Stawiam kroki, zmierzam do ołtarza,
Goście już tu siedzą, sala nie jest mała.
Zaproszeni byli już kilka lat temu,
Więc siedzą na ławach, każdy po swojemu,
Wiekszość wiedzie tylko za mną wzrokiem,
Od czasu do czasu szmery rozchodzą się w tłumie,
Wszyscy zajęci swoimi sprawami,
Rozmawiają, śmiejąc się nie skrępowani,
Przecież i tak zawrócę w połowie.
Jednak... pół drogi już za mną,
A czerwień tylko czeka,
Wystrojona i piękna, kusząca,
Nie zwlekam.
Wchodzę na podwyższenie, obracam się jeszcze,
Czarna halka lekko spod spodu przebija,
Wszyscy jednak wpatrzeni są w mą białą sukienkę, uśmiechnięci.
Zatem czy jest jakiś sprzeciw?
Głosów brak, pełne zezwolenie.
Powoli odwracam się,
Podnoszę swe ręce,
I wreszcie,
Wtulam się w nią, czując czyste szczęście.
Spoglądam na dłonie, splamione szkarłatem,
Rozmowy ucichają, goście szybko wstają,
I nagle, dziwnym trafem, wszyscy sprzeciw wyrażają.
____________________________________________________________________________________________________________________________________
W wierszu chciałam poruszyć problem znieczulicy, jaka panuje w społeczeństwie. Osoby z problemami psychicznymi często już dużo wcześniej wysyłają pewnego rodzaju sygnały, wołają o pomoc. Jednak ludzie mają klapki na oczach. Nie reagują, patrzą się na to z uśmiechem, nie widząc problemu. Jedyną "pomocą" z ich strony jest głupie pieprzenie "będzie dobrze". Dopiero po fakcie opamiętują się i nagle wszyscy płaczą, bo doszło do tragedii.
Biała suknia symbolizuje czystość - to, co widzi większość ludzi. Nie dostrzegają czarnej poszewki - prawdziwej strony, którą osoba stara się ukrywać. Prześwituje ona spod sztucznej bieli, jednak ludzie są na tyle zajęci swoimi sprawami, że nie są w stanie jej dostrzec. Czerwień to oczywiście symbol krwi, tutaj śmierci.
![](https://img.wattpad.com/cover/285529355-288-k893002.jpg)