Rozdział 3

2.3K 198 112
                                    

Witam Was moje kochane pączuszki!  Puszczam Wam 3. rozdział RTH z naprawdę różnymi perspektywami, żeby Wam się w życiu nie nudziło, ale ostrzegam, że rozdział jest bez korekty, ponieważ zapierdalam w pracy i nie dałam rady poprawić:(

Kocham Was najmocniej i życzę miłego czytańska!

Aga Menelica x 

Twitter: #rthwattpad

Instagram: agatamania.autorka



Victoria pov.

Znów towarzyszyło mi to paskudne uczucie wyrywania się z nicości. Nie wiem, ile czasu spędziłam w próżni, ale było to stanowczo zbyt długo. Miałam wrażenie, że już nigdy nie spojrzę na realny świat. Ba, czekałam na własną śmierć, rejestrując zaledwie skrawki tego, co działo się poza moim umysłem. Niewiarygodnie męcząca ciemność kręciła się w moim sercu, które spokojnie biło resztkami sił. Tym razem nie bałam się tak bardzo, jak wcześniej. Znałam już to miejsce. Klatka bez wyjścia, którą stworzyłam sama dla siebie otaczała mnie z każdej strony i odbierała mi możliwość funkcjonowania.

Nie pamiętałam, kiedy ani dlaczego odeszłam. W moich myślach wirowała jedynie biała suknia i długi welon. Strzępki wspomnień przypominały mi o najważniejszym dniu mojego życia, wieńcząc go smutnym podsumowaniem, które definitywnie wskazywało na to, że wszystko skończyło się tragicznie.

Tragedia mogłaby się stać moim drugim imieniem. Najbardziej tragiczny okazał się jednak moment, w którym do mojego ciała zaczęły wracać bodźce. Choć z całej siły chciałam walczyć, by otworzyć oczy i po raz kolejny udowodnić światu, że nie jest w stanie pozbyć się mnie tak łatwo, nie mogłam dopuścić do siebie nivczego poza tym charakterystycznym głosem.

Siedział przy mnie a ja nie mogłam nawet dgnąć. Sparaliżowana, pogrążona we śnie słyszałam jęk upadającego anioła. Doskonale dotarł do mnie trzask jego zniszczonych skrzydeł i łkanie, które rozdzierało serce. Robiłam wszystko, co mogłam by walczyć z ciemnością. Z każdym słowem, które wypowiadał walczyłam coraz intensywniej. Chciałam tylko powiedzieć mu, że jestem obok i razem przezwyciężymy wszystko, ale moje usta nie chciały mówić.

Zabrano mnie do nicości, z którą nie potrafiłam sobie poradzić tak szybo, jakbym tego chciała. A on tkwił tam samotnie, zraniony przez los, zrzucony do piekła za posiadanie dobrego serca i wyznawał mi miłość o jakiej nie mogłam śnić.

Chciałam tylko przekazać mu, że jeszcze nic nie było skończone. Dopóki byliśmy razem los nie mógł o niczym przesądzić, bo nie raz walczyliśmy z nim, jak z ogniem i cóż. Wygrywaliśmy. Walka trwała tak długo, jak nie chcieliśmy się poddać a ja nie miałam takiego zamiaru. Nawet przez sekundę nie przeszło mi przez myśl, by porzucić drogę do naszego prywatnego nieba. Chciałam tego, co się w nim znajdowało. Chciałam nas i chociaż upadałam, co kilka kroków, brudząc swoje oblicze krwią i łzami, to wiedziałam, że muszę się podnieść. Jeśli sama nie byłam w stanie tego zrobić, wiedziałam, że moi aniołowie stróżowie tkiwli przy mnie, wyciągając do mnie pomocne dłonie. Byłam pewna, że na końcu bajki czekało na nas szczęście i właśnie dlatego z całych sił pragnęłam pomóc mojemu upadłemu aniołowi, który rozpadał się na kawałki, całując moją przesuszoną dłoń.

Pierwsze próby nie były łatwe. Miałam wrażenie, że płonę od środka. Chryste, mnie palono jak wiedźmę na stosie za to, że chciałam zbawić świat. Moim marzeniem było stworzenie harmonii w piekle, które nosił na dnie serca.

Reach the heaven (Three Elements #3)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz