5. Zakończenie

1.4K 137 20
                                    

Trzeciego dnia wszyscy weszli do sali, nie spodziewając się, ze Wei Ying nie będzie spał.

- Wei Ying - Lan Zhan cicho sapnął, podbiegając do niego. Serce Wei Yinga zatrzepotało, kiedy podniósł swój wzrok, by spojrzeć w oczy Nefryta. Kompletnie się nie spodziewał, że w jego oczach dostrzeże troskę i łagodność.

- Lan Zhan - Wyszeptał. Jedyna osoba, która kiedykolwiek zaoferowała pomoc. Jedyny, który widział jego prawdziwy stan, nawet gdy działania Wei Yinga mówiły inaczej.

Lan Zhan wiedział, że Wei Ying cierpiał za każdym razem, gdy lustro przejmowało kontrolę nad jego wspomnieniami. ' Co on ukrywa? Martwi się o resztki z klanu Wen? Nie martw się Wei Ying... Będę cię chronić. Potem możemy odejść razem i już nigdy nas nie rozdzielą. Razem zaopiekujemy się naszym synem ' Zamiast tego powiedział.

- Wei Ying, nie musimy tego robić dzisiaj.

- Odłożymy to na inny dzień? - Wei Ying zrozumiał jego niewypowiedziane słowa. Jego serce znów zatrzepotało ' Och, któregoś dnia się zabiję! Nie mogę znieść tej słodyczy! Mój, mój kochany Lan Zhan... Jak to możliwe, że z każdym się dniem coraz bardziej się w tobie zakochuje?'

Ale Wei Ying potrząsnął delikatnie głową, lekko wskazując na publiczność. Lan Zhan zrozumiał. ' Nie Lan Zhan. Nie zgodzą się na to'

Lan Zhan zesztywniał, zanim usiadł w pobliżu miejsca, w którym siedział Wei Ying.

- WangJi. Wróć na swoje miejsce - Rozkaz padł od Lan Qirena. Lecz jego siostrzeniec nie dał mu żadnej reakcji prócz lodowatego spojrzenia.

- Jakie to haniebne! HanGuang'Jun, dlaczego miałbyś siedzieć obok kogoś takiego jak on? - Głos przywódcy sekty Yao przebił się przez niezręczną ciszę. Atmosfera w stała się bardzo ciężka, gdy spojrzenie Lan Zhana, jeśli to możliwe, stało się jeszcze zimniejsze.

- Ktoś taki jak on? - Lan Zhan przemówił. Na jego twarzy nie było żadnych emocji, chociaż zimna aura, którą wyemitował, mogła rozbić szkło.

- Przywódca klanu Yao, kim jesteś, żeby osądzać kogokolwiek, gdy masz twarz grubszą niż skorupa żółwia - Wei Ying wskoczył, zanim Lan Zhan zdążył wykopać sobie grób. Mężczyzna zamarł, a jego twarz poczerwieniała.

Lan Zhan spojrzał z dezaprobatą na Wei Yinga, wiedząc, dlaczego zrobił to, co zrobił, mimo że kącik jego ust był uniesiony w malutkim, bardzo malutkim uśmieszku. Wei Ying uśmiechnął się niewinnie.

- Dosyć! Proszę usiąść. Już czas - Zawołał Lan XiChen, po cichu zgadzając się z tym, z tym co powiedział Wei Ying, chociaż nie powiedział ani słowa. Wei Ying przygotował się na ból, o którym wiedział, że nadejdzie.

Jego głowa opadła, a Lan Zhan przytulił go, a jego zimna postawa naglestała się łagodna i miękka. Wtedy lustro pokazało pierwsze wspomnienia dnia.

-------------------------------------

On i A'Cheng byli bezpieczni. Wszyscy wrócili do domu i są bezpieczni. Wei Ying poczuł taką ulgę i dumę z powodu A'Chenga, że jego serce mogło pęknąć. A'Cheng wrócił do Przystani Lotosów sam i zgłosił się do Wuja Jianga.

Wei Ying podziwiał go. Od wielu dni nie jadł ani nie odpoczywał, ale wciąż żył. Wei Ying miał nadzieję, że przynajmniej teraz Pani Yu i Wujek jiang w końcu dostrzegą jego siłę. Przynajmniej może będą dumni ze swojego syna.

Chwilę po tym, jak się obudził, Pani Yu wpadła w swój morderczy wygląd. Najpierw zaczęła na niego krzyczeć. Cały czas gada o tym, że zawsze sprawia kłopoty i znowu "przypominała" mu o jego pozycji w świecie, która sprowadza się do tego, że jest tylko synem służącego. Wei Ying nie miał nic przeciwko. Zawsze tak było.

Black And White | Mo Dao Zu Shi |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz