Yoshida Shouyou był dziwnym człowiekiem.
„Przybyłem tu, gdy usłyszałem o demonie żerującym na zwłokach. Czy to może o ciebie chodzi?"
Pierwszym, który na jego widok nie uciekł z krzykiem i wyrazem przerażenia na twarzy. Pierwszym, który nie wydawał się jakkolwiek zestresowany jego obecnością. Pierwszym, który zdecydował się wyciągnąć w jego stronę rękę, która nie miała zamiaru go zranić. I pierwszym, który się do niego naprawdę i szczerze uśmiechnął.
„Jeśli tak, to jesteś raczej uroczym demonem."
Człowiekiem, który nie zadrżał, gdy chłopiec nie spuszczając z niego wzroku, powolnym, zamierzonym ruchem, wyciągnął z pochwy brzeszczot zakrwawionej katany. Człowiekiem, który w odpowiedzi oddał mu swój miecz. Człowiekiem, który po raz pierwszy dał mu jakiś wybór.
„Jeśli chcesz się nauczyć jak poprawnie używać tego miecza, to choć ze mną."
I chłopiec za nim podążył. Podążył za tymi wyprostowanymi dumnie plecami, ciepłym uśmiechem i szczerymi słowami. Kurczowo trzymając otrzymaną katanę, szedł ścieżką, którą wcześniej wydeptały buty Shouyou
~*~
Ich pierwsze wspólne dni minęły w milczeniu. Shouyou nie narzucał się mu w żaden sposób, nie wypytywał o jego przeszłość, ani nie wprowadzał żadnych zasad. Jeżeli już się do niego odzywał, dotyczyło to drobnych rzeczy – czy chłopak jest głodny, czy nie potrzebuje postoju, albo czy się dobrze czuje. Za każdym razem jego głos był pełen uprzejmości, a jego usta układały się w życzliwy uśmiech.
Z czasem Shouyou zaczął się do niego odzywać coraz częściej. Opowiadał mu o gatunkach drzew, które mijali na trakcie. Komentował pogodę. Raz czy dwa zdarzyło mu się zażartować. Jednak nigdy nie oczekiwał od niego odpowiedzi.
I za to chłopiec był mu wdzięczny.
Samo przebywanie w obecności żywej osoby, świadomość że nie był już osamotnionym stworzeniem błąkającym się po polu bitwy, była dla chłopca kompletnie nowym konceptem. Machanie zakrwawionym mieczem było łatwe, podążanie za stadami wron i kruków było łatwe, przeszukiwanie zwłok było łatwe. Jednak utrzymywanie konwersacji, budowanie relacji z żywym człowiekiem już takie nie było.
Na szczęście Shouyou zdawał się to rozumieć i ciężar budowania więzi wziął na siebie.
Nie minęły dwa tygodnie, a chłopak wypowiedział do niego pierwsze słowo.
~*~
- Jutro będziemy przechodzić obok jednej z większych wiosek – oświadczył, swoim życzliwym głosem Shouyou - Tak sobie pomyślałem, że może to dobra okazja by wreszcie sprawić ci jakieś buty. - W tym miejscu zerknął odruchowo na, brudne od ziemi, bose stopy białowłosego. - Wiem, że dotychczas obchodziłeś się bez nich, jednak jestem przekonany że będzie ci w nich znacznie wygodniej.
Chłopak spojrzał sceptycznie w dół. Choć jego nogi były praktycznie czarne od ziemi i piasku, paznokcie nierówno (jeśli w ogóle) poobcinane, a skóra na piętach prawie tak twarda jak samo podłoże, nie odniósł wrażenia aby obuwie było mu do czegokolwiek potrzebne. Sam koncept noszenia, wszędzie za tobą podążającej zwierzęcej skóry, przymocowanej do nogi krępującym rzemieniem był dla niego raczej odpychający.
- A skoro już będziemy ci kupować obuwie to można by pomyśleć o nowym kimonie. Bo sam musisz przyznać, że to twoje jest raczej w marnym stanie – kontynuował po chwili Shouyou
Ponieważ chłopak szedł za nim, nie dostrzegł jak białowłosy marszczy brwi i przenosi swoje krytyczne spojrzenie na poszarpane kimono.
- Tak, chyba tak właśnie zrobimy... Jest może jakiś kolor tego kimona, który by cię interesował? - spytał Shouyou
CZYTASZ
Onika Hitoka
FanfictionPodróż po życiu Sakaty Gintokiego, której naczelnym zadaniem jest odpowiedź na tytułowe pytanie 'Onika, hitoka' [jap.鬼か人か] czyli czy mamy do czynienia z człowiekiem czy demonem? ~*~ Moje character study postaci Gintokiego Sakaty z Gitamy i moja inte...