"Proszę o cisze!", powiedział Dumbledore, po czym w wielkiej sali według jego rozkazu zapadła cisza. "Będę ogłaszał tegorocznych zwycięzców Pucharu Domów!".
Nastąpił długi i radosny wiwat.
"Dzięki wielkim staraniom i czynnym udziale podczas lekcji, Slytherin musi oddać Puchar .... PUCHONOM!!". Znowu długi wiwat, podczas którego w wielkiej sali zielone dekoracje razem z godłem Slytherinu zamieniły się w ogromne godło Hufflepuff oraz kolory czarny i żółty.
Wyglądało to cudnie, jak co roku, nie ważne kto wygrywał. Po obfitym jedzeniu wszyscy uczniowie opuścili wielką salę i podążyli w stronę pociągu. Dumbledore także wyszedł z sali i poszedł przez puste korytarze do swojego gabinetu. Spotkał tam Fawkesa, który właśnie się odradzał. Jego stare pióra i ciało powoli zamieniały się w czarny popiół, aż nic nie zostało. Po kilku minutach Dumbledore wyciągnął z kupki popiołu malutkiego Feniksa. Zaniósł go do jego klatki i podszedł do biurka.
Zastanowił się już nad następnym rokiem szkolnym i zajęciami, których podstawy musiał sam przygotować.
miesiąc później
Piękny niedzielny poranek, Dumbledore siedzi z piwem kremowym w ręce na tarasie swojego (prywatnego!) domu w Szwecji przy ciepłym wschodzie słońca. Już odwiedził w tym roku Aurorę Smith i zaplanował większość zajęć na następny rok szkolny, więc teraz mógł cieszyć się wolnym czasem i delektować słodyczami z miodowego królestwa. Własnie chciał wziaść do buzi czekoladową żabę, gdy na taras przyleciała duża sowa z kopertą przywiązaną do nóżki. Była to płomykówka zwyczajna Ministra Magii. Żaba na widok sowy rozpłyneła się ze strachu, co bardzo zdziwiło Dumbledora. Odwiązał kopertę od nogi sowy, podziękował jej i pozwolił odlecieć. W kopercie znalazł tylko ten krótki list:
Witam Albusie,
Jak tam zdrowie? Wszystko dobrze u pana? Piszę na szybko, mam dużo do roboty, ale to pilne. Słyszałem że na mugoloznawstwo potrzebujecie dużo mugolskich pieniędzy. Problem w tym, że -jak to nasz drogi goblin Gnarlak ładnie ujął- pusta kapucha. (w sensie nie mamy mugolskich pieniędzy) Chodzi oczywiście o to że mugolskich pieniędzy nam brakuje. Ponieważ w ministerstwie nie ma chętnych, skierowałbym do ciebie prośbę, abyś w ciągu wakacji znalazł pracę u mugoli i zarobił nam troszkę "hajsu". (Uczę się języka od moich dzieci, będę najbardziej cool chill ez ojcem na świecie) Więc, wydaje mi się że najpotrzebniejsze wiesz.
Pozdrawiam,
Minister Magii
Rufus ScrimgeourP.S. Brzmiało to jak prośba, ale był to rozkaz.
Dumbledorowi nie za bardzo się chciało mieszać w mugoli, oznaczało to bowiem wiele nowych (nie zawsze dobrych) nawyków i zasad.
Postanowił wybrać się od razu na następny dzień do Nowego Jorku na szukanie pracy, która by mu się podobała, bo na prawdę nie miał ochoty marnować swojego czasu na jakieś mugolskich non sensy.
Wysłał sowę do McGonagall w której opowiedział jej szybko o jego zamiarach, po czym zaczął pakować swoją walizkę. Oczywiście wcześniej rzucił zaklęcie zmniejszająco-zwiększające, aby wszystko potrzebne i niepotrzebne zmieścić.
„Gdzie by tu pracować", rozmyślał głośno. Nie znał się zbytnio na mugolskich pracach, co strasznie utrudniało sprawę. Postanowił więc znaleźć pomoc u kogoś, kto się trochę bardziej na tym znał. I tak się stało że już drugi raz w te wakacje stał przed drzwiami rodziny Smith.
CZYTASZ
Dumbledore w Świecie Mugoli
FantasyW wakacje Dumbledore dostał krótki list od Ministra Magii, w którym napisał że zabrakło mugolskich pieniędzy dla szkoły. To oznacza dla Dumbledore'a znalezienie pracy w dla niego całkowicie innym świecie i dopasowanie się do okoliczności. Czy tak do...