8. Szmatka

3 0 0
                                    

Dopiero po godzinie trzeciej chłopak odzyskał kontrolę nad ciałem i mógł spokojnie zasnąć. Brunet chwycił się za głowę i przejechał dłońmi po twarzy. Westchnął w nie.

— Tego się obawiałem. Jest gorzej niż myślałem.

— Ma zespół pourazowy. Zachowuje się schematycznie. Jednak sytuacja jest odmienna od mojej.

— Musi iść jak najszybciej do psychologa. My mu nie jesteśmy w stanie pomóc.

— Nie załamuj się — powiedziała lekko, bawiąc się czarnymi kosmykami. — Szef złotej mafii załamuje się przy pierwszej lepszej okazji. To do ciebie niepodobne.

— Mam przypomnieć co ty robiłaś, gdy zniknął. — Zmierzył ją lodowatym wzrokiem. Jednak nie zadziałał on na Jeźdźca.

— Idziemy dziś do doktor Mai — oznajmiła spoglądając na zielonookiego, który zainteresował się tym co powiedziała.

— Masz z nią kontakt? Myślałem, że jest na ciebie wściekła. — Dziewczyna chwyciła swoją komórkę, która leżała na szafce nocnej i wyszukała numer.

— Przeszło jej. Wyjaśniłyśmy sobie wszystkie niedogodności. Przeprosiliśmy się wzajemnie i jakoś żyjemy w zgodzie.

Dziewczyna wcisnęła słuchawkę z kontaktów i spojrzała na sufit. Musiała posłuchać muzyki na czekanie. Cieszyła się, że nie jest to jakaś badziewna piosenka. Po paru sekundach młoda doktor odebrała telefon.

— Słucham?

— Cześć! Mam sprawę. Masz dziś wolniej? — Dziewczyna w słuchawce westchnęła.

— Jaką? - zapytała.

— Muszę zrobić obdukcję mojemu znajomemu.

— Co się stało?

— Został porwany i zgwałcony.

— Ma symptomy PTSD?

— Ma. Dziś w nocy miał koszmar i obudził się z krzykiem. Potem dostał paraliżu i nic nie widział. Wpadł w panikę. Dopiero rano udało nam się go uspokoić. Przed tym miał jeszcze wstręt na dotyk mężczyzn.

— Kobiecy dotyk mu nie przeszkadza?

— Nie. Wręcz jego pragnie.

— Rozumiem. Przyjedźcie do mnie na dziesiątą.

— Dobrze. Dziękuję.

— Nie ma sprawy. Na razie.

— Pa.

Lucjan wyszedł z pokoju po uzgodnieniu z Weroniką ich wyjazdu do doktor. Musiał iść i zająć się sprawami firmy.

Pomaszerował do swojego pokoju tymczasowego. Był przecież w piżamie. Nie mógł pokazać się z tej strony innym. Szybko przebrał się w garnitur i rozejrzał po pomieszczeniu. Miał małe łóżko w rogu pokoju. Małą pufę, która była zawalona ciuchami do prania. Cały pokój był w herbacianych barwach. Dawał poczucie bezpieczeństwa i ciepła. Był ostoją dla niego po ciężkim dniu.

Wyszedł z pokoju i skierował się do głównej części budynku. Już miał wejść do swojego gabinetu, kiedy coś w nim spadło. Wziął telefon i przyłożył go tak by mieć widoczność. W odbiciu zauważył bruneta, który zbierał papiery z biurka. Musiał je przypadkiem zrzucić. Zmarszczył brwi. Zaciekawiło go, dlaczego jest tak wcześnie w biurze. Przecież był czwartek. Powinien być w szkole. Chłopak postawił pospiesznie dokumenty i szykował się do wyjścia. Zielonooki szybko zwinął się z miejsca, w którym był i schował się za rogiem korytarza. Po chwili usłyszał kroki. Były one bardzo ostrożne i prawie ciche. Nagle ucichły. Mężczyzna mógł wyjść wreszcie z ukrycia i wejść do gabinetu. Musiał sprawdzić co szukał młody człowiek.

Konkurencja nas zabiłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz