziny, stawiały panią Cecylię w nie najlepszym świetle. Ciocia, zwykle zacięcie milcząca i zawsze dobrze ubrana, wymieniała z gospodarzami konwencjonalne uwagi o pogodzie, pytała o zdrowie i uprzejmie kiwała głową, dziękując za miłe przyjęcie. Była to kobieta bardzo oszczędna zarówno w mowie, jak i gestach. Czasami, gdy patrzyła na panią Margareth, w jej oczach pojawiał się cień współczucia, jednak mała Josephine nie potrafiła tego dostrzec.

Gdy osiem lat temu zmarł mąż cioci Cecylii, pułkownik Pemberton, kobieta odżyła. W końcu była wolna, mogła sama decydować o tym, kiedy i kogo chce odwiedzić, co zjeść na obiad i jak zamaszyście gestykulować podczas smutnych opowieści o swoich bolączkach.

A ponieważ miała jedynie trzech synów, z tym większym oddaniem urządziła pokój bratanicy. Wykazała się niesłychanie dobrym gustem. W pokoju dominował błękit i ecru, lecz kolory te nie dawały wrażenia chłodu. Okna wychodziły na południowy-zachód, dlatego przez większość dnia w pomieszczeniu było jasno i przytulnie.

Panna Caulfield zawiązała jeszcze na szyi niebieską wstążkę i była gotowa. Za moment miała wybić osiemnasta, więc jeśli chciała ze wszystkimi zasiąść do stołu, musiała się pospieszyć.

Dobrze, że chociaż lekarz ma u cioci jakiś autorytet – myślała, idąc szybko długim korytarzem – w przeciwnym razie ciocia kazałaby mi siedzieć w tym pokoju jeszcze miesiąc, a wtedy naprawdę bym się rozchorowała – na głowę.

Upór wyrysował pionową zmarszczkę na czole Josephine. Cały czas miała w pamięci uwagę doktora Fishera o jej braku podobieństwa do matki. I bardzo dobrze, nie chciała być do niej podobna! Nawet jeśli oznaczało to łamanie konwenansów, wolała tę drogę niż uczucie osaczenia i bezradności. O tak, panie doktorze, potwierdzę pańską diagnozę – buntowała się – córka zdecydowanie nieudana!

Kiedy weszła do jadalni, goście i domownicy właśnie zajmowali miejsca.

– O, jesteś wreszcie! – powiedziała pani Cecylia trochę zbyt głośno. Ponieważ oczy wszystkich skierowały się na Josephine, jej burzycielski nastrój natychmiast uleciał, a jego miejsce zajęło zakłopotanie. – Poznaj syna doktora Fishera – kontynuowała ciotka jak gdyby nigdy nic. – John Fisher – zaprezentowała młodego mężczyznę. – A oto moja siostrzenica, Josephine Caulfield.

JosephineWhere stories live. Discover now