Przebudziłem się. Kto siedzi koło mnie...? Niewyraźne wspomnienia, zamazana postać, cisza i uspokajający dotyk. Z powrotem zasnąłem. Ze snu całkowicie wyrwały mnie coraz to mocniejsze turbulencje. Zaczęły się jeszcze przed niespodziewaną drzemką, ale wtedy były lekkie. Moje ciało jeszcze nie dobudzone, leciało z boku na bok. Przytrzymałem się mocno fotelu. Powoli dochodziłem do siebie, a mój mózg zaczął łączyć fakty i przypominać o tym, czego powinienem już nie pamiętać. Niepokój i strach narastały z każdą sekundą, po chwili stały się nie do zniesienie.
Bałem się, mogłem przeżyć wszystko, ale nie to. Choć już tyle razy leciałem samolotem, turbulencje jeszcze nigdy nie były aż tak mocne. Wspomnienia z dzieciństwa powróciły. Choć ledwo co to pamiętałem, w moich myślach czasami wyświetlały się obrazy płomieni, strasznie jasnego blasku oraz mnie przebywającego w jakiejś zamkniętej rzeczy... Rodzice też tam byli. Kula strachu ugrzęzła mi w gardle. Potem było nic, do czasu pierwszych wspomnień z domu dla sierot - pozostałych dzieci, opiekunek i mnie, siedzącego zazwyczaj na boku. Chciałbym pamiętać więcej i wytłumaczyć to, co się właściwie stało. Nie pomogło leżenie z zamkniętymi oczami, bycie maksymalnie skoncentrowanym i otwartym umysłowo na powrót zapomnianych momentów z przeszłości. Po trafieniu do rodziny zastępczej i podrośnieciu, starałem się wyciągnąć od moich rodziców jak najwięcej informacji... Miałem tylko cztery lata, ale byłem już zawzięty i zawsze dążyłem do postawionych sobie celów . Pamiętałem wtedy jedynie dom dziecka. Pytałem się, jak to dziecko, dlaczego nagle mnie z tamtąd zabrali, czy zobaczę kiedyś dzieci, moich przyjaciół z którymi się bawiłem, wspólnie jadłem. Czy będę mógł jeszcze kiedyś zabrać do rąk ten czerwony pociąg, moją ulubioną zabawkę z tego okresu? Gdy podrosłem, urywki tamtej katastrofy wracały do mnie w coraz większych fragmentach w różnych momentach życia, aż wszystko ułożyło się w całość. Dopiero wtedy, po szczerej rozmowie z rodzicami, dowiedziałem się całej prawdy... Smutnej prawdy. Ta rozmowa była chyba jedną z najcięższych w moim życiu. Nigdy nie zapomnę tego nieopisanego smutku w ich oczach- wiedziałem, byli źli na siebie nawzajem, że nie potrafili mnie od tamtych wydarzeń uchronić. Chciałbym teraz wrócić do tamtego domu, choć nie był moim prawdziwym, do mocnego uścisku ojca, choć nie był moim prawdziwym tatą. I do mamy, która była najwspanialszym wychowawcą na świecie, choć nie była moją prawdziwą matką. Wszystko nie było prawdziwe, ale i tak na zawsze pozostanie mi tak bliskie.Boli mnie głowa- nie wiem, czy to wina guza, czy na nowo odkopanych, dawnych ran. Wydawało mi się, że zaczynam o tym zapominać , ale widocznie silne emocje oddziałują w mocny sposób na mózg. Zacisnąłem dłonie na fotelu. Turbulencje ustały, ale moja głowa nie. Wszystkie wspomnienia zaczęły się mieszkać, tworząc kompletny chaos, co jakiś czas przecinany przez krzyki nieznanych mi osób. KeonHee, zamknij oczy i weź głębokie wdechy, a potem powoli wypuszczaj powietrze ... trzy.... dwa... jeden... Kątem oka zobaczyłem go, znów patrzącego w moją stronę.
Technika oddechów jak zawsze mi pomogła. Uspokoiłem się, to miłe uczucie. Postanowiłem ułożyć w głowie, to co się ostatnio stało. Usnąłem, gdy się ocknąlem- straszne turbulencje, później tocząca się walka z myślami, głębokie oddechy i...
Przypominałem sobie, że przez chwilę ktoś koło mnie siedział. Chyba... Kto to mógł być? Obleciałem wzrokiem resztę moich towarzyszy. Hwangwook prowadził aktualnie dyskusje z Seoho, Dongju grał na mini-konsoli w jakąś grę, Geonhak ciągle spał (naprawdę zazdrościłem mu tak głębokiego snu). A on siedzał prosto, usilnie wpatrując się w fotel przed sobą.Po dłuższej dyskusji z samym sobą, postanowiłem zdobyć się na odwagę i zapytać, kto miał czelność siedzieć obok mnie. Choć ten ciepły dotyk i ciche słowa były strasznie uspokajające i nie będę ukrywał, chyba mi potrzebne na codzień. Powiedziałem sobie, że po odliczeniu do dziesięciu wstanę. Dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści... Przecież to taka prosta czynność. No weź, dasz radę! Nagle, wogóle tego nie świadomy, wstałem z fotela, tym samym ściągając na siebie wzrok reszty. Wziąłem głęboki wdech i wydusiłem z siebie najgłośniej jak potrafiłem:
- Kto siedział koło mnie...?
Kurde, to było chyba niewiele głośniejsze od ciszy.
- Co? Weź powtórz.
Jednak ja nie potrafiłem powiedzieć tego jeszcze raz. Popatrzyłem na każdego z osobna, dłużej zatrzymując wzrok na jednym z nich, po czym usiadłem z powrotem w fotelu. Moi towarzysze, na początku zdziwieni tą sytuacją, wrócili do swoich wcześniejszych zajęć. Ale oni mnie nie obchodzili, nie patrzyłem na nich, tylko na osobę siedzącą w środkowym rządzie, kilka foteli przede mną. Tak, to musiał być on. Usłyszał pytanie, inaczej jego oddech nie przyspieszył by tak szybko. Twarz mu się zaczerwieniła, a oczy jeszcze bardziej kurczowo kierowane były na fotel znajdujący się przed nim. Chciałem jakoś powiązać fakty, uczucia i wydarzenia. Do głowy przychodziła mi tylko jedna, jedyna opcja, ale nie mogłem i nie chciałem dopuścić jej do siebie. Tak będzie lepiej.Ten natłok myśli całkowicie mnie wykończył. Postanowiłem spróbować znów zasnąć, choć wiedziałem, że może to okazać się trudne. Na granicy świadomości i snów usłyszałem ciche: "Jednak pamięta"...
CZYTASZ
Chmury | KeonHee&Ravn
RomanceChciał być jak chmury- biały i wolny. I również po chwili zniknąć By nikt go nie zapamiętał . Jednak te brązowe oczy to zmienią. Najpiękniejszy ze wszystkich wzrok spoczął na nim, a on ujrzał swoją ostatnią nadzieję. Nie jest tego ś...