Kiedy Apollo chce się oświadczyć, ale jak zwykle nic nie idzie dobrze

1.1K 89 64
                                    


Oczywiście rozdział dla wszystkich, którzy skończyli trylogię.

Nigdy nie brałem do siebie presji ożenienia się. Naprawdę. Mimo zbliżającej się czterdziestki i uszczypliwych tekstów dalszych znajomych, nawet nie brałem takiej myśli pod uwagę.

Zresztą, mam się oświadczyć? Do tego Aleksowi? Żeby skomentował mój gust do obrączek i prychnął, że tego nie potrzebujemy? Jestem pewny, że powiedziałby coś takiego. Zwłaszcza, że gdy oglądamy filmy w piątkowe wieczory i ten motyw się przewija. Wywraca oczami, a czasem żuci:

– Strata pieniędzy.

Poza tym nie lubi biżuterii. Jestem pewny, że gdybym dał mu obrączkę, to by jej nie nosił. Nie lubi złota, a ja natomiast nie lubię srebra. To kompletnie niemożliwe bym mu się oświadczył. Nie, zdecydowanie nie, tylko się ośmieszę i będę miał traumę.

Jednak od jakiegoś czasu ta myśl nie może się ode mnie odczepić. Łazi za mną, jak pączusie za Magdą, gdy chcą dodatkowy deser.

Jakoś, wszędzie widziałem szczęśliwych nowożeńców, w filmach co chwilę ktoś się oświadczał, a pani Basia stała się jeszcze bardziej namolna.

– No jak to, mieszkać tak bez ślubu... – pytała mnie jak tylko nadarzyła się okazja. 

To było całkiem śmieszne, zważywszy na fakty.

To wszystko odbiło się na moim zachowaniu. Stałem się nerwowy i zestresowany. Co oczywiście zauważył Aleks.

– Co zepsułeś? – zapytał mnie z zaskoczenia pewnego wieczoru, kiedy powiedziałem, że nie chcę spędzić czasu z nim i dziećmi, tylko idę do Brutusa w odwiedziny.

– Ja? – zapytałem szczerze zaskoczony. – Nic.

– Unikasz mnie – oskarżył mnie, mrużąc gniewnie oczy.

– Wcale nie – zaprzeczyłem szczerze, zaskoczony na takie oskarżenie. Naprawdę nie próbowałem go ograniczyć. Zresztą to był dziwne. Jesteśmy obok siebie codziennie, a dzieli nas tylko godziny pracy.

Zmierzył mnie spojrzeniem swoich czujnych oczu.

– W porządku, może mi się wydaję, bo nie przychodzisz od dłuższego czasu do mojego biura. Pozdrów Lizzi.

Może rzeczywiście tak często już go nie męczyłem, ale to tylko dlatego, że byłem zbyt zamyślony tą paskudną myślą oświadczenia się. Nie chodziłem już do jego biura, ale brałem się do roboty, by odciągnąć myśli. Częściej chodziłem do Brutusa, ale to dlatego, że potrzebowałem się wygadać. Brutus był idealny. Tylko słuchał, a i Lizzy czasem doskoczyła do nas i dawała mi kobiece rady.

Tego dnia, kiedy podjąłem najcięższą decyzję w swoim życiu, leżałem w łóżku i patrzyłem na swojego chłopaka. Jak zwykle wstałem przed wszystkim, ale nie postanowiłem się podnieść i zrobić kawy. Zdecydowałem się leżeć i przyglądać się miłości swojego życia.

Spał odwrócony do mnie przodem. Miał spokojny i wręcz miły wyraz twarzy, co zdarzało mu się tylko kiedy śpi. Leżałem obok, zaledwie kilka centymetrów od niego. Obserwowałem jego jasne rzęsy, delikatny poranny zarost i czoło z wygładzonymi teraz zmarszczkami. Wiedziałem jednak, że gdy tylko wstanie zaraz zmarszczy czoło, a bruzdy się pogłębią. Dotknąłem jego prostej nosa i wąskich warg. Delikatnie przesunąłem palce po jego policzku, by dotknąć jego czoła. Linia włosów się podniosła. Wszyscy się bali reakcji Aleksa na to, że powoli tworzą mu się zakola. Oczywiście ma jeszcze parę lat do wyłysienia, a jego kręcone, jasne włosy mają się świetnie, dlatego prawdopodobnie sam tego jeszcze nie zauważył, ale tuż na skroniach rzeczywiście miał delikatniejsze wgłębienie.

Absolut EkstraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz