-Ranboo...?
Brunet otworzył powoli oczy. Leżał na kocu, obok niego siedzieli Tubbo, Tommy i Wilbur. Znajdowali się w jaskinii wydrążonej w jasnej, pewnie wapiennej skale.
- Cześć... gdzie jesteśmy? Co się stało, wszystko z wami okej? I czemu tak napierdala mnie ręka? - Ranboo zasypał swoich przyjaciół pytaniami
- Jest dobrze, spokojnie. Wczoraj wieczorem chcieliśmy odeprzeć atak zombie, ale mieli za dużą przewagę. Chciałeś ratować Tommyiego i... no...
Toby zaciął się w połowie zdania, ponieważ nie wiedział jak przekazać tak okropną wiadomość. Popatrzył na przyjaciół szukając wsparcia.
- Zaatakował cię od boku. - kontynuował Wilbur - udało mi się zdobyć broń i dzięki niej w ogóle przeżyłeś, ale było już i tak za późno... przykro mi Ranboo, tak strasznie mi przykro. - powiedział Will łamiącym się głosem, a po policzku Tubbo zaczęła lecieć łza.
Ranboo wiedział o co chodzi, już wcześniej był na to przygotowany. Jednak teraz, gdy musiał zmierzyć się z tym naprawdę, miał nadzieję że źle zrozumiał słowa Williama.
- Nie wierzę w to, przecież braliśmy antidotum, on nie mógł mnie zakazić, nawet jeżeli mnie ugryzł. Po prostu kurwa nie!
- Spokojnie - powiedział Tommy przez łzy - spójrz na swoją lewą rękę
Spojrzał. Była zielona, jego skóra pękała a ręką zdawała się stawać większa.
- Nie możemy jej amputować, zakażenie jest zbyt silne i i tak nic to nie da. Przepraszam że muszę to powiedzieć... ale... został ci maksymalnie miesiąc życia.
W jednej chwili jego cały świat się zawalił. On, Ranboo, osoba która mimo wielu problemów zawsze miała siłę do walki, był teraz bezbronny i bezsilny.
CZYTASZ
I won't leave you - Beeduo (Ranboo & Tubbo) zombie apocalypse au
FanfictionNIE JESTEM JUŻ W FANDOMIE, PRACA PORZUCONA. Opowiadanie/ one shot o przyjaciołach, którzy przez niespodziewaną apokalipsę będą musieli się pożegnać - a przynajmniej na tym świecie... Opowiadanie inspirowane fanartem (@weaskie na twitterze).