Rozdział 1. Teraz tylko Suzan Roberts

2.2K 73 11
                                    

Kolejny wieczór spędzony w barze. Tak Suzan spędzała wolne chwile, których, krótko rzecz biorąc, miała aż nazbyt. Siedziała już rok na Tortudze. Odkąd straciła statek i załogę, nie potrafiła znaleźć dla siebie miejsca. Pokonana przez samego Davy'ego Jonesa, dopłynęła na kawałku drewna do tej wyspy. Obiecała, że łzy wrócą do tego, kto je spowodował. Obiecała, że Davy Jones zapłaci za swoje czyny. Lecz do tej pory nie miała ku temu okazji.. aż do dzisiejszego dnia.

- Podobno Jack Sparrow szuka załogi. - odezwał się jeden z częstych klientów knajpy. Suzan poprawiła kapelusz, pod którym miała schowane swoje długie brązowe włosy i zaczęła nasłuchiwać.

- Tylko głupiec by się na to zgodził. Doskonale wiemy, jak kończą ci, którzy zaciągnęli się do jego załogi. - odpowiedział mu drugi.

- Jeśli nie masz nic lepszego w życiu do roboty, to czemu nie.

- Gdzie on jest? - zapytała Suzan nawet nie podnosząc głowy.

- Piętro niżej, tuż przy wyjściu. Aż tak bardzo chcesz śmierci? - zapytał pierwszy śmiejąc się.

- Owszem, ale nie swojej. - upiła ostatni łyk drinka i stanęła na równe nogi. Podeszła pierw do barierki próbując znaleźć swój cel. Znalazła. Tak jak mówił mężczyzna, Jack Sparrow siedział na dole wraz ze swoim kompanem i spisywał ludzi chętnych do zaciągnięcia się do załogi.
Tak jak stała, czyli ubrana w białą koszulę wsuniętą w brązowe spodnie, oraz kozaki sięgające za kolano, pojawiła się przed stołem piratów.

- Przedstaw swoje imię i swoją historię. - powiedział swoją standardową formułkę Gibbs, towarzysz Kapitana.

- Kiedyś zwano mnie Kapitanem Mrocznej Duszy lecz ten tytuł utonął wraz ze statkiem i załogą. Teraz pragnę jedynie zemsty na tym, który przyczynił się do tych wydarzeń. - wyznała.

- Kapitan Roberts. To zaszczyt. - Gibbs wstał szybko i podał jej swą brudną dłoń. Znał te nazwisko jedynie z opowieści, ale to wystarczyło aby wzbudzić pewien respekt.

- Teraz tylko Suzan Roberts. - uścisnęła jego dłoń dźwigając wyżej głowę, tym samym ukazując swoją twarz.

- Kobieta? - Jack wstał z miejsca i stanął naprzeciw Suzan. - Kobieta pirat i na dodatek była Kapitan?

- Nie każdy wierzy w przesądy.

- A jednak zostałaś z niczym. - odparł lekko się uśmiechając.

- I ciebie też to czeka, czyżby z tego samego powodu? - odpowiedziała mu pewnie. 

- Mam cię wziąć na pokład przez twój cięty język?

- Oboje chcemy tego samego. Ja pomogę tobie, a ty mi i znikam. - powiedziała wyciągając dłoń w jego stronę. - Więc jak, Kapitanie?

- Witam na pokładzie, panno Roberts.

----

Enjoy!

V.

Pirate's life || Jack SparrowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz