Hi - normalny tekst
- Hi - Dialog
'Hi' - myśli
"Hi" - dialog telepatyczny
Hi - coś ważnego
-------------------------------------
- To Patriarcha Yilling! Łapać go!
- Potrzebujemy więcej liny!
- Trzymaj mocno! Przywódcy Sekt organizują konferencję! Bierzemy go!
'Oh? Chyba nie planują mnie zabić, prawda? Jeśli będziecie tak mocno ciągnąć, zabijecie mnie, zanim zacznie się zabawa!' Wei Ying był rozbawiony. Kołysał się, ciągnięty w tę i tamtą stronę tylko po to, by zostać zabranym w miejsce, do którego chciał się dostać.
W końcu po długim niepotrzebnym zamieszaniu został zabrany do ceremonialnej Sali Klanu Lan. Wewnątrz już zebrały się wszyscy przywódcy innych sekt. Starsi klanu Lan, Lan Quiren, Przywódca sekty, Zewu-Jun i... Lan Zhan, oni też tam byli. Bolało go serce, gdy ujrzał 5 innych postaci, odzianych w fioletowe szaty, których zwykle nazywał rodziną. Strażnik po jego lewej stronie wystąpił do przodu, chcąc coś powiedzieć. Ale Wei Ying nie pozwolił, by jego uśmieszek choć na chwilkę spadł, no cóż, robił to w czym zawsze był najlepszy. Obrażanie ważnych ludzi lub jak ON zawsze mawia - robić coś z rozmachem.
- Mam nadzieję, że wam nie przerwałem omawianie ważnych spraw?
To był czysty chaos. Niektórzy klaskali z radości, że wreszcie Patriarcha Yilling, został pojmany, natomiast inni zastanawiali się, jak go złapano.
- SLAM!!! -
Nagle wszyscy ucichli, zastanawiając się, kto do cholery wydał ten okropny dźwięk, odwrócili się by ujrzeć Nie Mingjue z ręką spoczywającą na Baxii.
- Cisza! Jak go złapałeś? - Dopytywał. Strażnik, który wystąpił z szeregu, ponownie otworzył usta, lecz ponownie przerwał mu Wei Ying.
- Hahaha! Co za żart! Jesteś w błędzie szanowny Mistrzu Czerwonego Ostrza, pozwoliłem im na to, pozwoliłem im owinąć mnie w te zupełnie niepotrzebne liny - Potem zmarszczył brwi, nie czując się komfortowo z tymi wszystkimi linami, które owijały go jak mumia
- A jednak są dość uciążliwe - Zrobił skomplikowany skręt, pozwalając linom opaść na podłogę, jakby nie trzymały go wcześniej w śmiertelnym uścisku - Ach! Dużo lepiej.
- Wei Wuxian! Co ty wyprawiasz?! - Lan Quiren rzeczywiście krzyknął, być może po raz pierwszy od lat, łamiąc własne święte zasady.
- Proste. Oddaję się wam - Pozwolił, by jego uśmieszek znów się pojawił, irytując tym zebranych. Wtedy to sala naprawdę ucichła po raz pierwszy od jego wejścia.
- To niedorzeczne! Dlaczego jakikolwiek demoniczny kultywujący - szczególnie tak znany jak ty, Patriarcha Yilling - miałby się dobrowolnie oddać?! Zapewne masz jakiś złowieszczy plan! Zabiłeś nawet strażników w obozie, by uratować tych przestępców! - Jin Guangshan krzyknął, udając złość.
Wei Ying był oburzony. Czarny dym zaczął pojawiać się falami wokół niego.
- Strażnicy! Przykujcie go! - Ale zanim ktokolwiek się do niego zbliżył, machnął ręką, zniechęcił tym gestem większość strażników do ruszania się
- Mam się ciebie bać?! - Niemal krzyknął, a jad w jego głosie sprawił, że wszyscy, łącznie z Lan Zhan'em, się wzdrygnęli się.
- A co z strażnikami na ścieżce Qiongqi? Dlaczego ich zabiłeś? Wypełniali swój obowiązek pilnując ich - Przywódca Sekty Yao krzyknął.
CZYTASZ
Black And White | Mo Dao Zu Shi |
Fanfiction! Skończone ! A gdyby Pani Yu i Jiang Fengmian nie zginęli? A jeśli Jin Zixuan nigdy nie zginął z ręki Wen Ninga? Co by się wtedy stało, gdyby Wei Wuxian znalazł miejsce o wiele bezpieczniejsze od Kurhanów dla resztek z klanu Wen? A jeśli odda się k...