Rozdział 2

131 8 6
                                    

Następnego dnia po śniadaniu postanowiłam iść na spacer, była bardzo ładna pogoda. Pech chciał, żebym spotkała Valerie, najpopularniejszą, najbardziej znienawidzoną laskę ze szkoły. Chodziła do równoległej klasy i z tego, co wiem, podobał jej się Yashua.

- Cześć, szczęściaro – w jej głosie słychać było nutkę obrzydzenia. – Zabrałaś mi chłopaka sprzed nosa, on jest mój.

- Od kiedy to? Nigdy nie widziałam was razem, chociażby rozmawiających – odparowałam.

- Powinien być mój – dziewczyna nie odpuszczała.

- Od zawsze był moim przyjacielem – nie miałam pomysłu na argumenty.

- I co z tego?! Nie interesuje mnie to! – Valerie zaczęła wrzeszczeć. Jej piskliwy głos był gorszy od skrzeków Amelii.

Zielonooka pchnęła mnie, a ja upadłam na kamienie. Jej śmiech był nie do opisania, lecz w końcu się oddaliła. Spojrzałam na moje ręce, były całe zakrwawione od zderzenia z ostrymi kamieniami, bolały niemiłosiernie. Do oczu napłynęły mi łzy. Jak najszybciej mogłam, pobiegłam do domu i zatrzymałam się na ogródku, gdzie siedział Darian.

- Danielly, co się stało? – spytał, gdy usiadłam obok niego.

- Wiesz, kto to Valerie Brown? – pokazałam mu zakrwawione dłonie.

- Niestety wiem. Zaraz wracam – odparł.

Tak, jak obiecał, wrócił po chwili.

- Hermosa? – tylko jedna osoba mnie tak nazywała, więc od razu na niego popatrzyłam. – Wszystko dobrze?

Pokręciłam głową, pokazując mu rany.

- Richard, daj bandaże – poprosił.

Yashua starannie i delikatnie mnie opatrzył.

- Słyszałem o Valerie. Możesz mi o tym opowiedzieć? – chłopak skinął na braci, a ci odeszli.

Chwycił moje dłonie i w opiekuńczym geście łagodnie zaczął je masować (kciukami robił delikatne kółka po ich wewnętrznej zranionej stronie). Patrząc mu głęboko w oczy, opowiedziałam o wspomnianej dziewczynie.

- Elly, nie przejmuj się nią, nie jest tego warta. Moim zdaniem jest brzydka. Tak, jak jej powiedziałaś, nigdy nie zamieniłem z nią słowa – Yashua cały czas patrzył mi w oczy z uśmiechem i gładził czule, ukajając ból. Rozmawialiśmy po angielsku, co dodatkowo dobrze działało. – To ty mnie urzekłaś, twoja zazdrość jest tu niepotrzebna.

- Jak to nie? W naszej szkole jest dużo ładniejszych ode mnie lasek.

- Dla mnie to ty jesteś najpiękniejsza, nic tego nie zmieni. Tak samo, jak tego, że masz specjalne miejsce w moim sercu – na te słowa się zarumieniłam, lubiłam dostawać komplementy od Dominikańczyka.

Na długi czas zapadła cisza, ale dalej patrzyliśmy sobie w oczy.

- Danielly, co się stało? – usłyszeliśmy skrzeki Amelii.

- Skąd wiesz, że w ogóle coś się stało? – zmieniłam język, bo rodzice nie zadbali o to, by umiała angielski.

Popatrzyłam na Yashuę w porozumiewawczym geście.

- Darian mi powiedział – zaświergotała.

Jej głos okropnie mnie wkurzał, mój chłopak doskonale o tym wiedział.

- Nic ważnego – odparł za mnie Dominikańczyk. – Nie będziesz wiedziała, o kogo chodzi.

- Czemu nie chcecie powiedzieć? – dziewczyna się zdenerwowała.

Danielly TomlinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz