Przyprawa Duszy

36 9 2
                                    

Kiedyś uciekłam.

Byłam mała i głupia, a wizja przygody bardzo pociągająca.

Wykorzystałam okazję, która nadarzyła się któregoś letniego wieczoru. Nie biegłam, bo tylko niepotrzebnie zwróciłabym na siebie uwagę. Spokojnym krokiem oddaliłam się poza zasięg wzroku.

Szłam bez celu i bez planu. Trochę wzruszona, jakby w niezwykłym uniesieniu, że wreszcie stanę się jednym z bohaterów, których tak podziwiałam.

Zatrzymałam się dopiero obok dużego pola, które łączyło się z lasem.
Tam, na dużym kamieniu siedział starszy mężczyzna w zniszczonych ubraniach i co jakiś czas grzebał patykiem w żarze wygasłego już ogniska.

Można by zarzucać mi lekkomyślność i dziecięcą naiwność, a ja nie miałabym nic na swoje usprawiedliwienie. Zawsze byłam dzieckiem ostrożnym i nieufnym wobec obcych, lecz tamta chwila miała w sobie coś magicznego, normalnie nieosiągalnego.

Czułam zew otwartej przestrzeni, wartkich strumieni oraz gwiazd. Lekkiej mgiełki i refleksów światła w kropelkach wody.

Usiadłam nieopodal.

Z zaciekawieniem przyglądałam się jego wysiłkom wygrzebania czegoś z popiołu.

- Chcesz ziemniaka? Powinny być już dobre do jedzenia - zaskoczył mnie tym pytaniem, lecz skinęłam mu potakująco głową.
- Masz, z solą będzie lepszy.

Wzięłam od niego przekrojoną i dalej parzącą bulwę.

Milczałam ja, milczał i on. Słowa były nam na razie nie potrzebne.

Łagodny wiatr plątał mi włosy, a ja czułam, jakbym znalazła idealne miejsce.
To była odpowiednia chwila i odpowiedni czas.

- Wiesz - zaczął cicho - ja też byłem kiedyś taki mały. Marzyły mi się wtedy wielkie przygody. Później podrosłem i nieszczęśliwym zbiegiem wypadków musiałem sobie radzić sam. Żyłem w biedzie, czasem problem sprawiało mi zdobycie jedzenia. Chwytałem się dorywczych prac, byle przeżyć kolejny dzień.
Często uciekałem przed problemami, ale teraz już wiem, że nie zawsze jest to najlepsze wyjście.
Najgorsza w tym wszystkim jest tęsknota. Staram się z nią żyć, choć bywa ciężko - mężczyzna zamilkł na chwilę i spojrzał na mnie zaszklonymi oczami - chciałbym powiedzieć, że niczego nie żałuję, lecz to by było kłamstwo.
Oczywiście są też plusy sytuacji, w każdej chwili mogę wstać i odejść, gdzie mnie oczy poniosą. Zapomnieć kim byłem wcześniej i rozpocząć od nowa. Jednak póki możesz, nie uciekaj. Nadejdzie kiedyś taki dzień, gdy nie zniesiesz kolejnej chwili dotychczasowego życia. Wtedy odejdź, lecz zrób to dopiero w ostateczności, gdy będziesz pewna, że niczego nie pragniesz bardziej - głęboko się zamyślił, patrząc na czerwony zachód słońca.

Z kierunku, z którego przyszłam, słychać było jakieś nawoływania. W oddali ujrzałam sylwetki moich rodziców.

- Wróć do nich. Potrzebujesz ich, a oni ciebie - niechętnie wstałam z zamiarem odejścia.
- Ja też podobno mam córkę, ale dużo starszą. Mogłaby być twoją mamą.
- Niemożliwe - odezwałam się po raz pierwszy - fajni ludzie nie mogą mieć tak nudnych dzieci. Ona i tata ciągle pracują, czasem tylko idziemy razem na spotkania. Tam jest taki gruby pan i jego żona, wszyscy się dużo śmieją i są mili, ale potem wracamy do domu i rodzice mówią o nich brzydkie rzeczy. Nie chcę być taka jak oni.
- Myślę, że nie będziesz - odpowiedział, a na jego twarzy zawitał zmęczony, choć niegdyś radosny i lekko łobuzerski uśmiech.

Po przejściu kilku metrów, odwróciłam się.
- Dziękuję za ziemniaka, był bardzo dobry.
- To tajny przepis, a jedną z przypraw jest tęsknota - westchnął - ja tobie też dziękuję, dziecko. Dawno nikt mnie tak nie wysłuchał. Mam dla ciebie ostatnią radę, kolekcjonuj wspomnienia, bo one zostaną z tobą najdłużej.

Nigdy go już nie widziałam, ale to spotkanie zostało na długo w mojej pamięci.

Życie powoli toczyło się dalej. Rodzice zyskali kolejną historię do swojego repertuaru "jak ciężko opiekować się dziećmi", a ja coraz bardziej pragnęłam zmian.

Zastanawiam się, czy teraz nie nadszedł czas, by odejść. To trudna, lecz dobra decyzja. Potrzebna.

Szmira, Czyli Filozofia Według Avesha Rashesha NonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz