𝓖𝓮𝓽 𝓤𝓷𝓭𝓻𝓮𝓼𝓼𝓮𝓭

307 12 0
                                    


𝓞𝓵𝓲𝓿𝓲𝓪

Powoli wygramoliłam się z samochodu z pomocą ojca Luciano - Pablo. Wielkość i ilość materiału sprawiły mi nie lada wyzwanie. Wyjęłam z samochodu delikatną wiązankę kwiatów. W bukiecie znajdowały się większe białe róże i peonie, a całość dopełniały zielone gałązki eukaliptusa. Trzeba przyznać, że Eugeni De Luca, czyli macosze Luciano bukiet się udał, co do reszty nie jestem taka pewna.

Przed wejściem Cattedrale di Palermo stało nieruchomo kilku ochroniarzy, którzy pilnowali, by żaden niepowołany gość nie wtargnął do domu Bożego. Gdy nas zauważyli skinęli głowami w nasza stronę. Wygładziłam materiał sukienki dłońmi, choć nie był ani odrobinę pognieciony. Pablo De Luca wyciągnął do mnie swoją dłoń i poprowadził przez plac z okręgami z zielonymi ogródkami, do kolumn połączonych łukami. Wokół drzwi był piękny, zdobiony portal z muralem, lub płaskorzeźbą, której nie szczególnie się przyjrzałam. Wokół drewnianych wrót, na ścianach wisiało wiele tabliczek z tekstem, oraz pięknie rzeźbione posągi, takie w pół okręgach, w ścianach oraz reliefy.

- Wszystko ma wyjść idealnie. - powiadomił mnie ostrym głosem.

Wypięłam dumnie pierś i spojrzałam na niego.

- I będzie. - drzwi otworzyły się, a my postawiliśmy pierwsze kroki ku ołtarzowi.

Weszliśmy do środkowej nawy, która była najwyższa z trzech istniejących w tej katedrze. Po obu jej bokach stało wiele ławek, które zapewne gdyby nie dzisiejsza uroczystość nie byłyby przesadnie ustrojone w białe materiały i wielkie ilości kwiatów w równie bladych i mdłych kolorach z minimalną ilością zieleni. Wykrzywiłam usta w fałszywym uśmiechu i prowadzona przez głowę rodziny omiotłam, mam nadzieję niezauważalnie, wzrokiem zebrany tłum gości.

Same nieznajome twarze i tylko pojedyncze które rozpoznawałam. W końcu mój wzrok spoczął na ołtarzu. Z tak dalekiej odległości dostrzegłam bardzo małą ilość szczegółów. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to złoty ołtarz, a za nim wielka złoto biała płaskorzeźba Chrystusa. Nad prezbiterium na kopule namalowany był mural przedstawiający gremium aniołów i ludzi. W różnokolorowych szatach, pochylały się w stronę ołtarza. Cały malunek wydaje mi się powstać w czasach baroku, a przynajmniej tak mi się wydaje, bo autor musiał użyć stylu kwadratury koła, by uzyskać efekt kolejnej kondygnacji budynku i ludzi po niej chodzących.

Pół drogi za nami. Starałam nie skupiać się na ludziach wokół mnie i ich spojrzeniach, które łaknęły chociaż jednego potknięcia.

panu młodym. Stał przy kapłanie ze złączonymi dłońmi przed sobą, w czarnym garniturze i białej koszuli. Jego zegarek błyszczał w świetle pięknych żyrandoli, zwisających na długich złotych łańcuchach. Przydługie włosy związane miał z tyłu głowy, a na twarzy widniała widziana gołym okiem powaga. Wyprostował się, choć byłam pod wrażeniem, że nie złamał sobie kręgosłupa. Zaraz za nim stał jego świadek, Riccardo. Ubrany w idealnej harmonii jak brat. Na jego twarzy również malowała się powaga, lecz nie tak stalowa i zabójcza jak u Luciano.

Moim świadkiem była Alice. Kobieta stała z uśmiechem i trzymała mały bukiecik kwiatków, bardzo podobny do mojego. Z tym, że ona miała go jeszcze mniejszy od mojego i nie miałą w swoim róż. Kiedy byłam kilka kroków od ołtarza, Luciano podszedł do nie i jego ojca i z gracją przejął mnie od Pablo. Pomógł mi wejść na mały stopień i podeszliśmy do naszych miejsc. Rozpoczęła się msza święta, której choreografia była dość męcząca, pamiętajmy nadal o tym, że miałam na sobie tony materiału i ciągłe, wstawanie, czy klękanie było męczące.

Nadszedł czas nałożenia obrączek i naszych przysięg. A zrozumiałam to ponieważ Luciano szturchnął mnie lekko. Powoli powstaliśmy ze swoich miejsc i zbliżyliśmy się do kapłana.

My Bloody LegacyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz