cute?

27 4 1
                                    

Brunet rozglądał się niecierpliwie po korytarzu obok gabinetu dyrektora już kolejną przerwę. Jego przyjaciele już dawno poszli od niego pogadać przy lunchu, ale on sam nie chciał. Wolał czekać w nieskończoność by zobaczyć swoją przepustkę do nieba. Anioła stróża, który kochał go i opiekował się nim, choć nie było tego widać i mimo możliwych problemów.

Pięknego blondyna, na którego twarzy nigdy nie malował się uśmiech, a smutek. Za to w oczach paliły się ogniki miłości tylko do jednej osoby na calusieńkim świecie.

Wookjin przetarł zmęczoną czekaniem na ukochanego twarz, spoglądając na godzinę w telefonie. Zegar wskazywał po wpół do pierwszej, co oznaczało mało czasu do kolejnej dłużącej się zawsze lekcji.

Nagle z gabinetu naprzeciwko wyszedł drobny blondyn w czarnej bluzie i zwykłych dżinsach. Młodszy od razu się uśmiechnął, mając nawet ochotę podbiec do niego i przytulić z całej siły. Jednak przypominając sobie, że Jisung niedawno był w szpitalu zrezygnował ze swoich chęci, które w mniej niż sekundę stały się już planami. Brunet postanowił jedynie na niego patrzeć, bowiem miał przeczucie, że to nie ich ostatnie spotkanie.

Park odwrócił się w stronę drugiego, a widząc jego pogodny uśmiech i iskierki radości w oczach, spowodowane jego osobą i on spróbował odwzajemnić gest, co nawet mu się udało. 

Po chwili jednak Jisung odwrócił szybko wzrok i poszedł w stronę wyjścia z budynku, nie mogąc patrzeć w oczy Wookjina po tym, jakie kłamstwo napisał mu w ostatnim liściku. 

Czuł, że prawda tym razem będzie dla jego miłości najbardziej bolesna nawet jeśli do niego nic nie czuje to on sam będzie czuł, że popełnił błąd. Więc uciekł z tego miejsca, idąc do zupełnie nowego, gdzie miał zacząć nowe życie wśród takich jak on.

W końcu jego rodzina, w tym rzecz jasna jego rodzicielka już wiedziała.



...

Koniec? A może nie?

Last Letter || WooksungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz