✨I can't love ✨

102 12 2
                                    

Leżałem na łóżku w skrzydle szpitalnym rozmyślając o wydarzeniach z ostatnich dni.
Erwin wyznał mi miłość po tym jak ledwo uszedłem z życiem po ostatniej wyprawie za mury.
Słyszę ciche pukanie do drzwi.
- Kogo niesie o tej porze?- spytałem sam siebie.
- Śpisz? - spytał mnie wysoki blondyn przekraczając próg sali w której aktualnie się znajdowałem.
- Nie. - opowiedziałem lekko zachrypniętym głosem.
- Levi wybacz że przychodzę tak późno, ale bardzo chciałem wiedzieć jak się czuję moje słoneczko.- opowiedział nachylając się i składając niemy pocałunek na moim czole.
- Jest lepiej, ale już chce wrócić do pracy bo tu jest nudno jak cholera.- odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Mogę? - spytał blondyn.
- Jak musisz.- po tych słowach Erwin zdjął buty oraz kurtkę i położył się obok mnie odwracając głowę w moją stronę.
- Erwin ja przepraszam ale ja nie umiem już kochać.- oznajmiłem opuszczając wzrok i gubiąc go gdzieś na koszuli mojego rozmówcy.
- Nic nie szkodzi, pozwól mi siebie kochać, a może z czasem sam coś do mnie poczujesz. - Blondyn powiedział to tak jakby był bardzo pewien swoich uczuć.
- Możemy się tak umówić? - Spytał po czym poczułem jego usta muskające te moje. -Leżeliśmy w takiej pozycji jeszcze przez chwilę po czym wtulił się w moje ciało i oboje zasnęliśmy.
Rano obudziłem się u boku Erwina który jeszcze pogrążony był we śnie .
- Czy on zawsze musi być takim przylepą- pomyślałem i zsunąłem jego ręce z mojego ciała.
Z lekkim trudem uniosłem się na łokciach i sięgnąłem po szklankę z wodą. Wypiłem zawartość naczynia i już miałem kłaść się dalej spać gdyby nie Erwin który zdąrzył się już przez ten czas obudzić.
- Sorryy, nie chciałem cię budzić - powiedziałem znów się kładąc.
- Sam wstałem. - Odpowiedział powoli wstając
- Levi wybacz ale muszę wracać do siebie. - powiedział a w jego tonie można było wyczuć ten smutek.
- Mhm to pa.- rzuciłem oschle.
- Jak zawsze milutki.- powiedział do siebie i nachylił się by złożyć delikatny pocałunek na moim czole.
Przewróciłem oczami w geście niezadowolenie, a resztę dnia spędzałem na leżeniu bo tylko to mogłem robić. -Nie chciałem się przyznać ale chyba czekałem na przyjście Erwina, ale godziny miały a on się nie pojawiał.
Słyszę pukanie, co instynktownie każe mi spojrzeć w tamtą stronę. Ku mojemu zdziwieniu nie jest to blondo włosy kapitan... tylko Hange.
-Hej emosie- powiedziała zbliżając się do mnie.
- Ta, cześć.- odpowiedziałem zawiedzony.
- Jak się czujesz? lekarze mówią że za niedługo powinni cię wypuścić ze szpitala...
- odpowiedziała niepewnie siadając na krześle obok mojego łóżka.
- jest okej, ale widzę że coś cię niepokoi, o co chodzi?- odpowiedziałem a w głowie pojawiło mi się milion czarnych scenariuszy.
- Lekarze nie wiedzą kiedy odzyskasz pełną sprawność, o ile w ogóle jak odzyskasz...- powiedziała smutno.
- Ej ale się nie smuć emosie, damy rade!- próbowała mnie pocieszyć.
- Emosie mój głupi nie myśl o tym, wyzdrowiejesz, potrzebujemy cię na wyprawach. -ostatecznie skończyła i przytuliła mnie w geście pocieszenia.
- Ta, jakoś ciężko mi w to wierzyć.- powiedziałem nie odwzajemniając uścisku.
- Mogę? Słyszę pukanie i męski głos za drzwiami.
-Pewnie!- krzyknęła Hange.
- Witaj okularnico, cześć Levi.- powiedział Erwin.
- Hejjjj przystojniaku. - powiedziała obejmując i cmokając blondyna w policzek.
- Jak się czujesz ?- spytał schylając się i składając delikatny pocałunek na moich włosach.
Spojrzałem na Hange która podjarała się widziąc gest Erwina.
- Mogło być lepiej. -powiedziałem zgodnie z prawdą.
-Dobra zakochańce zmykam bo Generał Pixis na mnie czeka.- powiedziała obejmując po kolei każdego z nas i opuściła pomieszczenie zamykając za sobą drzwi.
- Erwin, mam trochę głupią prośbę...- powiedziałem niepewnie.
- Jestem do twojej dyspozycji księżniczko. - powiedział łagodnie.
- Mógł byś pomóc mi się umyć? Ja wiem że to głupie ale ja mam problem z ustaniem na nogach a co dopiero chodzeniem, Przepraszam... - powiedziałem i zapewne moje policzki były w kolorze dorodnego buraka, bo blondyn patrzył się nie mnie z uśmiechem wymalowanym na twarzy.
- Levi nie przepraszaj, rozumiem twoją sytuację i mogę ci pomóc. - powiedział zbliżając się do mnie.
Blondyn przytrzymując mnie pomógł mi wstać z łóżka i dojść do łazienki.
- Dasz radę się rozebrać? Czy mam ci pomóc? - spytał rumieniąc się gdy odpowiedziałem na pytanie skinieniem głowy.
Erwin oparł mnie o zlew i powoli zaczął ściągać ze mnie ubrania.
- Było mi nie dość że głupio to jeszcze wstyd bo nie miałem jakiegoś ładnego ciała w porównaniu do niebieskookiego, ocknąłem się gdy zostałem już w samych bokserkach.
Erwin spojrzał na mnie pytająco, chociaż wiedział że i tak musi mi pomóc, Dlatego już po chwili poczułem jego ręce zsuwające ze mnie ostatnią część garderoby.
Próbowałem zasłonić się chociaż trochę rękami, chociaż nic to nie dało...
- Nie zasłaniaj się, jesteś piękny. - odpowiedział blondyn, i on również zaczął ściągać z siebie ubrania.
- Co ty robisz ?- spytałem zdziwiony.
- No bo jakby pomyślałem że możesz głupio się czuć będąc sam nagi to jakby męska solidarność czy coś... -powiedział zestresowany
- Okey, chyba coś innego miałeś na myśli... Ale rozumiem.- odpowiedziałem, a mój wzrok mimowolnie padł na ciało blondyna powoli je badając.
- Erwin razem ze mną wszedł pod prysznic i usadowił mnie na takim krzesełku dla niepełnosprawnych.
- poczułem jak strumień wody powoli moczy moje włosy by po chwili móc spłynąć po moim ciele i zgubić się gdzieś w brodziku.
- Przyjemne uczucie pomyślałem, i mimowolnie zamknąłem oczy i odchyliłem głowę do tyłu.
- Wyglądasz bardzo kusząco.- powiedział Erwin po czym uderzył się otwartą ręką w czoło.
- Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać.- powiedział kucając przy mnie. - kontynuował powoli się rumieniąc.
- Nie przepraszaj... Nie masz za co, to miłe.- Odpowiedziałem lekko zmieszany.
Erwin sięgnął po żel i wylał go na ręce i zaczął ostrożnie zaczął krążyć nimi po moim ciele.
Najechał na moje żebro a ja syknęłem z bólu.
- Przepraszam, boli cię?- spytał patrząc mi w oczy.
- Trochę.- odpowiedziałem
Nasze twarze dzieliły dosłownie milimetry, nasze ciała były bardzo blisko. Nasze oddechy mieszały się ze sobą, a czubki naszych nosów się ze sobą stykały.
Przerwałem nasz kontakt wzrokowy i zawiesiłem wzrok na torsie mojego kolegi.
-Mogę?- spytał Blondyn zjeżdżając ręką poniżej pasa.
- Mhm...- wymruczałem.
Poczułem jego delikatne ręce sunące wzdłuż mojego penisa i udach.
Z moich ust mimowolnie wydostał się pomruk zadowolenia.
- Przepraszaaaaam.- powiedziałem, nie mogąc przestać mruczeć.
Erwin zaczął przyspieszać ruchy swojej ręki, powodując u mnie fale jęków.
- E- erwinnnnn k- kurwaaa - zaklnąłem w duchu, po chwili dochodząc i brudząc rękę kolegi.
Próbowałem uspokoić swój oddech, lekko uchyliłem oczy widziałem zadowolonego z siebie blondyna.
Blondyn uniósł się na nogach i wylał kolejną porcję żelu na swoje ręce i teraz sam zaczął myć dokładnie swoje ciało.
Po kąpieli, Erwin pomógł mi się ubrać i zaniósł mnie do łóżka.
- d-dziękuje za p- ppomoc. - odpowiedziałem jeszcze dochodząc do siebie.
- Już mówiłem, do twoich usług księżniczko.- powiedział ubierając mnie i przykrywając kocem.
- Jest już późno, może kładź się już spać, a ja będę się już zbierać. - powiedział zielonooki.
- Aha, myślałem że zostajesz. - powiedziałem po czym obrażony obróciłem się plecami, kończąc tym rozmowę ze starszym.
- No już księżniczko, nie obrażaj się...- powiedział przytulając i głaszcząc moje plecy.
- Nie obrażam się!- warknąłem na blondyna co spotkało się z jego śmiechem.
Następne 20 minut spędziliśmy o rozmawianiu o wszystkim i niczym.
- To prawda, było już późno a moje ciało po całym dniu leżenia było zmęczone. Moje powieki z każdym oddechem stawały się coraz cięższe, po chwili już ostatecznie udałem się w krainy Morfeusza.


Kochani jest pierwszy rozdział po tak długiej przerwie. Rozdział nie sprawdzany dlatego od razu przepraszam za błędy. Mam nadzieję że wam się spodoba i no życzę miłego czytania żabcie❤️

🔥Let me love you 🔥~ ERURI 💞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz