Byłam tu cztery razy, zawsze dwa miesiące przed wybieraniem, zazwyczaj sprzedawał jej syn albo wnuk, raczej wnuk, wydawał się że ma może dwadzieścia siedem lat. Tylko raz trafiłam że to właśnie ta pani sprzedaje, no cóż dziś jest drugi. Zawsze sprawdzałam czy jest wszystko co jest mi potrzebne, bym nie musiała biec z ciężkim plecakiem z domu. Chwytam dwie butelki wody, wodę utlenioną, trzy paczki małych krakersów i dwie paczki herbatników, oraz suszoną żurawinę, niestety tylko opakowanie 250 gram, biorę też opakowanie suszonych śliwek, mają dużo witamin i są chyba najbardziej kalorycznymi suszonymi owocami a to mi się przyda, ale są tylko 100 gramowe, więc wpakowuje też 200 gram daktyli. Powinno starczyć, mam taką nadzieję.
Nie sprawdziłam czy napewno nie znaleźli mojego plecaka i nie zabrali mi noża, zapalniczki albo czy nie dali mi tam nadajnika. Dla pewności biorę najtańszą zapalniczkę i wszystko stawiam na ladzie.-dobrze że pani nie wybrali, ma pani już dzieci? - pyta kobieta powoli sięgając po produkty
-nie, jeszcze nie
-z jednej strony dobrze, a z drugiej nie. Macierzyństwo to piękna sprawa, ale jeśli mają przeżywać jakieś nabory do uboju jak świnie to, czasem zastanawiam się czy dobrze zrobiłam, powinna się pani cieszyć że pani nie wybrali
-mogą wybrać za rok lub dwa
-mojego wnuka, pojawił się w telewizji, nawet nie myślałam że go wezmą - otwieram lekko usta, czyli już znam jedną osobę, która jest moim przeciwnikiem.
-już uciekł? - pytam cicho-nie wiem, ja cały czas byłam w sklepie, oglądałam nabór w tym telewizorze ale gdy go zobaczyłam, musiałam wyłączyć - wskazuje na telewizorek za ladą. Oddycham z ulgą, czyli nie była przy nim więc nie powinno być tu kamer.
-mogę skorzystać jeszcze z łazienki? - pytam, idąc do małego pomieszczenia mijam jeszcze drobną dziewczynę, zastanawiającą się nad czymś przy jednej z półek. Wydaje mi się że ją kojarzę, ale nie wiem skąd. Wchodzę do łazienki i korzystając z okazji robię siku, myję ręce i patrzę jak się trzyma makijaż. Mogłoby być lepiej ale nie jest źle, do środka wchodzi ta dziewczyna, jej oczy zdradzają że płakała. Rude włosy związane w koka na czubku głowy, Zielona, cienka kurteczka i poobdzierane jeansy.
-masz może jakieś pieniądze? - pyta patrząc mi na buty, na jedyną rzecz której nie zmieniłam, bo mam pewność że nikt jej nie ruszał, miałam je cały czas na sobie.
Rozszerza oczy, a ja natychmiast do niej doskakakuje i przyciskam rękę do jej ust.
Unoszę tak głowę by widziała moje oczy i zaczynam szeptem.-tak, obie wiemy i możemy sobie pomóc, mam jedzenie, nie zrobię ci krzywdy jasne?
-przyda mi się sojusznik, szczególnie ktoś starszy
-ile masz lat? - pytam
-17
-śledził cię ktoś?
-nie, uważałam - wyjmuję z torebki czarną czapkę z daszkiem
-masz załóż to tak żeby nie było widać ci włosów jasne? - kiwa głową. Tego nie było w moim planie.
Wychodzimy z łazienki, chwytam zapłacone już rzeczy i wpakowuje do torebki idąc wprost do drzwi.-dowidze - no i wpadam w coś. Unoszę głowę by zobaczyć parę brązowych, prawie czarnych oczu i łysą głowę.
-trójka - i to odbija się w mojej głowie echem. On może mnie zabić w sekundy, wystarczy by wyciągnął nóż, a nawet nie, wystarczą gołe pięści. Chwyta mnie za bluzę i ciągnie do wyjścia. Próbuję się wyrwać ale to na nic, trzyma w pięści szary materiał i zaciąga mnie do czarnego samochodu.
-jeśli chcesz mnie zabić
-chcę współpracować, zamknij się i zapinaj pas
-ona też - mówię patrząc na rudą dziewczyne która stoi wystraszona obok auta. Chłopak lustruje ją dwie sekundy wzrokiem i wdycha mocno powietrze.
-dobra, mam nadzieję że obie jesteście przebrane
-tak - odpowiadam natychmiast
-ja nie
-kurwa - przeklina mężczyzna i jednym krokiem zbliża się do dziewczyny po czym zrywa z niej kurtkę i rozrywa cienki materiał topu, przez co dziewczyna zostaje w spodniach i bieliźnie oraz mojej czapce.
-zdejmij wszystko - mówi do niej, ta nie czekając na nic, bo wie że musimy przetrwać ściąga pośpiesznie spodnie.
-bieliznę też, dam ci coś do ubrania, szybko-mówię, w jej oczach był moment zawahania ale mimo wszystko odpina stanik i ściąga majtki, skarpetki zrzuca razem z trampkami. Mężczyzna otwiera tylne drzwi samochodu i sam wsiada za kierownicę.
-mam nadzieję że mogę ci ufać - mówię gdy odpala samochód
-i vice versa - rusza z miejsca, a ja podaje dziewczynie jedne majtki i za dużą męską koszulkę.
Niestety tyle musi jej narazie wystarczyć, mam jeszcze spodnie i jedną koszulkę, oraz kilka par majtek, ale chcę zachować trochę czystości też dla siebie. Oddycham z ulgą gdy znajduje starą zapalniczkę, zapałki i dwa noże, jeden mały, a drugi spory kuchenny, a do tego scyzoryk.
Czyli nie znaleźli tego plecaka.-dokąd jedziemy? - pytam, jesteśmy na skraju miasta, a chłopak jedzie dalej
-nie mam dużo zapasów, nie mam ich wcale bo nikt nie mógł wiedzieć o samochodzie, w tym sklepie, który jest bezpieczny byłyście wy, ale znam jeden sklep gdzie żadnego roku nie montują kamer - kiwam głową że rozumiem.
-jeśli chcecie przeżyć, nie sprzeciwiajcie się mi jasne? - odwracam głowę w bok by na niego spojrzeć.
-siódemka? - pytam
-tak, trójka i?
-piątka - mówi ruda
-jak mnie poznałeś? - teraz nie jestem pewna czy jest on po dobrej stronie
-oczy, te same spojrzenie na które było zbliżenie w telewizji, ale po samym wyglądzie bym nie poznał, okulary sporo robią i związane włosy
CZYTASZ
48 godzin do buntu
AcciónToczy się gra na śmierć i życie, na zwycięstwo, chwałę i wszystko. Trzydziestu wybranych ucieka i próbuje przetrwać, a to wszystko wymysł milionerów, którym brakuje zabawy. Młoda dziewczyna ma plan, który z każdą chwilą jest coraz bardziej oddalony...