Od autora

4 1 0
                                    




W Zakładzie Karnym dla kobiet w Grudziądzu swoją karę odsiaduje dziewiętnastoletnia Anita B. skazana za dwa morderstwa. Zbrodnie, których się dopuściła zapewne przeszłyby bez większego echa, gdyby nie kilka faktów, które jak mantra były powtarzane przez media, serwisy informacyjne i użytkowników Internetu - "jak to możliwe, żeby młoda dziewczyna zrobiła coś takiego?", "czy aby na pewno działała sama?", "gdzie byli rodzice?".
Osadzona od samego początku nie chciała udzielać wywiadów, nie rozmawiała z przesłuchującymi ją policjantami, nie współpracowała z obrońcą przyznanym jej z urzędu.
Na żadnej z rozpraw nie zdecydowała się na przedstawienie swojej wersji wydarzeń, nie pokazywała skruchy, nie chciała ułatwić pracy organom ścigania z prokuraturą na czele. Większość słów prokuratora kwitowała ona szyderczymi uśmieszkami czy też przewracała oczami, kiedy ten przedstawiał opinie biegłych co do przebiegu zbrodni.
Sąd skazał Anitę B. na karę dożywotniego pozbawienia wolności z zaznaczeniem, że ta będzie się mogła ubiegać o przedterminowe zwolnienie nie wcześniej niż po trzydziestu latach odsiadki. Skazana nie apelowała o zmianę wyroku, który uprawomocnił się w grudniu ubiegłego roku.

W dniu 18 stycznia 2021 roku, kiedy osadzona odbywała już swoją karę otrzymałem telefon od mjr Krystiana W. - dyrektora zakładu karnego, w którym oskarżona się znajduje . Powiedziano mi, że jestem osobą, którą Anita B. wskazała zapytana, czy kiedykolwiek zdecyduje się opowiedzieć co tak naprawdę wydarzyło się wieczorem 26 lutego 2019 roku. Pragnę zaznaczyć iż osobiście nie znam Pani Anity, nigdy nie byłem nawet w okolicy miejsca zdarzenia, nie udzielałem się w publicznych dyskusjach dotyczących tragedii w Świętochłowicach.
Postanowiłem jednak przyjąć zaproszenie od osadzonej i pojechać na spotkanie.
Z przygotowaną listą pytań - zarówno na kartce jak i w głowie.
Przekraczając bramę Zakładu Karnego nr1 w Grudziądzu nie wiedziałem jeszcze na co tak naprawdę się zgodziłem, nie wiedziałem czego doświadczę i czego się dowiem.
Z Anitą B. spotkałem się aż jedenastokrotnie, dwukrotnie miałem okazję rozmawiać z jej obrońcą, wywiadu udzielili mi również policjanci, którzy jako pierwsi dowiedzieli się o zbrodni dokonanej przez Anitę, udało mi się również zamienić parę słów z lekarzem psychiatrii przygotowującym opinię o oskarżonej dla sądu.
Chciałbym przedstawić wersję wydarzeń, którego tego feralnego dnia miały miejsce według słów Anity.
Zaznaczam, iż treść miejscami jest przerażająca, rozmawiając z Nią, miałem wrażenie, że nie opowiada o swoich faktycznych dokonaniach a streszcza mi jakiś serial Netflixa o działaniach psychopatycznego mordercy, któremu przez prawie sześć lat udaje się pozostać bezkarnym, a następnie rozpoczyna on swoją chorą "grę" z wymiarem sprawiedliwości.

Chciałbym na samym początku podziękować strażnikowi więziennemu Dariuszowi, dzięki któremu mogłem lepiej zrozumieć pewne terminy i wydarzenia, o których mówiła oskarżona Anita B.. Bez jego pomocy poniższy tekst zapewne nie byłby merytoryczny i miejscami straciłby spójność.
Jednocześnie dziękuję każdej osobie, która przez cały mozolny proces tworzenia tego artykułu wspierała mnie czy to werbalnie, czy też niewerbalnie.
Pragnę również podziękować czytelnikom na platformie Wattpad, bo dzięki Wam wiem, że moją pisaninę zobaczy ktoś więcej niż tylko garstka zainteresowanych tematyką kryminalistyczną w pismakach, czy czytelnicy blogów truecrime.

AnitaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz