I. CIEMNOŚĆ

767 29 0
                                    


— Halo?

Cisza. Niewygodnie. Po przebudzeniu jej dłonie i plecy stykały się z twardym materiałem. Drewno? Prawdopodobnie siedziała na krześle.

— Halo, ktoś tu jest?

Cisza. Wstać? Nie, za ciemno. Była noc? Nic nie widać. Może światła zgasły?

— Czy ktoś tu jest?

Nie słychać echa. Pokój raczej nie był duży. Nikt nie odpowiadał. Siedziała sama...

— Tak.

Na dźwięk męskiego głosu, po karku przeszedł jej dreszcz. Miała towarzystwo.

— Kim jesteś? — spytała nieufnie. — Halo, słyszysz mnie? Odpowiedz, do chol...

— Nie powinienem. — chłopak przerwał jej wypowiedź — Wiem, kim ty jesteś — brunetka zbladła jeszcze bardziej. — Dlatego też uważam, że nie powinienem się przedstawiać. Mam nadzieję, że wybaczysz mi ten brak manier.

— O czym ty bredzisz? — wymamrotała z niedowierzaniem. — Czekaj...to ty mnie tu zamknąłeś, prawda? — brak odpowiedzi. — To ty mnie tu ściągnąłeś! Uwięziłeś, a teraz podglądasz, jak najgorszy zbok... — Czekała, aż się odezwie. To jednak nie nastąpiło, więc postanowiła kontynuować swój krótki monolog. — W dodatku, jesteś pewnie jedyną osobą, z którą mogę porozmawiać, ale nawet nie powiesz mi swojego cholernego imienia.

— Posłuchaj, jesteś horkruksem. — dziewczyna głośno przełknęła ślinę. — To jest powodem twojego pobytu w tym miejscu. Chcesz, czy nie, służysz Czarnemu Panu. A Czarny Pan robi rzeczy znacznie gorsze, niż to, co teraz przechodzisz. Naprawdę masz tutaj dobre warunki.

— Dobre warunki? Co jeszcze? — prychnęła. — Jesteś pieprzonym psycholem! — słysząc zbliżające się kroki, natychmiast zaczęła miotać się na krześle. — Nie zbliżaj się do mnie! — krzyknęła, ale widząc, że nie przyniosło to pożądanego efektu, zamilkła i zastygła w bezruchu.

— Nazywaj mnie, jak chcesz — zaczął, stając obok brunetki. — Zbok, psychol...Mam to gdzieś. Wysłuchuję tych obelg, bo nie jestem mordercą. I chociaż jesteś horkruksem, to nie potrafię cię zabić.

— Och, co za bohater! — powiedziała przesłodzonym, jednak osłabłym tonem. — Darował mi życie i zapewnił dach nad głową! — dodała z teatralnym zachwytem, po czym przyjęła obojętny wyraz twarzy. — Chociaż zapal światło i pokaż mi się. — zarządała.

— Nie mogę.

— Jak to nie? Po prostu to zrób. Twój szef się nie dowie.

— Sam jestem sobie szefem — stwierdził pewnie i zanim dziewczyna zdążyła coś powiedzieć, kontynuował swoją wypowiedź. — Nie zobaczysz mojej twarzy.

—- Co ty...

— Daj mi dokończyć. Nie chcę być ścigany przez Sama-Wiesz-Kogo. Taki scenariusz... to byłby dla mnie wyrok śmierci. Dlatego w ramach ochrony, zdecydowałem się rzucić urok, przez który nie będziesz widzieć. — Spojrzał na dziewczynę, która teraz wpatrywała się w niego z wściekłością. — Nie proszę cię o zrozumienie.

— Nie prosi o zrozumienie, łaskawca... — prychnęła. — Powiedz mi tylko, czy w całym tym misternym planie wziąłeś pod uwagę to, że mogę stracić wzrok?

— Tak. Nie — dziewczyna zmarszczyła brwi. — Nie, bo miałem cię zabić. W zasadzie to zniszczyć, nie sądziłem, że horkruks okaże się no... człowiekiem. — Poprawił koszulę, którą miał na sobie i odchrząknął. — Taki był plan. Ale skoro żyjesz, to znaczy, że się zmienił. Stchórzyłem i musiałem działać szybko, a swoje bezpieczeństwo obrałem za priorytet.

— Zwyczajnie nie obchodzi cię, co się ze mną stanie. Cholerny egoista. — Brunetka zacisnęła dłoń w pięść i uderzyła nią o oparcie krzesła.

— Posłuchaj, przykro mi, że musisz przez to przechodzić. — stwierdził, chwilę póżniej słysząc sarkastyczne prychnięcie. — Jednak, jak już mówiłem, nie mogę sobie pozwolić, byś przekazała Czarnemu Panu, gdzie i z kim jesteś. A mogłabyś zrobić to nawet nieświadomie.

— Znasz go? — pytanie dziewczyny zbiło go z tropu. — Osobiście. Chodzi mi o to, czy jesteś Śmierciożercą.

Mimo braku wzroku, brunetka doskonale wiedziała, że jej rozmówca wpatrywał się w nią teraz, rozmyślając nad swoją odpowiedzią. Zdecydowała się go nie pospieszać.

— Mam znak. Ale chyba nie uważam się za jednego z nich. — powiedział, a w jego głosie można było wyczuć niepewność.

— To... dosyć oryginalny sposób myślenia. — rzuciła, ale chłopak nic już nie dodał. — Mogę zapytać, skąd wiedziałeś, że jestem horkruksem?

— Możesz. To, czy odpowiem to inna kwestia — zrobił pauzę, sam zastanawiając się, czy ciągnąć swoją wypowiedź. — Nie miałem pewności, słyszałem tylko plotki.

— W porządku. To ja je potwierdziłam?

— Tak.

— Tylko ja?

— W większości.

— Chyba nie rozumiem.

— Nie musisz. Jesteś głodna?

— Nie zmieniaj tematu, do cholery! Chcę wiedzieć, ktoś mnie wydał?! — ostatnią część zdania wypowiedziała znacznie głośniej od reszty, w dodatku szarpiąc się na krześle.

Cisza. Chłopak wyszedł z pomieszczenia. To jeszcze bardziej utwierdziło ją w przekonaniu, że jest zdana na siebie.

Jej sekret znało jedynie kilka osób. Chociaż, jak się okazało — o kilka za dużo. Po opuszczeniu tego miejsca, zamierzała dowiedzieć się, kto niesłusznie cieszył się jej zaufaniem. Jednak aby to zrobić, najpierw musiała uwolnić się od tajemniczego rozmówcy. Zdecydowała zbliżyć się do chłopaka i zdobyć trochę informacji. Był to pierwszy punkt jej planu ucieczki.

BLINDED | regulus blackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz