Dylan POV's
— Długo jeszcze? — jęknął zirytowany. — Wypuść mnie, braciszku.
Przewróciłem oczami, wypuszczając dym z ust, bo tylko to mogło mnie teraz odprężyć. Trzymanie w piwnicy swojego brata psychola wydawało się prostym zadaniem. Ale nie było, bo musiałem słuchać jak się wydziera przez kilka godzin.
— Wychodzę, miłego spania w piwnicy — rzuciłem na tyle głośno, by mnie usłyszał.
Wyszedłem na zewnątrz, uprzednio wyrzucając papierosa. Wsiadłem do swojego samochodu, który naprawdę uwielbiałem.
***
Siedziałem na kanapie obok mojej matki, która nic nie mówiła, ale może to i lepiej. Od pewnego czasu nie musiałem słuchać jej niepotrzebnych komentarzy, niesamowite uczucie.
Kiedy zachorowała na białaczkę jakąś małą część mnie to zabolało, ale tylko na chwilę. Pozbyłem się uczuć, nie były mi do niczego potrzebne. Nie, poprawka. To przez nią ich nie mam. Dzieciństwo z tą kobietą to było coś okropnego, zmuszanie mnie i Kol'a do torturowania i zabijania ludzi nie było jej najlepszym pomysłem. Byliśmy tylko dziećmi, chociaż temu drugiemu się spodobało.
Bycie psychopatą miał we krwi.
Jedynym co uszczęśliwiało mnie w dzieciństwie był mój ojciec, który po pewnym czasie popełnił samobójstwo. Był dobrym człowiekiem, który nie zasłużył na świat w jakim żył. Zasłużył na kogoś o wiele lepszego, niż Amber Blake.
— Myślę, że to odpowiedni czas, by się pożegnać.
Uniosłem kpiąco kąciki ust, kręcąc z politowaniem głową. Nie miałem ochoty nawet się z nią żegnać.
— By pożegnać się z kobietą, która odebrała mi wszystko? Proszę cię bardzo — zakpiłem. — Spierdalaj.
— Spodziewałam się tego — wstała z kanapy, lekko się chwiejąc. — Może i zabrałam ci dzieciństwo, ale nic więcej — wzruszyła ramionami. — Sam odszedłeś od swoich przyjaciół. Nikt cię do tego nie zmusił.
Kiedy zauważyłem jak z jej nosa zaczyna lecieć krew, zwyczajnie wstałem i opuściłem mieszkanie, nie chcąc dłużej przebywać z nią w jednym pomieszczeniu. Nie myślałem nad tym, co teraz zrobi, ani o tym co stanie się za kilka tygodni po jej śmierci.
Potrzebowałem zrobić jedną rzecz.
Zobaczyć jedną osobę, przy której obiecałem być na zawsze.
Naomi POV's
Odetchnęłam z ulgą, kiedy naprzeciwko siebie ujrzałam czarnowłosą dziewczynę, biegnącą w moją stronę w butelką wody. Bieganie zdecydowanie nie było dla mnie.
Była dziewiąta, a ja dałam wyciągnąć się Emmie, by trochę pobiegać. Nie chciała robić tego sama, więc poprosiła mnie, a ja? Nie miałam właściwie co robić, więc się zgodziłam, co okazało się dużym błędem.
— Nigdy więcej — mruknęłam, kiedy usiadłam na ławkę i upiłam łyk zimnej wody.
— Nigdy nie mów nigdy, pamiętaj — wyszczerzyła się od ucha do ucha.
Przewróciłam oczami, ciężko oddychając. Po kilku minutach byłyśmy przed drzwiami mojego domu, by się ogarnąć. Miałyśmy odwiedzić Susan.
— O, hej! — szeroki uśmiech zagościł na moich wargach, kiedy zauważyłam swojego brata rozmawiającego z Lyds. Byli uśmiechnięci i roześmiani, co znaczyło, że dobrze się bawili. Przysięgam, że kochałam widzieć ich razem, tym bardziej, że nie za często się to zdarzało.
CZYTASZ
Deceiving Destiny Together [W SPRZEDAŻY]
Romance~Niszczyliśmy wszystko po kolei, próbując uratować siebie~ II część trylogii ,,Together"