Cud. To słowo opisywało dzisiejszy dzień. Dzień, w którym słońce świeciło ponad budynkami Yokohamy, nie wywołując upału. Był to dzień idealny na spotkanie z bliskimi i wyjście gdzieś razem. Pomysły na spędzenie tego dnia tygodnia wpadały mieszkańcom do głowy z prędkością odrzutowca i liczebnością wojska III Rzeszy. Nie można było wybrać idealnego planu. Problem ten nie ominął nawet największego stratega tego kraju.
Dazai Osamu rozmyślał nad tym, jak zaskoczyć swoją drugą połówkę w tak ważny dla nich dzień. Prezent? Nie. Ostatni prezent wylądował na głowie szatyna. Oglądanie filmów? Nie. Jego wybranek nie cierpi romansów. Nawet horror się nie sprawdzi. Przechadzka po porcie? Nie. To było ostatnim razem. Wypad do restauracji, czy innej instytucji publicznej? Nie. Detektyw nie miał przy sobie grosza. Cudem wysuszył sobie włosy z tej wody z ikrą. Wspólna kompiel? Nie. Mafiozo nie lubi, jak ktoś przeszkadza mu w misjach prysznicowych. Została jedna opcja: romantyczna kolacja. Zdecydowawszy się na ten krok, mężczyzna pobiegł do sklepu, chcąc przygotować jakieś wykwintne danie.
Po okradzeniu Kunikidy z portfela i kupieniu produktów, czy drobiazgów do wystroju pokoju jadalnego, pognał do domu. Doppo zapewne dostanie niezłej nerwicy z tego powodu.
Samobójca wymyślił, że zrobi Carbonarę. Może nie jest to zbyt romantyczne danie, ale jest to jedna z niewielu potraw, które mężczyzna potrafi zrobić perfekcyjnie sam i nie spalić dodatkowo kuchni. Zabrał się do roboty.
Tuż po nakryciu do stołu usłyszał on dźwięk otwierania drzwi wejściowych. Jego kochanek skończył właśnie swoją pracocholiczą zmianę. Po zdjęciu płaszcza, butów i kapelusza, ów kochanek wszedł do jadalni.
Widząc tak piękny wystrój, otworzył szeroko oczy.
Wtem poczuł, jak ktoś obejmuje go od tyłu w biodrach i szepta do ucha melodyjnym głosem.-Pomyślnej rocznicy, krasnalku~- na te słowa, rudzielec zacisnął ręce w pięści.
-...Nawet dzisiaj musisz mnie tak nazywać...?!-warknął cicho.
- Nie mogę się powstrzymać. Wiesz, że jestem sadystą- szatyn dał ryżemu całusa w policzek, a potem stanął przed nim.
Nakahara westchnął mimowolnie i zbliżył się do wyższego, stanął na palcach i złożył delikatny pocałunek na jego wargach.
-Jutro dam Ci prezent rocznicowy, bo niestety zostawiłem go w biurze- niższy uśmiechnął się głupiutko, na co młodszy wywrócił oczami z rozbawienia.
-Czyli znowu zrobiłeś więcej papierów?
-Tylko troszkę...Co tu tak pachnie?- rozejrzał się po pomieszczeniu, a widząc spaghetti na stole, szczęka opadła mu z zaskoczenia- Ty żeś to zrobił?
-Starałem się- Dazai odsunął jedno krzesło, pokazując, aby lazurowooki usiadł na nim.
Chuuya zrozumiał przekaz. Usiadł do stołu, a naprzeciw niego usiadł czekoladowooki. Oboje zjedli kolację, a potem zapili ją winem...Ale...
-...Kurwa jego mać!- zawołał mafiozo- Gdzie Ty kupiłeś to wino?!
-Nooo w monopolowym- zamrugał kilkukrotnie, wycierając usta z obrzydliwej cieczy.
-Tym monopolowym?! Ty mózgojebco! Ile razy mam powtarzać, że ich wina to nie wina, tylko leki dla zwierzaków?!- wstał szybko od stołu.
- Nie krzycz na mnie, wiewióreczko! Nie w rocznicę!- szatyn zrobił głupią, smutną minkę, udając zrozpaczonego.
- Co za kretyn...!- warknął zarządca Mafii, skrzyżował ręce i strzelił focha, a wszyscy dobrze wiedzą, że okropne wino działa strasznie na samopoczucie, humor i zachowanie Egzekutora.
Chwilę trwali tak w ciszy. Gdy Osamu chciał już nabrać powietrza, Nakahara spojrzał na niego gniewnie. Wtedy szatyn zastygł.
-...Powietrza chciałem nabrać QoQ- zająkał się.
![](https://img.wattpad.com/cover/235597442-288-k489202.jpg)
CZYTASZ
Soukoku One Shots (Zamówienia Otwarte)
FanfictionJak wspomniałam, moja KANONICZNA książka "Podwójna Czerń" była mało o tematyce Yaoi. Dlatego stworzyłam...To coś. Pod każdym roździałem będziecie mogli pisać "zamówienia" na scenki, sytuacje itd. Ja to ubiorę ładnie w fabułę (przynajmniej się postar...