prolog

40 2 0
                                    

7 lipca 2019r

Dojeżdżamy pod dom tego debila ma dzisiaj 14 urodziny, rodzice zmuszają mnie żebym to ja dała mu prezent. Ciocia przywitała się z nami w drzwiach i zaprosiła do jadalni .Po całym tym obiedzie i torcie musiałam mu dać mu te perfumy.

-Wzięłam najgorsze jakie były, żeby żadna dziewczyna cię nie chciała Walker -uśmiechnęłam się i wręczyłam mu podarunek.

Nie pewnie go otworzył jakby bal się, że dałam mu coś co go zabije, spokojnie to nie ten czas.

Patrzył na perfumy przez minutę może dwie po czym delikatnie się uśmiechnął i mnie przytulił szepcząc ciche - dziękuje.

Mnie zamurowało, przez 10 minut zastanawiałam się co się stało.

Ciocia kazała Carterowi wziąć mnie do siebie do pokoju. Zazdroszczę mojemu bratu, który został na dole i może sobie po prostu grać na konsoli.

Weszliśmy do pokoju i Walker od razu zaczął.

-przysięgam okropne są te perfumy ale nie chciałem robić przykrości twoim i moim rodzicą.

Byłam trochę zła bo wybierałam je na prawdę długo i chciałam, żeby mu się spodobały pomimo tego, że go nienawidzę.

- Jak chcesz to możesz przyjść do mnie na urodziny bez rodziców, będę ja Ashley,Axel,Dylan i Sofia. - Powiedział po chwili niezręcznej ciszy chowający prezent do szafki.

- Ta, dzięki ale wole nie, nie przepraszamy za sobą z Ashley

Cóż są ludzie i są taborety.

Mój ulubiony wróg Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz